Jeśli informacje, do których dotarli przedstawiciele włoskiej prasy znajdą potwierdzenie w rzeczywistości, to robi się naprawdę ciekawie. Taka kwota stanowi więcej niż całoroczny budżet kilku zespołów w F1. Celem japońskiego producenta jest już wyprodukowanie konkurencyjnego układu napędowego w przyszłym roku, co mogłoby im nawet pozwolić znaleźć się przed Mercedesem i Ferrari.
Warto zaznaczyć, że jakiś czas temu Honda otworzyła się na zmiany i dopuszcza do projektu osoby z zewnątrz. Jednocześnie ma dużą swobodę w zakresie projektowania odkąd współpracuje z Red Bullem. Na dobre efekty przekłada się również fakt, że stopniowo zwiększana jest siła robocza – w 2017 roku przy Honda Racing F1 pracowało 250, a obecnie już 450 osób.
W tym roku dwa zwycięstwa Maxa Verstappena podczas GP Austrii i GP Niemiec dały Japończykom dodatkowy bodziec do działania. Niewiele brakowało, a byłyby trzy, ale w GP Węgier pozbawił ich tego Lewis Hamilton z Mercedesa. Honda jako dostawca ma w tym roku po raz pierwszy szersze pole manewru, ponieważ zaopatrując dwa zespoły zamiast jednego, mogą testować więcej rozwiązań i specyfikacji – nawet kosztem kar.
Japoński producent chciałby wrócić na zwycięską ścieżkę w Formule 1 i przypomnieć sobie swoje lata świetności. Jeśli zwiększenie budżetu na rozwój jednostki napędowej aż o 140 milionów euro im w tym pomoże, to mogą sprawić dużą niespodziankę. Po dołączeniu Hondy w roli dostawcy dla McLarena w 2015 roku nikt nie spodziewał się, że uda im się konkurować z innymi, mając znaczące opóźnienia w pracach nad hybrydową jednostką, ale jak widać da się.