Według większości źródeł Austriak przeznaczył na swój nowy cel przeszło 37 milionów funtów brytyjskich. Miałoby to odpowiadać około 4,77% udziałów, ale ze względu na nierozstrzygnięte kwestie prawne ma ich 0,95%. Takie posunięcie mogło niektórych zaskoczyć, ponieważ niedawno Toto Wolff zaprzeczał plotkom łączącym go z zaangażowaniem w firmie Aston Martin. Sam zainteresowany odnosił się wówczas głównie do spekulacji mówiących o jego odejściu ze stajni z Brackley.
Warto przypomnieć, że niegdyś szef Srebrnych Strzał posiadał udziały w Williamsie. Pozbył się ich dość późno, ale poniekąd dzięki nim łatwiej było mu kierować karierą Valtteriego Bottasa. Zwłaszcza, że jest on jego menadżerem, a Fin ścigał się dla zespołu z Grove w latach 2013-2016. Wspomniane akcje zostały sprzedane dopiero po paru latach kilku podmiotom. Także obecna sytuacja nie będzie niczym nowym dla 48-latka.
Czy Toto Wolff gra ze wszystkimi w szachy?
Oczywiście spekulacje na temat przyszłości Mercedesa w Formule 1 będą trwały dopóki oficjalnie nie podpiszą Concorde Agreement. Głos w tej sprawie zabrał już sam prezes Daimler AG, Ola Källenius. Stajnia z Brackley posiada wszystkie atuty, aby przedłużyć pasmo swoich sukcesów i poniekąd odejście z jej szeregów byłoby ryzykowne. Warto zauważyć, że prędzej czy później każdy szuka wyzwań. Toto Wolff może nie być zadowolony z braku dominacji po wprowadzeniu limitów budżetowych. Niemiecki koncern także już wcześniej zapowiadał ograniczenie kosztów w F1.
Aston Martin obecnie jest partnerem Red Bulla. Jednakże po wykupieniu udziałów w marce przez Lawrence’a Strolla było jasne, że polityka ulegnie zmianie i wspomniana umowa straci ważność. W 2021 r. Racing Point zostanie przekształcone w fabryczny zespół Astona Martina. W Silverstone już powstaje duży kompleks, który ma pomóc stajni wdrapywać się na sam szczyt. Oczywiście będzie to bardzo trudne, ale też nie niemożliwe. Wielu ekspertów uważa, że obecny szef Mercedesa mógłby wzmocnić ekipę.
Od 2017 roku Lawrence Stroll gromadził sobie przyjaciół w Formule 1. Jednym z nich jest właśnie Toto Wolff, z którym spędzał nie jedną pogawędkę na temat „biznes w F1”. Kanadyjski miliarder stał się dyrektorem generalnym brytyjskiej marki, wykładając przeszło 536 mln funtów. Nie jest możliwe, aby taka decyzja nie była przemyślana pod kątem generowania kolejnych zysków i korzyści. Bardzo możliwe, że wykupienie akcji przez szefa Srebrnych Strzał było wynikiem „doradztwa”. Oczywiście nigdy nie ma nic za darmo.
Właśnie z tego powodu niektórzy zastanawiali się, jak zareaguje Mercedes. Ich stanowisko nie było zaskakujące. – W związku z rozwodnioną emisją i nierozstrzygniętą kwestią praw, będzie ona stanowić 0,95% udziałów w spółce [Aston Martin – przyp. red.]. Jest to inwestycja finansowa, a transakcja nie ma wpływu na partnerstwo i rolę Toto jako szefa Mercedesa – czytamy w oświadczeniu rzecznika prasowego.
Nowa strategia biznesowa?
Marka Mercedes ma już powiązania z brytyjskim producentem. Od 2013 roku spółka Daimler AG ma 5% udziałów w Aston Martin Lagonda Limited. Od tamtej pory ich współpraca opiera się także na partnerstwie technologicznym. Jednocześnie Brytyjczycy wspólnie z AMG zaczęli opracowywać silniki. Wiele mówiło się o zwiększeniu zaangażowania niemieckiego koncernu.
Możliwe jest, że zajdą większe zmiany w F1. Bernie Ecclestone przekonywał, że Srebrne Strzały powinny odejść z serii. Mało prawdopodobne, aby zrezygnowali z dostaw układów napędowych, więc mogliby mieć dodatkowe opcje. Jedną z nich byłby powrót do zacieśnienia stosunków z McLarenem lub promocja Aston Martina ze Strollem i Wolffem oraz zwiększenie pakietu akcji w brytyjskiej spółce.