Konsultant Red Bull Racing ds. motorsportu jest podekscytowany tym, co może zwiększone zaangażowanie Adriana Neweya w projekt bolidu F1. Warto przypomnieć, że nie tak dawno sam dyrektor techniczny stajni z Milton Keynes wspominał o mniejszym zaangażowaniu w projekt nowego samochodu z każdym rokiem.
Za to brytyjski inżynier uczestniczył w projekcie „hypercara” Astona Martina Valkyrie, w ramach nawiązania współpracy w 2016 roku. Był zaangażowany także w zespole Americas Cup Ben Ainslie. Jego rola w królowej sportów motorowych zaczęła ograniczać się do doradztwa, gdy coś już „mocno nie grało”.
– Newey nie chce już normalnego dnia pracy. Pracuje dla nas na codziennej diecie, był bardzo zafascynowany i zainteresowany projektem Valkyrie. Zawsze potrzebujesz dla niego nowych wyzwań. Jeśli Newey wie, że nie masz żadnych szans z silnikiem [mowa o deficycie mocy względem Mercedesa i Ferrari – przyp. red.], to nie masz tego samego Neweya, co teraz. Znaleźliśmy sposób na zaspokajanie jego osobistych potrzeb – powiedział dr Helmut Marko.
– Przynosi nam wartość dla zespołu. Newy to kluczowy czynnik. Kiedy pojawiały się nowe zasady aerodynamiki, całkowicie się wycofaliśmy. Po to, by w Barcelonie mieć konkurencyjny samochód. To jest Newey – widzi to, co nie jest w porządku, nawet na etapie projektowania, bez wszystkich danych technicznych. On może Ci powiedzieć: „To nie zadziała” – dodał 75-latek.
Pozostaje tylko czekać na efekty pracy Adriana Neweya i jego zespołu inżynierów. Ostatnio wiele mówiło się o tym, że Red Bull znalazł sposób na zrekompensowanie sobie utraty docisku aerodynamicznego, co miały poniekąd sprawić nowe przepisy. Zagadką jest również konkurencyjność poszczególnych jednostek napędowych. Jeśli do „odżywionej” pasji architekta sukcesów Red Bull Racing dodamy dobry silnik od Hondy, to możemy być świadkami tego, czego chciałby także Lewis Hamilton.