Były kierowca Saubera miał zasilić szeregi Ferrari pod warunkiem, że zgodzi się pełnić rolę pomocnika Sebastiana Vettela. Niemiec po porażkach w latach 2017-2018 z młodym i szybszym kolegą zespołu miał pokrzyżować szyki Mercedesowi. Stało się jednak inaczej i złożyło się na to wiele czynników.
Dlaczego mistrz świata z 1997 roku wysnuł odważną tezę i wskazał winnego problemów stajni z Maranello? Były zawodnik Williamsa, BAR i BMW Sauber dostrzegł, że Ferrari ewidentnie pogubiło się, gdy ich wychowanek zaczął prezentować lepsze tempo od ich bardziej utytułowanego lidera. Kanadyjczyk nie zamierzał krytykować Leclerca za jego postawę, ponieważ najwidoczniej Monakijczyk nie miał w umowie takich punktów jak w przeszłości Barrichello czy Irvine.
Inaczej junior Ferrari nie zamierzałby tyle razy się sprzeciwiać zespołowi i samemu czterokrotnemu mistrzowi świata. Z punktu widzenia ekipy wiązało się to z kilkoma komplikacjami, co odbiło się na wynikach w niektórych wyścigach. Jednak na pewno, gdyby od początku bolid SF90 pozwalał na regularną walkę o zwycięstwa na każdym torze, zastosowano by inne środki.
– Ferrari rozpadło się w tym roku. Wiele zależy od twoich dwóch kierowców, a chemia w zespole po prostu nie znajdowała się w równowadze. Ferrari nigdy nie powiedziało Leclercowi: „To twój pierwszy rok z nami, twój drugi rok w F1. Zrelaksuj się, ucz się od Vettela. Gdyby tak było, zespół posunąłby się dalej. Zamiast tego, od pierwszego wyścigu Leclerc miał postawę: „Pokażę, że jestem szefem i że Vettel jest przeszłością. Ja jestem przyszłością” – powiedział Jacques Villeneuve.
– Fala fanów pod szyldem „Leclerc nadchodzi, aby nas uratować” była nią, a media zgodziły się z tym. Myślę, że to boli Vettel. To nie pomogło Ferrari, ponieważ Charles po prostu jeszcze nie był gotowy na tę rolę. W tym roku jechał po pole position, a czasem na zwycięstwa, ale nie po mistrzostwo. Cała ta sytuacja zniszczyła Ferrari. Nie wiem, co Mattia Binotto mógłby teraz z tym zrobić – ocenił sytuację 48-latek.
Villeneuve wykorzystał Eddiego Irvine’a i Rubensa Barrichello jako przykłady działania dynamiki zespołu, która została wyraźnie określona dla obu kierowców. – Nie znam dokładnie umów. W czasach Irvine i Barrichello zostało to po prostu ustalone. Jak to działa? Kto Ci to powie? – zakończył.
Charles Leclerc zakończył sezon 2019 na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej. Najprawdopodobniej, gdyby nie kilka awarii i kolizja z Sebastianem Vettelem w GP Brazylii, uplasowałby się na podium „generalki”. Zapewne w tym roku, nawet odejmując wiele błędnych decyzji Ferrari ze strategią, etc. trudno oczekiwać, że toczyliby bój z Mercedesem do samego końca. Ich tegoroczny bolid po prostu nie był najlepszym kompromisem. Na pewno pojedynek na linii Leclerc-Vettel przejdzie do historii, ale też nie zapisze się aż tak mocno ze względu na brak czynnika w postaci mistrzowskiego tytułu dla któregoś z tej dwójki.
Jak oceniacie tegoroczne poczynania Scuderii? Co waszym zdaniem zaogniło sytuację między zawodnikami?