Przed udaniem się na przerwę wakacyjną, po zakończeniu GP Węgier, mało kto spodziewał się oficjalnych komunikatów. O transferze Daniela Ricciardo do Renault zrobiło się bardzo głośno – wszyscy byli zaskoczeni takim obrotem spraw. Prawdopodobnie był to punkt zwrotny, który pozwolił innym zdobyć się na odważne posunięcia. Kontrakty z kierowcami zazwyczaj są podpisywane wcześniej, rzadko w dniu ogłoszenia.
Fernando Alonso poinformował świat o ogłoszeniu ważnej dla siebie decyzji w dniu 14 sierpnia. Raczej nikt nie sądził, że będzie ona zakończeniem pewnego rozdziału w F1. Hiszpan był obecny w padoku nieprzerwanie od 2001 roku. Debiutował w Minardi, a w 2002 roku został trzecim kierowcą Renault, aby w kolejnym awansować i wygrać swoje pierwsze Grand Prix. Największymi sukcesami są oczywiście dwa mistrzowskie tytuły w latach 2005-2006 z francuskim zespołem.
Wielu spodziewało się, że może historia zatoczy koło i znów zobaczymy Nando u Francuzów. Zwłaszcza, że od 2015 r. jest on rozczarowany brakiem konkurencyjności McLarena. Ostatecznie Hiszpan powiedział pas. Na awans do ekipy z czołówki nie miał dużych szans ze względu na swój temperament. Zapewne po zwolnieniu się fotela w Red Bullu, zgłosił swoją kandydaturę, ale raczej nie spodziewał słowa: tak. Christian Horner dał jasno do zrozumienia, że nie są nim zainteresowani, nie tyle z powodu konkurencyjności, a ze względu na atmosferę w jego ekipie.
Stało się jasne, że Alonso może przedłużyć o rok swój pobyt w Formule 1 albo zajmie się zupełnie czymś innym. Od dawna mówi się o jego pragnieniach dot. „potrójnej korony”. Po tegorocznym sukcesie w 24h Le Mans, brakuje mu tylko zwycięstwa w Indy 500. Rok temu Fernando był bliski sięgnięcia po wiktorię w Indianapolis, ale wówczas w jego samochodzie doszło do awarii jednostki napędowej. Teraz wiele mówi się o jego przejściu do IndyCar.
Przy równych samochodach miałby szansę wykazać się i pokazać swój potencjał. Hiszpański kierowa chce przetestować nowy bolid amerykańskiej serii – w 2019 szykują się zmiany po stronie aerodynamiki (podobnie jak w przypadku F1). W tym roku musi dokończyć jeszcze sezony w F1 oraz WEC. W tej drugiej kategorii może sięgnąć z Toyotą po mistrzostwo, co dodatkowo korzystnie wpłynie na jego morale.
Mimo to, raczej na kontynuację startów w Długodystansowych Mistrzostwach Świata, sam zainteresowany się nie nastawia. Pełen sezon IndyCar i wsparcie McLarena mogą pomóc mu sięgnąć po Indy 500, ale także dadzą szansę na podbicie USA. Tytuł w IndyCar postawiłby go obok mistrzów świata F1, którzy odnieśli sukces za Oceanem.
McLaren
16 lipca, stajnia z Woking potwierdziła zakontraktowanie Carlosa Sainza. 23-latek zastąpi swojego idola. Alonso i Sainz darzą siebie sympatią oraz dużym szacunkiem. Jednak kariera młodszego z Hiszpanów nie do końca rozwija się tak, jak powinna. Po udanych startach w Toro Rosso, odkąd Max Verstappen został przeniesiony do Red Bulla, dużo mówiło się o niedocenianiu talentu mistrza Formuły Renault 3.5 z 2014 roku.
Rok temu o pozyskanie tego kierowcy walczyło Renault. Ostatecznie, po porozumieniu z Red Bullem, udało się tego dokonać. Niestety oczekiwania nie zostały do końca zaspokojone. Poza kilkoma wyskokami, Sainz suma summarum przegrywa z Nico Hulkenbergiem. Niemiec ze względu na długa obecność w F1 i brak podium uchodzi za rzemieślnika, aniżeli materiał na MŚ. Co prawda do zakończenia sezonu jeszcze 9 rund, ale zniwelowanie 22 punktów w środku stawki może być trudne.
Carlos Sainz był przymierzany do Red Bulla jako następca Daniela Ricciardo. Jednak austriacki zespół bardziej myśli o awansowaniu Pierre’a Gasly’ego, który dotychczas wykonał dobrą robotę w Toro Rosso w pierwszej połowie debiutanckiego sezonu. Zaś syn dwukrotnego rajdowego mistrza świata przegrywa wewnętrzną rywalizację ze swoim partnerem zespołowym w Renault. Zapewne stąd szybka decyzja o związaniu się z McLarenem, aby po sezonie 2018 nie zostać na lodzie. W stajni z Woking będzie liderem, a ich ewentualne postępy mogą sprawić, że nie czeka go tam zła przyszłość. Choć nie na to liczył, z Red Bullem czy Renault mógłby ciągle się rozwijać i być z przodu, a tak czeka go trudny okres.
Nie wiadomo, kto zajmie drugi fotel w McLarenie. Faworytami są Stoffel Vandoorne oraz Lando Norris. Coraz częściej jednak słyszy się o wątpliwościach, co do tej dwójki. Belg aktualnie nie czaruje formą i regularnie przegrywa z Alonso, ale usprawiedliwieniem może być trudna sytuacja w zespole oraz wiele problemów. Firma dość mocno zainwestowała w jego rozwój i wspierała go od najmłodszych lat, a teraz rezygnacja z jego usług dowodziłaby, że przecenili jego talent.
W razie braku przedłużenia kontraktu w celu podtrzymania ciągłości w składzie, Vandoorne może próbować szczęścia w Sauberze. Choć ze względu na rosnące wpływy Ferrari może być ciężko. Na jego korzyść może przemawiać szef stajni z Hinwil, Frederic Vasseur. W przeszłości dowodził on ekipą ART GP w innych kategoriach, wtedy gdy Belg błyszczał formą. Vasseur nigdy nie ukrywał, że wierzy w talent Stoffela.
Lando Norris imponował w każdym środowisku, w którym się znalazł. Jednak w Formule 2 trafił na George’a Russella (juniora Mercedesa) i pod presją zaczął mu ustępować w walce o tytuł mistrzowski. Wcześniej przyzwyczaił się do „deklasowania” swoich rywali w niższych kategoriach, ale w tym roku jest inaczej. Junior McLarena ma szanse na odrodzenie się i powrót do gry, ale ostatnio nieco słabsza dyspozycja mogła dać cie wątpliwości stajni z Woking. Młodym Brytyjczykiem interesuje się Red Bull, który z racji chwilowej braku juniorów gotowych na F1, zgłosił chęć przejęcia go, aby dać mu szansę w Toro Rosso. Jak to się rozwinie, zobaczymy…
Ceniony Autosport przewiduje dość nietypowe rozwiązanie, jakim jest przejście Estebana Ocona do McLarena. Protegowany Mercedesa miałby się tam znaleźć ze względu na zmianę sytuacji w Force India, gdzie prawdopodobnie jedno z miejsc przypadnie Lance’owi Strollowi. Jakiś czas temu Toto Wolff otwarcie przyznał, że nie miały nic przeciwko startom swojego utalentowanego juniora w Renault.
Francuzi wcześniej także wspierali karierę swojego rodaka, ale po ogłoszeniu składu Ricciardo-Hulkenberg wydaje się to mało realne. Najprawdopodobniej Force India zmieni swoją nazwę oraz skład, a jej obecni kierowcy szukają wolnych miejsc w stawce. Sergio Perez także łączony jest z McLarenem i nie jest na straconej pozycji, mimo że ścigał się dla nich w 2013 roku i współpraca nie ułożyła się najlepiej.