Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Historia F1: Kiedy było mało wyścigów?

Sezon 2020 miał wyznaczyć kolejny rekord, jakim byłyby 22 rundy mistrzostw świata. Może się jednak okazać, że z powodu pandemii koronawirusa będzie to najkrótsza kampania od wielu lat. Historia F1 pamięta przypadki, kiedy to było zaledwie… siedem Grand Prix.

Nino Farina 1950 champion historia F1 najkrótsze sezony
Giuseppe Farina jako pierwszy zdobył pole position w F1

Chase Carey optymistycznie założył, że tegoroczny kalendarz z 22 rund zostanie zredukowany do mniej więcej 15-18. Nikt nie może zapewnić kibiców, że uda się w ogóle rozegrać wyścig w pierwszej połowie 2020 roku. GP Azerbejdżanu zostało odwołane ze względu na koszta, jakie ponieśliby włodarze w związku z budową ulicznej pętli w Baku. Bliżej Wielkanocy mamy poznać także los GP Kanady. Tor w Montrealu także ma uliczną część, więc może być duże ryzyko finansowe w razie późnego odwołania. Także GP Francji i GP Wielkiej Brytanii stoją pod znakiem zapytania. Czyżby historia F1 miała „zatoczyć koło”?

Jednym ze sposób na rozwiązanie problemów byłaby organizacja „Super sezonu” 2020/21. Podobny format mamy już w Formule E. Jednak zanim przyjdzie nam poznać przyszłość motorsportowych rozgrywek warto cofnąć się w czasie. Historia F1 pokazała nam, że nie zawsze kalendarz był bogaty w wydarzenia.

Pierwszy oficjalny sezon pod szyldem „Formuła 1” – 1950 rok

Były to najkrótsze mistrzostwa w historii. Sezon składał się z sześciu wyścigów zaliczanych do klasyfikacji generalnej F1. W kalendarzu znajdowało się Indianapolis 500, które nie było zaliczane do mistrzostw świata. Oprócz tego było jest aż 18 różnych nieoficjalnych zawodów, w których brały udział zespoły i kierowcy startujący w królowej sportów motorowych. Pierwszym czempionem został Giuseppe Antonio 'Nino’ Farina, startujący w barwach Alfy Romeo.

Raczej mało prawdopodobne, abyśmy byli świadkami krótszej kampanii. Historia F1 będzie miała odnotowany jeden rok, w którym rozegrano siedem wyścigów. Obecnie, aby można było zaliczyć mistrzostwa konieczne jest rozegranie minimum 8 rund.

… właśnie tyle liczyły sobie sezony: 1951, 1952, 1956, 1957 i 1961

Po sezonie inauguracyjnym w kalendarzu pojawiły się inne wyścigi. GP Monako było niezaliczane w 1951 r., a zawody organizowane w Hiszpanii i Niemczech zastąpiły. W 1952 roku zorganizowano też pierwsze Grand Prix Holandii.

Następnie były problemy z rozegraniem większej liczby wyścigów. I dlatego dopiero po czterech latach, w 1956 roku powrócono do 8 zawodów. Chociaż harmonogram wyglądał inaczej niż w dwóch pierwszych sezonach, przez pojawienie się Argentyny i Monako. Zastąpiły one Holandię i Szwajcarię. Następny sezon był pierwszym bez GP Belgii, które zostało zastąpione rundą we Włoszech.

Sezon 1961 miał być początkowo sezonem dziewięciu wyścigów, ale z powodów finansowych odwołano GP Maroka. W tamtym roku zadebiutowało także GP Stanów Zjednoczonych na obiekcie Watkins Glen.

Mistrzami zostawali wówczas: Juan Manuel Fangio (1951, 1956, 1957), Alberto Ascari (1952), Phil Hill (1961).

9 wyścigów – 1953, 1954, 1959, 1962, 1966

Formuła 1 naprawdę wypchnęła szeroko w 1953 roku, kiedy w końcu kalendarz rozszerzył się do dziewięciu wyścigów. Było nawet prawdopodobieństwo, że będzie 10 rund. Jednak odwołane zostało Grand Prix Hiszpanii. To samo powtórzyło się w następnym roku, kiedy  tym razem organizatorzy Grand Prix Holandii skapitulowali z powodów finansowych.

Po osiągnięciu zawrotnej liczby 11 GP w 1958 roku, plany były jeszcze większe w kolejnym roku. Niestety odwołano GP Argentyny, ponieważ po odejściu Juana Manuela Fangio spadało tam zainteresowanie F1. GP Belgii i Maroka również odwołano z powodów… sporów o kasę. Skończyło się wówczas na ośmiu…

Grand Prix w RPA było mile widzianym dodatkiem do kalendarza z 1962 roku. Była to jednocześnie jedyna zmiana w kalendarzu względem sezonu 1961. Od 1966 roku F1 miała mieć trzy sezony z 10 wyścigami z rzędu. Znów jednak odwołano jedną z rund.

Mistrzami we wspomnianych sezonach byli: Alberto Ascari (1953), Juan Manuel Fangio (1954), Jack Brabham (1959), Graham Hill (1962 i 1966).

Pierwsze dwucyfrowe wyniki: 10 wyścigów w latach 1960, 1963, 1964 i 1965

Początek lat 60. oznaczał pierwszy dwucyfrowy sezon, który stał się normą. Kalendarz zawierał m.in. wyścig o Grand Prix Portugalii. Odwoływano jednak wyścigi na Nurburgringu (z powodów bezpieczeństwa zgłoszonych przez zawodników) czy w Maroko (znów poszło o finanse).

W 1963 roku nastał powrót do krótszego kalendarza. Jednak sytuacja została opanowana już rok później. Udało się utrzymywać niemal identyczny harmonogram. Zachodziły drobne zmiany, takie jak np. zastąpienie GP Austrii przez GP RPA w 1964 roku. Problem wrócił wraz z sezonem 1966, o czym wspomnieliśmy wyżej.

Czempionami w przytoczonych latach zostawali: Jack Brabham (1960), Jim Clark (1963, 1965), John Surtess (1964).

Lata sześćdziesiąte zaczynały wyznaczać pewien nowy trend w królowej sportów motorowych. Prace nad popularyzacją F1 nie szły na marne, dzięki czemu w składzie wyścigowych kalendarzu coraz częściej gościło około 15 rund. Właściwie tylko w czterech sezonach rozegrano mniejszą liczbę Grand Prix. Być może w 2020 roku nie zobaczymy zbyt dużo wyścigów. Według planetf1.com dobrym pomysłem byłby powrót do współorganizacji Indy 500, aby kierowcy mogli walczyć o kolejne składowe Wielkiego Szlema Motorsportu. Na to nie ma jednak co liczyć.

Blisko 70-letnia historia F1 jest bardzo bogata w niezwykłe wydarzenia. Polecamy wam przypomnieć sobie, kiedy zwycięzcami Grand Prix byli kierowcy, którzy nie prowadzili w trakcie rywalizacji.

5/5 (liczba głosów: 1)
Reklama