W ostatnich tygodniach Ferrari przyzwyczaiło nas, że rozdaje karty. W GP Rosji zwyciężył Mercedes, ale przez większość weekendu to włoska ekipa dyktowała warunki. Tym razem w Japonii było inaczej i wielu dostrzega pewną analogię do GP Singapuru, gdzie Scuderia odsłoniła się w dalszej części weekendu.
Z racji, że dziś na torze nie ma żadnych zajęć kierowcy i inżynierowie oddali się dłuższej analizie, aby znaleźć jak najlepszy kompromis na niedzielę. W stajni z Maranello trwają wytężone prace, aby zniwelować dystans w granicach 0,5 s. Daleki od paniki jest Sebastian Vettel, który wierzy w możliwości Ferrari.
– Może inne samochody są różne, może nasz jest taki sam – to zależy od tego, jak na to spojrzeć. Z pewnością widzieliśmy dzisiaj [w piątek – przyp. red.], że Mercedes był bardzo szybki i od razu czuł się bardzo dobrze. Może oni zrobili krok do przodu, a może tor odpowiada im bardziej niż [innym]. Może być wiele czynników. Myślę, że możemy się poprawić i zobaczymy, gdzie będziemy w niedzielny poranek – powiedział czterokrotny mistrz świata.
W trakcie drugiego treningu było widać, że Sebastian Vettel i Charles Leclerc próbowali wielu rzeczy, aby nadrobić zaległości. Nawet doszło do uruchomienia trybów kwalifikacyjnych, gdy tor miał przyczepność, ale korek powstrzymał ich przed poskładaniem idealnych czasów.
– Mam nadzieję, że więcej leży po stronie umiejętności i zaangażowania niż danych i komputerów. Jak powiedziałem, myślę, że było trochę marginesu. Nie był to dla nas idealny dzień, więc w samochodzie jest trochę więcej rezerwy – dodał 32-latek.
Czy jutro Ferrari nawiąże walkę? A może szyki pokrzyżują im warunki atmosferyczne, przez który odwołane zostać mogą kwalifikacje? Dajcie znać w komentarzach!