Mercedes-AMG Petronas Motorsport
Dla stajni z Brackley zawody na torze Soczi ułożyły się idealnie, choć weekend nie był dla nich perfekcyjny. Ostatecznie dublet w dużej mierze osiągnęli dzięki pechowi u swoich głównych rywali. Ferrari początkowo zmierzało po drugi dublet z rzędu, ale awaria MGU-K w bolidzie Sebastiana Vettela zaraz po pit stopie i w związku z tym wywołanie neutralizacji były wodą na młyn dla zespołu Mercedesa. Lewis Hamilton mógł wykorzystać ten fakt, aby utrzymać się na pozycji lidera wyścigu, a jadący na 3. miejscu Valtteri Bottas miał także idealne warunki do ataku, ale to nie było konieczne, bo Charles Leclerc zjechał po najszybszą mieszankę i automatycznie spadł za niego. Później trzeba było tylko zrobić swoje i wykorzystać walory 3. sektora na swoją korzyść.
Bottas nie dał szans Leclercowi na wyprzedzenie i pogoń za Hamiltonem, co okazało się kluczem do sukcesu. Ostatecznie Mercedes zgarnął 44 punkty, ponieważ wywalczyli też dodatkowy punkt za najszybsze okrążenie. Po raz kolejny w erze hybrydowej niemiecka ekipa udowodniła, że można wygrywać nawet wtedy, gdy ustępuje się rywalom, trzeba tylko być dobrym miejscu, aby wykorzystać sprzyjające okoliczności. Zespół dość długo czekał na zwycięstwo, ponieważ nie byli wcześniej w stanie wygrać po przerwie wakacyjnej. Na pewno w kolejnych rundach nie będzie im łatwo i znów będą naciskani przez Ferrari i być może Red Bulla. Dla nich najważniejsze jest, że przybliżyli się do podwójnego mistrzostwa.
Scuderia Ferrari
Weekend dla nich już od piątku wyglądał świetnie. Tempo obu kierowców pozwalało im mieć nawet komfortową przewagę nad rywalami. W kwalifikacjach sprawę położył Sebastian Vettel, który w drugim przejeździe zawalił i dał się przeskoczyć Lewisowi Hamiltonowi. Charles Leclerc ruszał jednak z pole position. Jednak ostatecznie nie dało mu ono uprzywilejowanej pozycji po starcie, bo jego zespołowy kolega idealnie wykorzystał cień aerodynamiczny za nim i przeskoczył aż o dwie lokaty. Od tamtej pory wszystko układało się dobrze dla zespołu, nieco mniej dla samego Monakijczyka, który musiał zrobić sobie odstęp.
Zespół chciał jednak dać szansę Leclercowi i ściągnął go szybciej, aby mógł spróbować podciąć Vettela, co się udało. I wciąż wyglądało to dobrze, bo kierowcy Mercedesa po swoich zjazdach znaleźliby się kilka sekund za nimi i nawet szybsza mieszanka nie dawała im gwarancji łatwego wyprzedzania na tym torze. Niestety ich plan „wziął w łeb”, gdy w bolidzie czterokrotnego mistrza świata padło MGU-K. Sebastian Vettel został zmuszony do natychmiastowego zatrzymania się w trzecim sektorze i wywołał neutralizację, która zagrała na korzyść Srebrnych Strzał.
Później zmiana strategii u Charlesa Leclerca niewiele dała, bo stracił pozycję na torze na rzecz Valtteriego Bottasa i nie był go później w stanie wyprzedzić. Można gdybać, bo by było… Prawda jest taka, że w Scuderii nie nie zapowiadało awarii, bo inaczej być może rozegraliby zawody od innej strony po wydarzeniach ze startu, co zwiększyłoby szanse ich wychowanka. Mówi się trudno, taki jest motorsport.
Aston Martin Red Bull Racing-Honda
Stajnia z Milton Keynes w Soczi niwelowała straty w związku z karami i wypadkiem Alexandra Albona w kwalifikacjach. Wyszło im to całkiem nieźle. Tor nie do końca był dla nich sprzyjający i nikt nie spodziewał się, że mieliby tu walczyć o triumf. Ostatecznie czwarte i piąte miejsce były maksimum, w dodatku przy wykorzystaniu awarii u Vettela. Mogło być gorzej, zwłaszcza w przypadku ich drugiego kierowcy, któremu na tym torze nie było łatwo się przebijać po starcie z alei serwisowej. Jednak neutralizacje zagrały na jego korzyść, po nich udało się wskoczyć do punktowanej strefy i rozpocząć prawdziwe ścigania. Albon nie bał się wyprzedzać i ostatecznie uporał się z kierowcami środka stawki, przeskakując przed Carlosa Sainza w samej końcówce wskoczył na P5.
Dla Maxa Verstappena zawody były ciekawe podczas pierwszych 18 okrążeń, kiedy musiał się przebijać z 9. miejsca, później już jechał sam. Rywale z przodu byli za daleko, a pod koniec rywalizacja z nimi przy wykorzystaniu wolniejszej pośredniej mieszanki opon była niemożliwa. Właściwie ciekawe, że Red Bull nie spróbował zaryzykować z podwójną zmianą, aby wypełnić obowiązek regulaminowy, a potem mieć miękkie ogumienie do restartu. Być może nie chcieli ryzykować spadku o potencjalnie 2 pozycje. Na pewno szkoda kary cofnięcia o 5 pozycji, bo być może Max byłby nawet na miejscu Bottasa, który miał niemrawy weekend.
McLaren
Stajnia z Woking w końcu uniknęła problemów technicznych i zaakcentowała swoją pozycję czwartej siły na torze. Soczi miało ich nie rozpieszczać, ale po czasówce ich perspektywy wyglądały obiecująco. Ostatecznie Carlos Sainz wyciągnął maksimum w postaci 6. lokaty, a Lando Norris po karze dla Kevina Magnussena był ósmy. Znów szkoda trochę Brytyjczyka, bo była szansa na „oczko” wyżej, ale niestety strategicznie nie miał on do końca szczęścia z momentem neutralizacji. Dobrze jednak, że utrzymał się przed naciskającym Nico Hulkenbergiem z Renault.
Tym samym McLaren zwiększył przewagę w klasyfikacji konstruktorów do 32 punktów nad rywalami z Francji. Jeśli limit pecha podczas ostatnich kilku rund został wyczerpany, to najprawdopodobniej nie powinni stracić swojej 4. pozycji.
SportPesa BWT Racing Point
Stajnia z Silverstone nigdy się nie poddaje i tym razem znów pokazali wolę walki. Tempo na pojedynczym okrążeniu wciąż nie wygląda u nich najlepiej, ale jeśli chodzi o dystanse to są w stanie nawiązać walkę. Niewiele brakowało, a mieliby dwa samochody w TOP 10. Ostatecznie punktował dla nich Sergio Perez, ale zdobył aż 6 „oczek”. Lance Stroll był jedenasty i w jego przypadku zabrakło odpowiedzi zespołu na ruch Renault z „Hulkiem”.
Świetny występ Pereza pozwolił ekipie zbliżyć się do Toro Rosso w klasyfikacji konstruktorów na 3 punkty. Ich straty do Renault także nie są duże, bo wynoszą 16 pkt. Kto wie? Może po niemrawym początku sezonu 2019 uda im się nawet powalczyć o piąte miejsce na koniec.
Haas
Stajnia z Kannapolis odżyła na torze Soczi, gdzie w końcu nie trapiły ich już tak duże problemy z oponami. Kevin Magnussen wywalczył 2 „oczka”, a mogło być dwa razy tyle, gdyby nie błąd po walce z Sergio Perezem i nie do końca zgodny z przepisami powrót na tor, za co otrzymał karę doliczenia 5 sekund. Jednak Duńczyk spisał się nieźle i na pewno tchnął trochę życia w amerykańską ekipę. Romain Grosjean znów zawiódł, będąc winowajcą kolizji z Antonio Giovinazzim i Danielem Ricciardo zaraz po starcie.
W przypadku Haasa ciężko myśleć o jakiejkolwiek walce w klasyfikacji konstruktorów, ponieważ ich straty są zbyt duże. Nie zapowiada się także, aby na innych torach mogli dogadać się z oponami. Na Soczi Autodrom było im łatwiej z powodu charakterystyki i mieszanki asfaltu, która nie powoduje tak dużej degradacji.
Renault
Po dość udanej czasówce zanosiło się na ich elektryzującą walkę z McLarenem. Jednak szybko okazało się, że nie czeka ich łatwy wyścig. Zaczęło się od kapcia Ricciardo i uszkodzeń samochodu oraz gorszej startu Hulkenberga z 6. pola. Ciężko było pokusić się o coś więcej i punkt wywalczony przez „Hulka” był raczej maksimum. Nieco nie zgrały się też neutralizacje, bo można było wtedy spróbować zakręcić się w okolicach P8. W klasyfikacji konstruktorów sprawy się mocno dla nich skomplikowały i osiągnięcie celu w postaci 4. pozycji nie będzie łatwe.
Scuderia Toro Rosso
Kierowcy stajni z Faenzy nie byli w uprzywilejowanej pozycji w walce o punkty, ale 11. pozycja Gasly’ego dawała nadzieje. Ostatecznie skończyło się bez zdobyczy punktowej, choć niepotrzebnie obaj zawodnicy przeszkadzali sobie na torze. Daniil Kvyat był dwunasty, a Pierre Gasly czternasty. W ich przypadku trudno było i tak pokusić się o coś więcej. Szanse byłyby w przypadku startu szczęścia podczas neutralizacji, ale te nie dopisało.
W klasyfikacji konstruktorów sytuacja nie wygląda dla nich różowo, bo pozwoli zbliżyć się ekipie Racing Point. Jednak niektóre tory, które pozostały, powinny im pasować i szanse na utrzymanie 6. lokaty w konstruktorach wciąż są duże.
Alfa Romeo Racing
Stajnia z Hinwil przeżywa ostatnio kryzys formy. Ograniczenie rozwoju bolidu przyczyniło się do spadku ich tempa na torze i teraz ciężko im z walczyć o punkty. Kimi Raikkonen od początku weekendu nie radził sobie dobrze, odpadł też w Q1. Antonio Giovinazzi mógł spróbować powalczyć, ale rywale z toru pozbawili go tej możliwości. Najprawdopodobniej ekipa myśli już o sezonie 2020, nie widząc swoich perspektyw na awans w górę. Jednak wciąż nie mogą lekceważyć Haasa oddalonego tylko o 7 „oczek”.
ROKiT Williams Racing
Ekipa z siedzibą w Grove skompromitowała się w GP Rosji. George Russell odpadł z wyścigu przez własny błąd po zblokowaniu kół. A chwilę później Robert Kubica został wezwany do alei serwisowej, a zespół jako przyczynę wycofania go podał… oszczędzanie części. Szanse zespołu na dobre wyniki w tym roku nie istnieją, ale do czasu GP Singapuru byli w stanie kończyć każdy wyścig z dwoma samochodami i od czasu do czasu popisali się najlepszym czasem pit stopu. Tym razem mieliśmy do czynienia z największą parodią, tak nie powinno dziać się w żadnym zespole wyścigowym.
Wyróżnienia
Kibice postanowili przyznał tytuł Kierowcy Dnia Sebastianowi Vettelowi. Nie ulega wątpliwości, że podczas pierwszego stintu Niemiec wykorzystywał wszystkie atuty, jakie miał po świetnym starcie, a szans na walkę pozbawiła go awaria. Najszybsze okrążenie należało do Lewisa Hamiltona (1:35:761) i było to zarazem czwarte takie osiągnięcie w sezonie, dzięki czemu wskoczył na pozycję lidera klasyfikacji DHL Fastest Lap Award. Zespół DHL Motorsports nie podał jeszcze informacji o najszybszym pit stopie, więc zaktualizuję wpis, gdy tylko to nastąpi.
.@lewishamilton posts the fastest race lap in #RussianGP, so the @mercedesamgf1 driver is now ahead in #DHLFastestLapAward! #F1 #RussianGP
➡️More about the DHL Fastest Lap Award: https://t.co/1z9eTVIQP0 pic.twitter.com/iUjjg0Diru
— DHL_Motorsports (@DHL_Motorsports) September 29, 2019
Dla Lewisa Hamiltona zwycięstw w GP Rosji było już 82. w karierze. Do osiągnięcia Michaela Schumachera brakuje mu już tylko 9. W sezonie 2019 odniósł już dziewięć triumfów. Jego przewaga w klasyfikacji kierowców wynosi już przeszło 73 punkty.
Następny przystanek
Kolejny wyścigowy weekend wypada za dwa tygodnie. GP Japonii przypadnie na 11-13 października. Tor Suzuka obok Albert Park od zawsze mógł nam kojarzyć się z wczesny wstawaniem. Miejmy nadzieję, że czeka nas zdecydowanie ciekawszy wyścig, aniżeli w Rosji.