Już w miniony piątek nikogo nie zaskoczył fakt, że zdecydowano się na ewolucję. Chociaż oczywiście spodziewano się, że po dość rozczarowującym sezonie 2019, zwłaszcza jego drugiej części, zajdą kluczowe zmiany. Celem ekipy zarządzanej przez Frederica Vasseura jest walka o prym w środku stawki. Zeszłoroczne 8. miejsce wśród konstruktorów było rezultatem poniżej oczekiwań, choć początek kampanii mieli wówczas bardzo udany. Alfa Romeo chciałaby częściej wykorzystywać nadarzające się okazje w chaotycznych wyścigach.
Oczywiście do poprawy wyników konieczny jest progres osiągów. W przypadku ich maszyny na ten sezon wygląda na to, że pozostali wierni agresywnej filozofii przy projektowaniu pakietu aerodynamicznego. Tym razem będzie jednak mniej szaleństwa, ponieważ trzeba będzie zapewnić sobie większą elastyczność na każdym torze. Czy im się uda? To się okaże i same testy nie dadzą nam jednoznacznej odpowiedzi. Warto jednak pochylić się nad bolidem
Analiza techniczna
Alfa Romeo C39 w porównaniu do swojego poprzednika ma nieco węższy przód. Przednie skrzydło także doczekało się zmian. Dostrzec można, że płaty środkowe są usytuowane wyżej, a boczne zostały odrobinę mocniej zakrzywione. Sam nos nadal ma trzy otwory zbierające strugę powietrza pod bolid i częściowo wypychające je przez S-Duckt. Zmienił się kształt środkowego kanału, który przybrał kształt odwróconego serca (wcześniej był „zaokrąglony prostokąt”). Na łączeniu nosa z sekcją kokpitu zniknęły też symetrycznie ułożone owiewki. W Hinwil nie zdecydowano się nawet na rogi. Za to postanowiono pójść inną drogą niż czołówka, montując wyżej przednie zawieszenie.
Nieco bardziej rozbudowano sekcje boczne. Bargeboardy mają podobne kształty do tych z 2019 roku, ale zyskały więcej nacięć, przez co struga powietrza będzie się rozszczepiać i powinno to podnieść wydajność aero. Na ten moment nie zdecydowano się na boczne skrzydełka w kształcie bananów, które były zazwyczaj kopiowane od Mercedesa. Idąc dalej zauważymy też pomniejszone wloty do chłodnic, taki zabieg widzimy już przy każdym tegorocznym modelu. Wokół nich trochę się zadziało, ponieważ wystające skrzydełka będące też częścią obudowy są bardziej zadarte. Doszła także jedna przedziałka.
Nueva estructura antivuelco en el C39
New roll hoop with a triangular structure on the C39 pic.twitter.com/7E9OBcq2Ha
— Albert Fabrega (@AlbertFabrega) February 14, 2020
Przebudowy doczekała się także pokrywa. Ferrari, tak jak i ich konkurenci, przygotowało układy napędowe, które można zdecydowanie lepiej „upakować”. Zmusiło to inżynierów do lepszego wykorzystania potencjału obudowy. Jej przemiana musiała zacząć się już od obrania odpowiedniej filozofii przy opracowaniu kształtu airboxa. Alfa Romeo miał już w zeszłym roku inne podejście. Tym razem zdecydowali się na trójkąt a’la Scuderia, za którym pojawiły się jeszcze dwa otwory wspomagające chłodzenie jednostki napędowej. Oznaczało to modyfikację płetwy.
Tylne skrzydło nie różni się jakoś wyraźnie od zeszłorocznego. Najwyraźniej w tym elemencie nie było to konieczne. Dołożono kilka owiewek przy bocznych płatach, które mają lepiej „wypychać” powietrze. Jednocześnie tył powinien być bardziej stabilny. Ogólnie Alfa Romeo C39 powinna okazać się krokiem naprzód, dużo jednak będzie zależało od rywali. Zwłaszcza, że gdzieniegdzie może być ciekawie. Skoro Racing Point RP20 okazało się… kopią zeszłorocznego Mercedesa W10.
59 okrążeń Roberta Kubicy
Pierwszy okazję do przetestowania Alfy Romeo C39 miał Robert Kubica, który w tym roku pełni obowiązki rezerwowego kierowcy. Polak jeździł w porannej sesji, a popołudniu zmienił go etatowy zawodnik, Antonio Giovinazzi. Więcej o pierwszym dniu testów przedsezonowych dowiecie się wieczorem z podsumowania.
Robert Kubica i bolid #C39 w akcji na torze w Barcelonie! Polak dzisiejszą turę testów ma już za sobą, teraz pora na Antonio 🙌 #RK88 #SupportKubica #GetCloser @alfaromeoracing @TeamORLEN pic.twitter.com/BpQLvhrkUB
— ORLEN (@PKN_ORLEN) February 19, 2020