Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

GP Włoch: Charles Leclerc dostarczył Ferrari upragniony triumf na Monzy | Podsumowanie

Charles Leclerc odniósł swoje drugie zwycięstwo w karierze w domowym wyścigu dla Scuderii Ferrari. Monakijczyk musiał powstrzymywać kierowców Mercedesa, Valtteriego Bottasa i Lewisa Hamiltona, przez całe zawody. Na Monzy po zakończeniu wyścigu panuje niezła feta, ponieważ włoscy kibice czekali aż 9 lat na triumf Ferrari. Ich oczekiwaniom nie sprostał Sebastian Vettel, który zaliczył fatalny występ.

Charles-Leclerc-Scuderia-Ferrari-GP-Włoch-2019

Scuderia Ferrari

Trudno w to uwierzyć, ale Charles Leclerc przerwał długie oczekiwanie Tifosi na triumf kierowcy Ferrari na Monzy. Ostatnim, który dostarczył im najwięcej radości był Fernando Alonso. Hiszpan wygrał w barwach Scuderii w sezonie 2010 i od tamtej pory zespół nie był w stanie nawiązać do tego rezultatu. W 2012 roku wydawało się, że mają wszelkie argumenty, ale awaria w bolidzie Alonso spowodowała, że startował dopiero z 10. pola i musiał bardziej skupić się na ograniczeniu strat. Później pojawiła się zeszłoroczna szansa, ale stajnia z Maranello pokpiła sprawy ze strategią mocno ograniczając starcie Kimiego Raikkonena w walce z Lewisem Hamiltonem. Wtedy Sebastian Vettel również się nie popisał.

Dopiero po sprowadzeniu do zespołu młodego kierowcy z dużym potencjałem udało się wreszcie wygrać GP Włoch. Charles Leclerc nie miał łatwo, ponieważ przez cały wyścig był naciskany przez kierowców Mercedesa, najpierw przez Lewisa Hamiltona, a później przez Valtteriego Bottasa. W pojedynku nie uczestniczył Sebastian Vettel, który zamiast starać się wrócić do gry albo być podporą chociaż strategiczną zaliczył piruet na 6. okrążeniu, skreślając tym samym swoje szanse. W dodatku Niemiec zniszczył wyścig Lance’a Strolla z Racing Point, który kolejno pokrzyżował plany Pierre’a Gasly’ego.

Niestety w obozie Ferrari mimo upragnionego sukcesu nie wszyscy mają powody do radości. Sebastian Vettel na torach, które sprzyjają charakterystyce SF90, dał ciała. O ile słabsze tempo i poświęcenie na rzecz strategii w Belgii można było wytłumaczyć, tak we Włoszech ewidentnie coś się posypało. Niemiec zniweczył też szanse na odkucie się w tym wyścigu przez otrzymanie kary Stop&Go. W klasyfikacji generalnej Leclerc wyprzedził go o 13 punktów i jeśli utrzyma dobrą formę i nawet na torach mniej sprzyjających będzie się bił o podia, to pewność siebie czterokrotnego mistrza świata będzie zachwiana jeszcze bardziej.

Mercedes-AMG Petronas Motorsport

Stajnia z Brackley w tym wyścigu starała się jak mogła. Lewis Hamilton i Valtteri Bottas zrobili wszystko, aby Charles Leclerc nie miał łatwego spacerku po zwycięstwo. Po części udało im się zmaksymalizować zdobycz punktową na torze, który w tym roku nie sprzyjał im tak bardzo (podobnie jak rok temu, wtedy zdecydowała strategia). Tym razem pierwszy raz w erze hybrydowej Mercedes musiał uznać wyższość innego zespołu podczas GP Włoch.

Najbliżej zwycięstwa mimo trzeciej pozycji na mecie był Lewis Hamilton. Brytyjczyk prawie podciął strategicznie Charlesa Leclerca, ale później mimo dysponowania szybszą mieszanką opon nie dał rady wyprzedzić rywala z Ferrari. Raz było bardzo blisko w zakręcie nr 4, ale pięciokrotny mistrz świata został zmuszony do ratowania się na poboczu. Sytuacja była trudna do oceny, ale sędziowie postanowili wystosować ostrzeżenie dla Leclerca w postaci czarno-białej flagi. Później Monakijczyk miał przygodę w pierwszej szykanie i musiał ją ściąć po zblokowaniu jednego z kół, jednak nie zyskał tam czasu, a Hamilton nie wszedł z nim jednocześnie w zakręt, więc pozycje obu były zachowane.

W końcowej fazie wyścigu opony w bolidzie Lewisa Hamiltona poddały się, w ich wyniku Brytyjczyk popełnił błąd w pierwszym zakręcie, tracąc pozycję na rzecz partnera z ekipy. Valtteri Bottas natychmiast rzucił się w pogoń za kierowcą Ferrari, mając atut w postaci świeższych opon o 8 okrążeń. Jednak ostatecznie pośrednia mieszanka w jego bolidzie też się skończyła, a Charles Leclerc na bardziej zużytym twardym ogumieniu dojechał do mety niezagrożony. Fin tak naprawdę nie zdążył przypuścić żadnego ataku i na pewno czuje w związku z tym pewien niedosyt.

Mercedes zainkasował jednak najwięcej punktów ze wszystkich, bo aż 34. Jedno „oczko” doszło im w związku z wykręceniem najszybszego kółka przez Lewisa Hamiltona po nadprogramowym zjeździe po miękkie opony.

Renault

Francuska ekipa ma powody do świętowania. Przed weekendem taki rezultat (4. i 5. miejsce) braliby w ciemno. Jednocześnie jest to najlepszy występ Renault od czasu powrotu do F1 w 2016 roku. Co prawda obaj kierowcy wykorzystali przygody kierowców Red Bulla, którzy nie mieli potem szans ich dopaść. Alex Albon był bliski, ale już zabrakło mu prędkości w samej końcówce, aby wyprzedzić Nico Hulkenberga. W dodatku niespodziewany prezent zrobił im Sebastian Vettel. Naprawdę forma i czyste tempo bolidów R.S.19 były naprawdę mocne – w pełni zasłużyli na ten wynik.

W związku z kolejnym pechem McLarena udało im się zbliżyć na 18 punktów, awansowali w „generalce” przed Toro Rosso (które też borykało się z problemami) na 5. miejsce. Celem stajni z Enstone jest czwarta pozycja w mistrzostwach i jeśli poprawa dyspozycji będzie widoczna na innych obiektach, mają na to szanse.

Aston Martin Red Bull Racing-Honda

Mimo że tor Monza w erze hybrydowej nie do końca jest dobry dla bolidów Red Bulla, to w tym roku mogło być inaczej. Na pewno dużym niedosytem jest fakt, że nie udało im się chociaż jednym samochodem finiszować przed kierowcami Renault. Jak na ekipę z czołówki, ten występ nie powalał. Jednak jak weźmiemy pod uwagę inne czynniki, nie było tak źle.

Max Verstappen w pierwszej części wyścigu był najszybszy na torze. Holender szybko odrabiał straty z 1. okrążenia, kiedy to po starcie niefortunnie uszkodził przednie skrzydło. Udało mu się wyciągnąć 8. miejsce i w obliczu braku wyjazdu samochodu bezpieczeństwa i startu z końca stawki i nadprogramowym pit stopie nie jest to zły wynik. Na pewno na nieco więcej liczono po stronie Alexandra Albona, startującego z 8. pola w związku z brakiem czasu okrążenia w Q3. Taj jednak na starcie stracił jedną pozycję, a później w walce z Carlosem Sainzem został wypchnięty w żwirową pułapkę, przez co spadł o kilka pozycji.

Później na przeszkodzie nowego kierowcy Red Bulla stanął Kevin Magnussena z Haasa, który zaciekle się bronił i raz wypchnął go w szykanie. Sędziowie uznali, że 23-latek na wyjeździe zyskał czas i w związku z nie oddaniem pozycji dali mu karę doliczenia 5 sekund, którą odbębnił w alei serwisowej. Być może gdyby nie te zdarzenia, Albon mniej niszczyłby swoje opony i nieco szybciej znalazłby się w czystym powietrzu na 6. miejscu, aby gonić oba Renault. Szkoda, ale należy pamiętać, że to jego drugi wyścig dla Red Bulla i wciąż nauka nowego bolidu. Jednego nie można mu odmówić – serca do walki, a o to austriackiej ekipie chodziło przy zamianie kierowców.

SportPesa Racing Point

Stajnia z Silverstone spisała się naprawdę dobrze. Sergio Perez po starcie z 18. pozycji przebijał się dość spokojnie do przodu, unikając kłopotów, co zaowocowało 7. miejscem. Na lepszą lokatę raczej trudno było im liczyć. Jedynie Racing Point może być zawiedzione zniszczonym wyścigiem Lance’a Strolla. Kanadyjczyk ruszał z 9. pola i zyskał trochę na starcie, co dawało nadzieję na solidne punkty. Jego plany pokrzyżował Sebastian Vettel z Ferrari, który w niebezpieczny sposób wracał do rywalizacji, trącąc 20-latka. Niestety przy powrocie na tor Stroll wypchnął Pierre’a Gasly’ego, za co dostał karę przejazdu przez aleję serwisową.

Suma summarum ten weekend Racing Point może uznać za udany. Na pewno ich ambicje sięgają wyżej i warto będzie im się przyglądać w ostatniej części sezonu.

Alfa Romeo Racing

Ten dzień dla stajni z Hinwil był mieszanką wzlotów i upadków. Na pewno z dobrej strony pokazał się Antonio Giovinazzi, który dowiózł dwa punkty za 9. miejsce i dla niego było to szczególnie ważne przed własnymi kibicami. W przypadku Włocha tempo na pojedynczym kółku jest coraz lepsze i jedynie trzeba częściej stawiać kropkę nad „i”.

Niestety duże rozczarowanie panowało w garażu Kimiego Raikkonena. Fin ostatecznie startował z alei serwisowej, a mechanicy zaliczyli duża wtopę. Do jego bolidu założono świeżą mieszankę pośrednich opon zamiast miękkiej z Q2 (w związku z obowiązkiem z tytułu tego, że Fin awansował do Q3), Iceman był karany kilkukrotnie i właściwie te zawody polegały w jego przypadku na jeździe do mety. Szkoda, ponieważ dwa weekendy z rzędu ułożyły się wręcz katastrofalnie dla niego.

McLaren

Lando Norris uratował jedno „oczko” dla zespołu i w jego przypadku występ był dobry. Ciężko było mu liczyć na więcej po starcie z z końca stawki i dość średnich prędkości na prostych. Na pewno stajnia z Woking może być rozczarowana z powodu własnego błędu. Carlos Sainz przez niedokręcone przednie prawe koło stracił szanse nawet na 6. miejsce. Kolejne większe punkty przeszły ekipie McLarena koło nosa, ale limit pecha już raczej został u nich wyczerpany. Raczej w dalszej części sezonu większość obiektów powinna im bardziej pasować.

Scuderia Toro Rosso

Włoska ekipa może być bardzo niepocieszona rozstrzygnięciami w domowej rundzie. Zwłaszcza, że szanse na punkty były naprawdę spore. Daniil Kvyat prezentował niezłe tempo i być może byłby nawet w okolicach Sergio Pereza. Niestety awaria w jego bolidzie przekreśliła szanse na dobry wynik. Pierre Gasly po starcie z szarego końca miał pecha ze Strollem i ratował się poboczem, niszcząc przedwcześnie swoje opony na pierwszym przejeździe. Francuz jednak do końca liczył się w grze o punkt, ale ostatecznie nie dał rady dopaść Norrisa.

Haas i Williams

Dla obu zespołów był to kolejny rozczarowujący weekend. Kevin Magnussen liczył się w walce o czołową dziesiątkę na samym początku zmagań, ale ostatecznie jego opony zaczęły tracić przyczepność, a późniejsze problemy z bolidem zmusiły go do wycofania się. Romain Grosjean również zbyt wiele nie pokazał, sytuacji nie ułatwiał fakt, że najprawdopodobniej po uderzeniu w tył na początku jego samochód doznał uszkodzeń.

W przypadku George’a Russella występ, jak na możliwości Williamsa, był całkiem niezły. Młody Brytyjczyk dowiózł 14. pozycję, z której rozpoczynał zawody. Raczej taki scenariusz wcześniej wziąłby w ciemno. Udało mu się przejechać cały dystans z 1 pit stopem. 21-latek pokazał się z dobrej strony, walcząc z szybszymi kierowcami. Robert Kubica miał więcej problemów z samochodem i do tego doszedł nadprogramowy pit stop związany uszkodzeniem jednej z opon. Dla Polaka były to kolejne zawody na przetrwanie.

Wyróżnieni…

Lewis Hamilton wykręcił najszybsze okrążenie w wyścigu (1:21 779). Jest to dla niego drugie takie osiągnięcie w sezonie 2019. Więcej najszybszych kółek wykręcił tylko Max Verstappen, ale było ich 3.

Najszybszym pit stopem popisała się ekipa Williamsa, która w bolidzie Roberta Kubicy zmieniła koła w zaledwie 2,15 s.

Tytuł „Kierowcy Dnia” powędrował do triumfatora wyścigu, Charlesa Leclerka.

Wyniki wyścigu o GP Włoch

Oceń nasz artykuł!
Reklama