Przypomnijmy, że Lewis Hamilton był najszybszy w obu treningach. Niewiele ustępował mu Valtteri Bottas. Jedynie jakąkolwiek walkę z kierowcami Mercedesa nawiązał Max Verstappen z Red Bulla podczas pierwszego treningu (strata niespełna siedmiu setnych części sekundy).
Sebastian Vettel w trakcie drugiej sesji treningowej raz zdołał przeskoczyć przed reprezentantów Srebrnych Strzał, ale uczynił to przy zastosowaniu miękkiej mieszanki. W tamtym czasie Hamilton i Bottas osiągnęli swoje najlepsze wyniki na pośrednich (wolniejszych) oponach. Ostatecznie, gdy obaj założyli miękkie ogumienie, zdystansowali kierowcę Ferrari na 0,763 s. Więcej o treningach dowiecie się z naszego podsumowania.
Stajnia z Maranello przeżywa w tej chwili ciężki okres. GP Hiszpanii obnażyło ich słabości oraz poddało w wątpliwość słuszność agresywnego konceptu wokół przedniego skrzydła. Czterokrotny mistrz świata zdawał sobie sprawę, że sytuacja nie zmieni się diametralnie w dwa tygodnie. Nikt nie liczył, że nagle w wolnych sekcjach, to bolid SF90 przejmie inicjatywę.
– Próbowaliśmy wielu rzeczy – tak naprawdę nie działały, więc nie było to tak produktywne. Ogólnie trochę walczymy, najwyraźniej brakuje nam odrobiny tempa w porównaniu do Mercedesa – przez walczenie trochę, aby opony zaczęły naprawdę działać, więc trochę pracy przed nami – powiedział Sebastian Vettel.
Problemy zespołu Ferrari ze zmuszeniem opon do pracy sprawiają, że kierowcom trudniej jest wyczuć samochód. W chwili, gdy zawodnik nie ma pewności za kółkiem trudniej mu szukać granic możliwości, co może oznaczać, że ich strata do Mercedesa nie jest tak duża.
– To trochę [mieszanka – przyp. red.] wszystkiego, więc nie do końca to, czego chciałbyś tutaj [w Monako – przyp. red.]. Chciałbyś wiedzieć, co zrobi samochód, żebyś mógł przewidzieć trochę więcej. Jestem pewien, że przyjadę w sobotę i wszystko powinno się uspokoić. Może i będzie trochę cieplej, co mogłoby nam pomóc – dodał lider Scuderii.