Chociaż Mercedes wywiózł z GP Rosji dublet, to nikt nie mógł być do końca zadowolony. Nie ulega wątpliwości, że triumf przyszedł dzięki neutralizacji wywołanej przez awarię w bolidzie Sebastiana Vettela. Korzystny moment jej wystąpienia pozwolił zyskać Lewisowi Hamiltonowi i Valtteriemu Bottasowi przewagę nad Charlesem Leclerkiem, zdobywcą ostatnich czterech pole position. W innym przypadku znów oglądalibyśmy pojedynczy triumf zawodnika Ferrari lub nawet ich dublet.
Od zakończenia przerwy wakacyjnej Ferrari było zespołem, który wygrał trzy z czterech wyścigów, z wyjątkiem ostatniego weekendu w Soczi. Nie ulega wątpliwości, że problemy z bolidem SF90 skończyły się wraz z wprowadzeniem szeregu ulepszeń w Singapurze, co poprawiło właściwości jezdne, przede wszystkim osiągi w zakrętach.
Lewis Hamilton sam przyznawał, że nie wie, kiedy doczeka się poprawek w swoim bolidzie. Jednak już podczas GP Japonii na torze Suzuka w końcu się doczeka i dzięki nim powinien znów liczyć się w kwalifikacjach. Trzeba oddać Brytyjczykowi, że w okresie stagnacji dla Srebrnych Strzał potrafił wyciągnąć nieprawdopodobne osiągi z W10 i przeważnie udawało mu się utrudniać zadanie Scuderii Ferrari poprzez przedzielanie ich zawodników.