Przypomnijmy, że Sebastian Vettel nie wygrał ani jednego wyścigu od ponad 12 miesięcy. Niemiec miał świetną okazję do zwycięstwa podczas tegorocznego GP Kanady – nawet przekroczył linię mety jako pierwszy. Niestety kontrowersyjna kara doliczenia 5 sekund nałożona przez sędziów za niebezpieczny powrót na tor pozbawiła go triumfu na rzecz Lewisa Hamiltona. Od tamtej pory dotychczasowemu liderowi Scuderii Ferrari trudno jest pozbierać się.
W dodatku czterokrotnemu mistrzowi świata nie pomaga fakt, że wiatr w żagle złapał jego partner z ekipy. Charles Leclerc najpierw poprawił się w kwalifikacjach, a ostatnio wygrał dwa wyścigi z rzędu. Vettela nawet nie było na podium. Świetne występy Monakijczyka pozwoliły mu wyprzedzić utytułowanego kolegę zespołowego i awansować na 4. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Niektórzy twierdzą, że w sezonie 2019 Vettel po prostu nie ma formy, a fakt braku szans na mistrzostwo obniżył jego poziom motywacji. Dlatego niemiecki zawodnik musi toczyć rzekomą walkę mentalną. Jednak były kierowca Williamsa i McLarena jest przekonany, że tak nie jest i problem leży gdzie indziej.
– Myślę, że on nie lubi czegoś w samochodzie lub w tegorocznych oponach, a Leclerc jest w stanie lepiej się przystosować. Vettel musi cierpieć, gdy chce jechać tak szybko, jak ten drugi zawodnik. Dlatego, że nie czuje się on komfortowo i popełnia błędy. Kiedy nie jesteś zadowolony z samochodu i naciskasz, przytrafiają Ci się błędy. Nie sądzę, żeby to było coś mentalnego. To bardziej techniczny [aspekt – przyp. red.] – powiedział Juan Pablo Montoya dla Autosportu.
Jeśli pod uwagę weźmiemy tylko kontrakt, to Sebastianowi Vettelowi został jeszcze rok w Ferrari. Stajnia z Maranello musi jednak liczyć się z tym, że jeżeli forma czterokrotnego mistrza świata się nie poprawi, to on sam może zdecydować się odejść nawet po tej kampanii. Montoya jednak nie skreśla 32-latka i doradza mu jeszcze spróbowanie innych metod podczas weekendów wyścigowych.
– Będzie musiał zmagać się z zespołem i pracować ciężej niż kiedykolwiek. Jedynym sposobem jest jeszcze cięższa praca, robienie czegoś innego niż to, co robi teraz. Musi być przyzwyczajony do pracy w określony sposób, ale dobrze mu to teraz nie wychodzi – powiedział 43-letni Kolumbijczyk, 7-krotny zwycięzca GP, dwukrotny zwycięzca Indy 500 (2000 i 2015).
Problemy z brakiem zaufania do bolidu pojawiły się już w zeszłym sezonie, ale wtedy jeszcze Niemiec znalazł kompromis umożliwiający mu wykrzesanie potencjału. Tym razem poza przebłyskiem w Kanadzie, nie widać było już „tego czegoś”. Bolid na sezon 2019 jest jeszcze trudniejszy w prowadzeniu, ponieważ Ferrari postawiło na mniejszy docisk, co nie do końca okazało się dobrym kompromisem.
Jednak Charles Leclerc pokazywał wielokrotnie, że można z tego bolidu wykrzesać dużo więcej. I nawet, gdy obaj zwodnicy Scuderii byli w pierwszym rzędzie miał komfortową przewagę.
Czy rada Juana Pablo Montoyi wydaje wam się słuszna? Może dostrzegacie inny problem u Sebastiana Vettela? Dajcie znać w komentarzach!