Zwycięzca GP Kanady 2008 zdaje sobie sprawę, że dzięki lepszej maszynie byłby w stanie lepiej się zaprezentować w sezonie 2019. Automatycznie otworzyłoby to przed nim wiele możliwości w negocjacjach dotyczących fotela wyścigowego w innych zespołach. Oczywiście pozostanie z Williamsem było możliwe, ale ze względu na postawę stajni z Grove nawet sam PKN Orlen nie miał zamiaru z nimi nadal współpracować. A Kubica nie miał chęci ścigać się na końcu stawki.
Rozmowom nie było końca
O opcjach na sezon 2020 mówiło się całkiem sporo. Do czasu ogłoszenia składu kierowców przez Haasa, wydawało się, że istnieją szanse na ściganie się. Jednak stajnia z Kannapolis dała kolejną szansę duetowi Romain Grosjean i Kevin Magnussen. Następnie toczyła się walka o pozostanie w Formule 1 choćby w roli kierowcy testowego lub rezerwowego. Padły wówczas jeszcze propozycje ze strony Scuderii Ferrari i Racing Point. Ostatecznie zdecydowano się na współpracę z Alfą Romeo, która była skora zgodzić się na starty naszego rodaka w DTM oraz daniu mu szansy w trakcie przedsezonowych testów i kilku piątkowych sesji treningowych w trakcie kampanii.
Przypomnijmy, że w sezonie 2019 Robert Kubica zdobył dla Williamsa jedyny punkt. Stało się to podczas GP Niemiec. Polski kierowca i George Russell toczyli przez cały ubiegły rok walkę z bolidem, aniżeli z rywalami. Stajnia z Grove dość długo przygotowywała także specjalną kierownicę dla 35-latka. Często dochodziło także do nadmiernej eksploatacji podzespołów, nawet tj. hamulce. W związku z trudną sytuacją nasz rodak zdecydował się w połowie września ogłosić rozstanie z zespołem.
Kubica mógłby… ścigać się w tegorocznym GP Australii
Kierowca rezerwowy Alfy Romeo Racing Orlen powiedział w rozmowie z Radiem Zet, że mógł być obecnie w innej (lepszej) sytuacji. – Możliwe, że gdybym w zeszłym roku miał lepszy bolid, nie siedziałbym tutaj, a przygotowywałbym się do wyścigu w Australii. W Williamsie znalazłem grupę ludzi, którzy wiedzą, co robią, ale byli też inni, którzy mogliby wykonać lepszą robotę.
Robert Kubica był zmuszony zatrzymać swoją karierę w Formule 1 zaledwie rok po powrocie. Były kierowca Renault i BMW Sauber stoczył heroiczną walkę, a jego życie wciąż pisze wielką historię. Wielu ludzi żałuje, że nie zobaczy go na starcie nadchodzącego sezonu i życzy mu jak najlepiej w DTM. Nasz rodak docenił, że miał możliwość ścigania się w królowej sportów motorowych w niemalże dwóch epokach. Wielu jego kolegów z toru nigdy nie dostało takiej szansy.
– Myślę, że i tak mam szczęście, ponieważ wielu moich utalentowanych kolegów nigdy nie dotarło do Formuły 1 – powiedział 35-latek.
Polak był najszybszy podczas pierwszego dnia drugiej tury testów. W sumie pokonał ponad 100 okrążeń w ciągu dwóch porannych sesji. Wiele mówi się o tym, że szanse na powrót do stawki F1 wciąż istnieją. Na pewno wiele będzie zależeć od decyzji Kimiego Raikkonena odnośnie jego przyszłości oraz dyspozycji Antonio Giovinazziego.