Zanim Red Bull zdecydował się wykupić Jaguara w 2004 roku, chcieli mieć zapewnione usługi doświadczonego zawodnika. Złożyło się tak, że David Coulthard po rozczarowującym sezonie 2004 zrobił miejsce Juanowi Pablo Montoyi i przeszedł do młodej ekipy. Stajnia z Milton Keynes nie miała wtedy osiągów, które pozwoliłyby jej walczyć o najwyższe cele. Wszystko wymagało czasu, ale stopniowo udało się poskładać wszystkie puzzle. Ich najbardziej doświadczony zawodnik dał im wiele w latach 2005-2008 i był ważnym ogniwem podczas budowania ekipy.
Sam zainteresowany bardzo dobrze wspomina współpracę z austriackim zespołem. Obecnie nadal pełni od czasu do czasu funkcję jej ambasadora i pokazowego kierowcy podczas niektórych imprez. Szkot po latach zrozumiał, że współtworzył stajnię, która od początku miała być ważnym graczem. W 2006 roku podczas GP Monako dał jej pierwsze podium i zapoczątkował tradycję. Od tamtej pory w każdym sezonie zespół miał na koncie przynajmniej jeden finisz w pierwszej trójce.
Pod koniec 2008 roku, był kierowca Williamsa, McLarena i Red Bulla zakończył swoją przygodę ze sportem. Być może, gdyby został jeszcze jeden rok, mógłby świętować zwycięstwa. Jednak Coulthard zdawał sobie sprawę, że jest już u schyłku kariery i nie będzie już w stanie rywalizować z wówczas wschodzącymi gwiazdami, takimi jak Vettel. Po odejściu weterana, stajnia z Milton Keynes sięgnęła po 4 MŚ z rzędu.
– Miałem swoją chwilę i zdałem sobie sprawę, że mój czas się kończy. Było jasne, że Sebastian był nadchodzi. Wygrał GP Włoch w Toro Rosso w 2008 roku, który był zarazem moim ostatnim rokiem [w F1 – przyp. red.], a potem przeniósł się do dużego zespołu. Uznałem, że moja kariera zbliża się do końca. Dlatego miałem cztery sezony, aby pomóc zmienić ekipę wraz z Christianem [Hornerem – przyp. red.], a oni potem wygrali cztery mistrzostwa świata. I nadal stanowią wyzwanie dla Ferrari i Mercedesa. Czuję się z tym dobrze – ocenił Szkot.
Czy warto być dobrym człowiekiem w F1?
Coulthard był znany ze swojej lojalności. Zaczynał w Williamsie jako kierowca testowy, a później zajął miejsce Ayrtona Senny po jego tragicznym wypadku w GP San Marino 1994. Na sezon 1996 przeniósł się do McLarena, gdzie spędził przeszło dziewięć sezonów. Karierę zakończył już w barwach Red Bull Racing. Obecnie utrzymuje dobre relacje ze wszystkimi swoimi pracodawcami. Poniekąd przydaje mu się to w roli eksperta brytyjskiej telewizji Channel 4.
Szkocki kierowca najlepszą kampanię zaliczył w 2001 roku, kiedy to został wicemistrzem świata. Niestety wtedy McLaren nie był już tak konkurencyjny na tle Ferrari. Wcześniej aż cztery razy był trzeci na koniec sezonu (1995, 1997-1998 i 2000). Największą szansę na mistrzostwo miał w latach 1998-1999, ale wtedy był w cieniu Miki Hakkinena.