Niemiecki kierowca miał okazję być gościem formatu F1 Unscripted | Heineken Non-Race Sundays. W przeszło 20-minutowej dyskusji zdradził swoje odczucia dotyczące kariery w królowej sportów motorowych. Przypomnijmy, że Nico Rosberg miał okazję ścigać się w barwach: Williamsa (2006-2009) i Mercedesa (2010-2016). Swoje największe sukcesy święcił z drugą ekipą, chociaż występy w pierwszej spowodowały, że Srebrne Strzały – powracające do F1 – dały mu olbrzymi kredyt zaufania.
Nie ulega wątpliwości, że niemiecki zespół budował swoją pozycję w oparciu o pracę dwóch rodzimych zawodników. Mercedes bardzo pragnął osiągnąć sukces wraz z Michaelem Schumacherem, któremu pomogli w początkowych etapach kariery. Siedmiokrotny mistrz świata po trzech sezonach przerwy po cichu liczył na walkę o kolejne triumfy. Rzeczywistość okazała się inna, a legenda zaczęła przegrywać z dużo młodszym rodakiem. Rosberg zdobywał pojedyncze podia i był o wiele bardziej regularny, czym zaskoczył wiele osób.
Zawsze walcz o swoje
Wydawało się, że stajnia z Brackley będzie budowała wszystko pod młodego Niemca. Marka ze Stuttgartu mocno chciała wypromować się na rynku hybryd i wiadomo było, że ich pakiet na sezon 2014 będzie konkurencyjny. Gdy w trakcie sezonu 2012 ogłoszono zakontraktowanie Lewisa Hamiltona i odejście Michaela Schumachera, wiadomo było, że Srebrne Strzały chcą mieć u siebie wschodzącą gwiazdę. Mimo to, sam zainteresowany nie miał problemu z tymi decyzjami.
– Pokonałem tam najtrudniejszego faceta [Michaela Schumachera – przyp. red.], a potem mówią: Lewis Hamilton nadchodzi. Wraz z przybyciem Lewisa nie miałem żadnych negatywnych myśli. Był mistrzem świata. A wraz z jego dołączeniem miałem tylko jedno zwycięstwo w F1. Ale przyjąłem to. W 2013 roku było to bardzo łatwe, ponieważ nie walczyliśmy [regularnie – przyp. red.] o zwycięstwa w wyścigach – powiedział Nico Rosberg.
– Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, więc był to dobry początek. Jednak kiedy zaczęliśmy 2014 rok – wtedy sam zauważyłeś – walczyliśmy o zwycięstwa w wyścigach i mistrzostwa. Stawka była tak wysoka. Oboje marzyliśmy o zdobyciu mistrzostwa z Mercedesem. To jest takie duże. Zaczynasz więc iść na kompromisy, a przyjaźń została na innym planie przy wygrywaniu wyścigów. Istnieje jeszcze wiele nieopowiedzianych historii. Może za dziesięć, dwadzieścia lub trzydzieści lat zaczniemy o nich mówić – zakończył mistrz świata z 2016 roku.
Walka do samego końca
W latach 2010-2012 za każdym razem Nico Rosberg plasował się w klasyfikacji generalnej przed „Schumim”. Następne sezony nie były już łatwą przeprawą. W 2013 roku nieznacznie przegrał pierwszą potyczkę z Lewisem Hamiltonem, a w sezonie 2014 do głosu doszły jeszcze awarie. Jednak Niemiec utrzymał się w grze o tytuł MŚ do ostatniej rundy o GP Abu Zabi. Rok później było o wiele gorzej, ponieważ już kilka wyścigów przed końcem stracił matematyczne szanse.
Po wielkim rozczarowaniu nadeszły lepsze dni, ponieważ sezon 2016 rozpoczął się dla niego genialnie. Hamilton deptał mu po piętach, gdy tylko złapał rytm, ale na jego drodze stanęły różne przeszkody m.in. problemy ze sprzęgłem i awarie. Brytyjczyk suma summarum wygrał o jeden wyścig więcej, ale poległ. Nico Rosberg po spełnieniu swojego marzenia postanowił przedwcześnie zakończyć karierę. Niemiec od dziecka znosił porażki ze swoim rówieśnikiem, z którym rywalizował od dziecka, ale nigdy się nie poddał i dopiął swego. Czuł on, że zrealizował się w F1 po walce z dwójką tak świetnych zawodników.