Wyniki czasówki są bardzo zaskakujące. Większość spodziewała się pewnego PP dla Sebastiana Vettela, któremu delikatnie mógł miał zagrozić Lewis Hamilton. Ostatecznie niedoceniany Iceman pogodził dwóch wielkich rywali. Fin jako ostatni z czołówki ukończył swoje pomiarowe okrążenie, a w trzecim sektorze wykorzystał delikatnie tunel aerodynamiczny za swoim partnerem z ekipy.
Walka trójki Raikkonen-Vettel-Hamilton trwała do ostatnich chwil trzeciego segmentu kwalifikacji. Po pierwszym przejeździe minimalnie szybszy był Lewis Hamilton i to on był w uprzywilejowanej pozycji przed drugim wyjazdem. Brytyjczyk poprawił swoje osiągnięcie, ale jeszcze bardziej swoje czasy poprawili Sebastian Vettel i Kimi Raikkonen. Wydawało się przez parę sekund, że o przyznaniu PP zadecydowała różnica zaledwie 0,014 s na korzyść czterokrotnego mistrza świata z Ferrari. Aż nagle mistrz świata z 2007 roku poskładał wszystkie sektory, meldując się na P1.
Nikt nie mógł się tego spodziewać. Choć jeśli Raikkonen miał zapewnić Włochom drugi samochód w pierwszej linii, to miał niewielki margines, aby przedzielić dwóch czterokrotnych czempionów. Iceman postanowił uradować swoich kibiców i wreszcie dać im upragnione PP od czasu GP Monako 2017. Kimi Raikkonen jutro zapewne nie będzie traktowany priorytetowo, ponieważ traci 94 punkty w „generalce” do Lewisa Hamiltona. Sebastian Vettel ma stratę 17 punktów i Ferrari chciałoby, aby znacząco ją zniwelował.
Rekordowe kółko
W niedzielę bardzo mało prawdopodobny jest triumf Kimiego Raikkonena, ale dzięki sobotniej czasówce Fin zapisał się w historii F1. Iceman przejechał najszybsze okrążenie w historii F1 na Monzy oraz ustanowił rekord średniej prędkości. Kimi ustanowił rekordowe okrążenie – 1:19:119. Rekord z 2004 roku należący do Juana Pablo Montoyi to 1:19:525. Ten czas przebili również Vettel i Hamilton.
Średnia prędkość, jaką rozwinął słynny Kolumbijczyk w swoim Williamsie wyniosła wówczas 262,242 km/h. Tegoroczne kółko PP zostało pokonane ze średnią prędkością nieco ponad 263,587 km/h. Jego wynik został poprawiony po 14 latach przez jego starego znajomego z McLarena. Kimi Raikkonen i Juan Pablo Montoya ścigali się razem w jednej ekipie w latach 2005-2006.
14 października, Kimi Raikkonen będzie świętował swoje 39. urodziny. Fin został najstarszym zdobywcą PP od czasów Nigela Mansella. Brytyjczyk miał ukończone 41 lat, gdy zdobywał pierwsze pole startowe do GP Australii 1994.
Zamieszanie w środku stawki
Zespoły spoza ścisłej czołówki mają prawo do mieszanych odczuć. Żadna z tych ekip nie wprowadziła dwóch kierowców do Q3. Najbliżej tego osiągnięcia był Haas, ale ostatecznie Kevin Magnussen przez zamieszanie z Fernando Alonso z McLarena w trakcie Q2 stracił szansę na poprawę czasu.
W Racing Point Force India nikt nie może by usatysfakcjonowany. Ósme miejsce Estebana Ocona jest znośne, ale przegrana z Romainem Grosejanem z Haasa i Carlosem Sainzem z Renault nie są łatwe do przełknięcia. O ile, porażka z dobrze dysponowanym Haasem ujdzie, to „danie się” Renault, które zmaga się z formą na szybkich torach, należy rozpatrywać jako „małą porażkę”. Cóż, w wyścigu forma bolidu VJM11 powinna pozwalać na nawiązanie walki.
Ekipa z Silverstone musi liczyć na nadrobienie pozycji przez Sergio Pereza. Meksykanin był dzisiaj szesnasty i przegrał swój awans do Q2 o zaledwie jedną tysięczną sekundy. Pocieszeniem może być dla niego fakt, że Daniel Ricciardo (wymiana podzespołów) i Nico Hulkenberg (kara +10 pozycji za incydent na starcie do GP Belgii) wystartują z końca stawki, co da mu awans na 14. pole.
Toro Rosso i Williams mogą być bardzo zadowoleni z formy Pierre’a Gasly’ego oraz Lance’a Strolla. Obaj zawodnicy nie byli faworytami, a mimo to weszli do ostatniego segmentu. Dobrze spisał się również Siergiej Sirotkin (Williams), który wywalczył dwunaste pole startowe. Stajnia z Grove ma szansę powalczyć jutro o punkty.
Nadrabiać będą musieli inni, w tym kierowcy Saubera. Charles Leclerc i Marcus Ericsson popsuli swoje ostatnie próby w Q1. Szwajcarski zespół liczył na dobry występ, a spotkał ich duży zawód. Może w wyścigu dobre tempo pozwoli im włączyć się do walki. Zwłaszcza, że ekipa z Hinwil korzysta z silników Ferrari oraz jest wspierana przez Alfę Romeo. Włoscy kibice również będą jutro dopingować Saubera..
Poprawie nie uległa forma McLarena. Honor utytułowanego zespołu obronił dziś Fernando Alonso, który ruszy z 13. pozycji. Choć to „małe” pocieszenie. Stajnia z Woking musi zacząć działać, ponieważ kierowcy od jakiegoś czasu „nie mają czym walczyć”. Forma MCL33 w zależności od weekendu potrafi być gorsza od najsłabszego w tym roku Williamsa FW41.
Zapowiedź
Jutro wyścig wystartuje o godz. 15:10 czasu polskiego. Zmagania powinny być interesujące, jeśli Mercedes będzie dysponował dość dobrym tempem wyścigowym. Wówczas Lewis Hamilton może nawiązać walkę z kierowcami Ferrari. Niestety Valtteri Bottas nie jest w ten weekend konkurencyjny na tle partnera zespołowego.
Ciekawe jest również, jak Scuderia Ferrari „zamieni” swoich zawodników pozycjami. Zapewne będą chcieli zrobić to poprzez dobór odpowiedniej strategii. Czerwoni nie pozwolą sobie u siebie na manewr w stylu Alonso-Massa na Hockenheim w 2010 roku.