Nieobecność 40-latka na starcie zmagań online w grze F1 2019 od Codemasters nie dziwi nikogo. Na pewno niektóry chcieliby go zobaczyć w akcji, ale dopóki uczestnictwo nie jest to obowiązkiem, nieprędko to nastąpi. Na uwagę zasługuje sam fakt, że już od czasów rozwoju pierwszych symulatorów F1, Iceman nie przepadał za dodatkowymi obowiązkami. W przeszłości Kimi Raikkonen zdecydowanie wolał w tym czasie potrenować na innym sprzęcie lub wybrać się na imprezę. Ostatnio w jego życiu sporo się pozmieniało, ponieważ założył rodzinę, której poświęca każdą wolną chwilę. Poniekąd pojawienie się koronawirusa dało mu dodatkowy czas dla bliskich.
Fiński kierowca dzieli się wielokrotnie swoimi poczynaniami w domu na swoim Instagramie. Fani wielokrotnie dają wtedy znać, co się dzieje u nich samych i czują się też bliżej swojego idola. Na pewno dobry humor w tym trudnym dla świata okresie jest teraz w cenie.
– Cały czas spędzam teraz ze swoimi dziećmi. Na szczęście zawsze możemy tu być, a ty wciąż możesz wiele zrobić zdalnie – powiedział Kimi Raikkonen w rozmowie z Corriere della Sera, której dziennikarze byli obecni na pokładzie samolotu z Australii. – Może już wiedziałem, ale czy to ma znaczenie? Został odwołany i teraz przyjdzie nam dowiedzieć się, kiedy znów wystartujemy – dodał.
Ograniczony dostęp do symulatora dla Kimiego nie ma znaczenia
Wolny czas może pozwolić mistrzowi świata z 2007 roku pomyśleć o swojej przyszłości w Formule 1. Niektórzy sugerowali, że powinien ustąpić miejsca młodszym, a inni wręcz cieszą się z jego obecności w padoku i na polach startowych. Kimi Raikkonen postanowił uspokoić nieco sytuację ze względu na brak możliwości rywalizacji, która będzie punktem odniesienia co do jego formy.
– Najpierw musimy zacząć, a potem zobaczymy. Dla mnie jeszcze niewiele się zmieniło. Tak długo, jak lubię ścigać się, będę to kontynuował. Jestem bardziej zmotywowany niż kiedykolwiek, ale tak naprawdę nie zamierzam brać udziału w tych wyścigach online. Poczekam, aż wrócę na tor – wspominał Iceman.
– W Ferrari nie było tak, że mi się nie podobało. Jednak, gdy lecisz do Włoch, aby być w nim [symulatorze – przyp. red.], czułem, że nie do końca dlatego wybrałem tę pracę. Symulatory bardzo różnią się od prawdziwego samochodu – podsumował ostatni mistrz świata w barwach Ferrari.