Już od wczoraj wszystkie znaki na niebie i ziemi zwiastowały, że Ferrari dysponuje na torze Spa-Francorschamps pewną przewagą. Jednak nikt nie spodziewał się, że różnica będzie tak duża. Uznając, że Leclerc jest wyznacznikiem formy bolidu SF90, to wręcz widać przepaść. Przez sporą część weekendu Sebastian Vettel był znacznie bliżej swojego młodszego partnera z ekipy, po Q2 wydawało się, że powalczy. W trzecim segmencie czasówki zdecydowanie lepiej do decydującego kółka przygotował się kierowca z Monako, który przed sobą miał tylko Verstappena. Hamilton i Vettel sporo stracili na robienie sobie odstępów w trzecim sektorze, przez co ich opony nie były odpowiednio rozgrzane. Obu czempionom pozostała jedynie walka o drugą lokatę, ponieważ Bottas i Verstappen nie byli w stanie im zagrozić.
Weekend w Belgii póki co nie jest łatwy dla Mercedesa i Red Bulla. U tych pierwszych sprawy skomplikowały się w związku z kraksą Lewisa Hamiltona w trzecim treningu, na szczęście mechanicy zdążyli odbudować samochód. Nie wiadomo, dlaczego odpowiedniego tempa nie prezentował Valtteri Bottas, który przegrał czasówkę ze swoim zespołowym kolegą, mimo że suma summarum spędził na torze więcej czasu. Różnica między nimi nie była duża, ale zapewne można było oczekiwać od Fina zdecydowanie więcej. Warto zauważyć, że niespełna 0,3 s a nim był Max Verstappen, w którego bolidzie Red Bull zmagał się z ustawieniami silnika Hondy. Niewykluczone, że w wyścigu Holender przed rzeszą swoich fanów będzie bardzo mocny i wraz z kierowcami Mercedesa powalczy o podium.
Jeśli chodzi o Alexandra Albona, to w jego przypadku awans do Q3 nie miał najmniejszego sensu. Red Bull nie widział nawet szans w tworzeniu cienia aerodynamicznego dla Verstappena, więc lepiej było oszczędzać bolid na jutro. Zwłaszcza, że już przed weekendem wiadome było, że Taj wystartuje z końca stawki z powodu wymiany podzespołów układu napędowego. Jeszcze w trzeciej sesji treningowej widoczne było, że były kierowca Toro Rosso skupia się bardziej na dłuższych przejazdach niż na tempie na pojedynczym kółku. Możliwe, że zaprocentuje to w wyścigu, ponieważ teoretycznie Albon powinien mieć lepsze prędkości maksymalne, aby łatwiej było mu przebijać się do przodu.
Kierowcy Renault pozytywnie zaskoczyli, ponieważ obaj znaleźli się w trzecim segmencie i byli najszybsi ze środka stawki. Ostatnio forma ekipy z Enstone nie zachwycała, więc szóste i siódme miejsce na pewno ich cieszy. Niestety w związku z wymianą komponentów czeka ich spadek o 5 „oczek”, przez co będą startowali spoza TOP 10. Na tej sytuacji skorzystają przede wszystkim Kimi Raikkonen z Alfy Romeo, Sergio Perez z Racing Point, Kevin Magnussen i Romain Grosjean z Haasa oraz Lando Norris z McLarena (tylko dzięki karze dla „Hulka”). Także suma summarum dla wymienionych ekip wyszło to na dobre, ponieważ w czasówce mogli liczyć na nieco więcej.
O awans do Q3 za wszelką cenę nie walczył też Lance Stroll, który będzie startował z końca. O dużym pechu może mówić Antonio Giovinazzi z Alfy Romeo, który mógł liczyć na czołową dziesiątkę, ale awaria silnika pod koniec Q1 odebrała mu te szansę. Wycofanie się Włocha zabrało też szanse na poprawę rezultatów wielu kierowcom. Carlos Sainz z McLarena i duet Toro Rosso – Pierre Gasly i Daniil Kvyat stracili szansę na awans do drugiego segmentu.
Postawa McLarena na Spa-Francroschamps lekko rozczarowuje, ponieważ wydawało się, że ustabilizowali swoją formę na poziomie czwartej siły w stawce. Tymczasem lepiej spisuje się Haas, który ostatnio miewał spore problemy. Jutro konieczne będzie ograniczanie strat, choć nawet Norris i Sainz nie spodziewają się cudu w niedzielę.
W przypadku Toro Rosso mogło być lepiej, bo zawodnicy odczuwali delikatną poprawę osiągów, ale ostatecznie nie udało się. W przypadku Kvyata miałoby to niewielkie znaczenie ze względu na przyjęcie kary. Pierre Gasly może być jedynie zadowolony z pokonania Rosjanina po degradacji do juniorskiej ekipy Red Bulla, ale raczej w wyścigu może mieć ciężko ze względu na słabą znajomość STR14.
Czy jutro będzie wyścig jednego aktora?
Celebrations in the garage and in the cockpit, as @ScuderiaFerrari and @Charles_Leclerc celebrate pole position at Spa! 🙌#F1 #BelgianGP 🇧🇪 pic.twitter.com/Mhee1urWmc
— Formula 1 (@F1) August 31, 2019
Póki co wszystko wskazuje na to, że Charles Leclerc najlepiej przygotował się do tego weekendu. Jego tempo wyścigowe w piątek było świetne, więc raczej ciężko będzie go pokonać. Monakijczyk długo czeka w tym sezonie na swoje pierwsze zwycięstwo. W Bahrajnie i Austrii się nie udało, być może do trzech razy sztuka. Choć nie wolno skreślać Mercedesa, ponieważ jutro może być nieco chłodniej, a na długich przejazdach ich osiągi były lepsze niż na pojedynczym okrążeniu. W trybie ataku będą też kierowcy Red Bulla, Max Verstappen postara się wycisnąć maksimum możliwości i zrobi wszystko, aby stanąć na podium przed swoimi kibicami, którzy tak licznie przybyli do Belgii. Alex Albon będzie przebijał się z końca stawki i jego celem powinno być szóste miejsce.
Festiwal wyprzedzania mogą też dać nam Lance Stroll z Racing Point. Kanadyjczyk ma do dyspozycji szybki bolid i niewykluczone, że powalczy o kolejne punkty w sezonie. Przebijać będą musieli się kierowcy Renault. Daniel Ricciardo i Nico Hulkenberg muszą zdobyć jak najwięcej punktów, aby utrzymać swój zespół w grze o 4. miejsce w „generalce”. Przy dość niskim poziomie konkurencyjności McLarena na szybkich torach jest na to spora szansa, aby zniwelować część strat.
RED FLAG
Huge plumes of smoke coming from Robert Kubica’s Williams
Session is halted with 12.59 to run in Q1#F1 #BelgianGP 🇧🇪 pic.twitter.com/34HcG2vFNj
— Formula 1 (@F1) August 31, 2019
Pechowcem czasówki obok Antonio Giovinazziego był niestety Robert Kubica, którego bolid zapalił się jeszcze zanim sesja tak naprawdę się zaczęła. Najprawdopodobniej awarii uległ jeden z podzespołów nowej jednostki Mercedesa. Szanse Williamsa na dobry wynik nie były duże, więc niewiele to zmieniło. Miejmy nadzieję, że ekipa dysponuje częściami zamiennymi i poskłada bolid Polaka na jutro.
Niewiele uwagi poświęciłem strategii, ponieważ nikt z czołówki nie ryzykował przejścia Q2 na pośrednich oponach. Bardzo możliwe, że zobaczymy pierwsze zjazdy do alei serwisowej dość szybko i wyścigu nie uda przejechać się na jeden pit stop. Choć zapewne Mercedes będzie szukał szczęścia przy użyciu twardych opon, które teoretycznie powinny dać możliwość ograniczenia liczby postojów. Ryzykować będą też zawodnicy, którzy czystym tempem mają bardzo niewielkie szanse na punkty.