Wydawać mogło się, że jeszcze nie tak dawno wszyscy byli podekscytowani startem kampanii w Australii. Niestety odwołanie rundy w ostatniej chwili i późniejsze konsekwencje wywołane pandemią koronawirusa na świecie odbiły się na F1. Jak do tej pory odwołano już 10 wyścigów. Dziś odwołano GP Francji, które nie odbędzie się nawet w późniejszym terminie. Obecnie jedyną nadzieją wydaje się start sezonu 2020 w lipcu. Christian Horner zdaje sobie z tego sprawę, dlatego podkreślał fakt, że to tor Red Bull Ring zainauguruje mistrzostwa. Wcześniej takie same zapewnienia padały z ust dr Helmuta Marko.
W rozmowie z The Sun, szef Red Bulla dał kibicom kolejną nadzieję. – Mamy nadzieję i byłby to dobry początek mistrzostw, jeśli zostanie uznany za wystarczająco bezpieczny. Wiem, że Red Bull robi wszystko, co w ich mocy, aby rozegrać wyścig. Jeśli władze medyczne i rząd wyrażą na to zgodę, da nam to również punkt wyjścia, którym inni następnie mogą podążyć inni. Oczywiście przeprowadzono wiele badań, aby utrzymać wyścig bez fanów i minimalną liczbę osób, które mogą być obecne.
Bezpieczeństwo ponad wszystko
Na ten moment dat 3-5 lipca nie należy brać jeszcze za pewnik. GP Austrii będzie także musiało zostać oficjalnie potwierdzone przez FIA i Liberty Media, które pracują nad nowym kalendarzem. Tamten, który obowiązywał zniknął nawet z oficjalnej strony serii.
– Globalny kryzys jest większy niż nasz sport, ale musisz gdzieś kroczyć i powiedzieć „to jest nasz punkt wyjścia”. Jeśli sytuacja się zmieni, a nawet pogorszy, zawsze można na nią wpłynąć. W tej chwili jest to pozytywny cel dla sportu – ocenił Christian Horner. Szef Red Bulla stara się zachować spokój w każdej sytuacji, podobnie jest z szukaniem rozwiązania na walkę z korona kryzysem.
– Wszystko jest gotowe i jesteśmy gotowi się ścigać. To tylko kwestia naciśnięcia odpowiedniego przycisku. [Red Bull Ring – przyp. red] to obiekt skoncentrowany wyłącznie na Formule 1 – zakończył Brytyjczyk. Tak mocne skupienie organizatorów na organizacji wyścigu królowej sportów motorowych jest teoretycznie dobre dla FIA i Liberty Media, ponieważ niemalże w większości weekendów zespoły mogłyby tam rywalizować.