Carey jest bardzo optymistycznie nastawiony do kolejnego wyścigu w Azji. Amerykanin irlandzkiego pochodzenia cieszy się każdym faktem, który oznacza ekspansję Formuły 1. Jednak powoli zaczyna brakować rozwiązań na organizację dodatkowych rund, ponieważ zespoły nie chcą więcej jak 21 wyścigów w kalendarzu. W dodatku wiele mówi się o powrocie GP Holandii w 2020 r. – wszystko wskazuje na pojawienie się toru Zandvoort. Warto zaznaczyć, że znaczna część fanów F1 jest w Europie, więc nie dziwi większy entuzjazm w przypadku możliwości powrotu rundy na Starym Kontynencie.
GP Wietnamu odbędzie się w Hanoi. Zmagania zaplanowano na kwiecień przyszłego roku. Trasa będzie mierzyć 5,56 km. Nitka toru została wyznaczona wokół stadionu My Dinh. Case Carey uważa, że obiekt połączy cechy tradycyjnego i ulicznego toru. – To połączenie wyścigu ulicznego – jesteśmy w centrum miasta – który zawsze ma pewne specjalne elementy, i toru, na którym – myślę, że – naprawdę mieliśmy pracować od pierwszego dnia [gdy ogłoszono plany organizatorów – przyp. red.].
Kluczowe dla nowych torów jest, aby zapewniały atrakcyjne widowisko dla fanów F1. 65-latek wierzy, że widz dostanie to, czego oczekuje. Wcześniej o tej kwestii wspominał Pat Symonds, pisaliśmy o tym tutaj. Receptą na dobre ściganie ma być użycie symulatora w tworzeniu toru.
– Jest wiele do zrobienia, więc właściwą rzeczą jest teraz troska, nie przyjmujemy niczego za pewnik – dodał Chase Carey.
Członek zarządu Liberty Media liczy na dobry spektakl przy okazji debiutu GP Wietnamu w 2020 roku. – Musi mieć wszystkie elementy, które tworzą wyścig w centrum [miasta – przyp. red.], tworzą ekscytację, energię oraz zakres działań, które naprawdę pozwalają mu być spektaklem, którym chcemy, aby był – podsumował.