Jeśli chodzi o przebieg zawodów na obiekcie Chang International, to fajerwerków nie było. Wszyscy jechali dosyć spokojnie i poza zrywami Valentino Rossiego z fabrycznej Yamahy na początku wyścigu, czy Alexa Rinsa z Ecstar Suzuki, nie oglądaliśmy zbyt wiele walki. Wyścig był swego rodzaju kalkulacją na zasadzie, aby wyczekać rywala i wykorzystać jego słabe punkty pod koniec. Między innymi taką taktykę obrał Marc Marquez, który kilka razy zagroził pozycji lidera Fabio Quartararo, ale kończyło się szerszym wyjazdem lub odpuszczeniem manetki gazu na dohamowaniu. Wiadomo było, co się święci.
Disaster for @jackmilleraus who starts from pitlane after pushing his bike off the grid! 😲#ThaiGP 🇹🇭 pic.twitter.com/3N4CAUZReG
— MotoGP™ 🇹🇭 (@MotoGP) October 6, 2019
Jednym z pechowców był Jack Miller z Pramac Ducati, który zamiast z 6. pola musiał ruszać z pit-lane przez poruszenie się jego motocykla na polach startowych. Automatycznie wykluczyło go to z walki o czołowe lokaty i zmusiło do pogoni za jakimikolwiek punktami. Australijczyk może czuć rozczarowanie, ponieważ być może znów miałby szanse na podium, o ile jego tempo byłoby lepsze od tego prezentowanego przez fabrycznych kierowców zespołu Ducati – Andrei Dovizioso i Danilo Petrucciego.
Na początku wyścigu widać było, że Dovizioso z P7, Valentino Rossi z P9 i Alex Rins z P10 są głodni walki i starali się jak najszybciej przebijać. O ile w przypadku pierwszego z Włochów i Hiszpana plan został zrealizowany (miejsca 4. i 5.), tak u „Doctora” widać było spadek tempa i dlatego ostatecznie skończył na 9. miejscu. Jednak większy zawód mogą czuć jego rodacy – Franco Morbidelli z Petronas Yamahy SRT i Danilo Petrucci, którzy zamiast awansować, to zaliczyli spadek o 2 i 3 pozycje. Obaj mogą czuć spory niedosyt zważyszy na postawę zespołowych partnerów.
Przejdźmy do głównych aktorów. Od początku zmagań zanosiło się na walkę trójki Quartararo, Marquez i Viñales. Ostatecznie trzeci z wymienionych nie był w stanie dotrzymać kroku pierwszej dwójce. Przez większość dystansu zanosiło się na upragnione zwycięstwo tegorocznego debiutanta i zdobywcy pole position do GP Tajlandii. Widać było, że Francuz wyciągnął wnioski z poprzednich wyścigów, ale to nie wystarczyło na Marca Marqueza, który go przechytrzył. Quartararo stracił prowadzenie na dojeździe do zakrętu nr 1, a następnie próbował szukać okazji do kontry i ostatecznie znalazł ją w ostatnim zakręcie. Niestety nie udało mu się utrzymać motocykla i lepsze wyjście miał Marquez.
Nic dziwnego, że tuż przed linią start/meta zawodnik satelickiego zespołu Yamahy był niepocieszony, ponieważ znów pole position nie przyniosło mu triumfu. Jednakże w ostatnich tygodniach jest on jednym z nielicznych zawodników, który potrafi nawiązać walkę z sześciokrotnym mistrzem MotoGP. Wielu widzi w nim przyszłego czempiona i być może nie jest to na wyrost. Jeśli kariera Fabio Quartararo nadal będzie się tak rozwijać, a pierwsza wiktoria nadejdzie bardzo szybko, to możemy oglądać zawodnika walczącego jak równy z równym z bezkonkurencyjnym w ostatnich latach Marciem Marquezem.
O klasyfikacjach…
Trzeba oddać tegorocznemu mistrzowi, że nigdy się nie poddaje. Po dwóch groźnych wywrotkach w treningu i w kwalifikacjach, będąc mocno poturbowanym, potrafił walczyć o zwycięstwo. A przecież nie było mu ono niezbędne do przypieczętowania tytułu. Jedynie konieczne było, aby był przed Andreą Dovizioso i powiększył przewagę do ponad 100 punktów na 4 rundy przed końcem. Ostatecznie jego rywal się nie liczył w walce, a przewaga wzrosła do przeszło 110 pkt. Zawodnik Ducati znów musi obejść się smakiem i zapewne czuje bezradność w obliczu formy Marca Marqueza.
Danilo Petrucci spadł na piątek miejsce kosztem Alexa Rinsa i Mavericka Viñales, którzy mają pokusę na zakończenie sezonu 2019 w pierwszej trójce. Skreślać z walki nie można też Valetino Rossiego i Fabio Quaratararo, choć z tej pary to raczej ten drugi ma największe szanse na duże zdobycze punktowe w końcówce kampanii.
Jeśli chodzi o klasyfikację generalną producentów to Honda ma już 77 punktów przewagi nad Ducati i 83 nad Yamahą. W tabeli zespołowej wciąż na czele jest fabryczna ekipa Ducati z 19 „oczkami” zapasu nad Repsol Hondą – tutaj jeśli Włosi nie poprawią formy, to mogą jeszcze przegrać z Japończykami. Pełne tabele z „generalkami” znajdziecie tutaj.
Marc Marquez został 8-krotnym mistrzem świata wyścigów motocyklowych. Sześć tytułów zdobył w kategorii MotoGP i po jednym w 125ccm i Moto2. Więcej tytułów, ale tylko o jeden (dziewięć) ma Valentino Rossi – 7 w klasie królewskiej (jeden jeszcze w 500 ccm, które zostały przekształcone po 2001 r. w MotoGP, a dwa odpowiednio w 125 ccm i 250 ccm). I takie osiągnięcie zawodnik Repsol Hondy osiągnął w wieku 26 lat. Marquez wciąż jest młody i na pewno jeszcze przejeździ wiele sezonów w dobrej formie.
Następny przystanek
Mimo że w klasyfikacji generalnej kierowców została postawiona kropka nad i, tak jeszcze wciąż jest o co walczyć. Pierwsza okazja będzie już za 2 tygodnie podczas GP Japonii. 18-20 na torze Montegi zawodnicy i zespoły znów będą rywalizować. Czy Honda zgarnie wszystko? A może Ducati i Yamaha spróbują im zagrozić? Dajcie znać w komentarzach!