Spośród wyścigów, które wchodziły w skład pierwotnego „rozkładu jazdy”, tylko siedemnaście ma ważny kontrakt z F1. Liberty Media prowadzi rozmowy z organizatorami GP Chin, GP Hiszpanii, GP Monako, GP Austrii i GP Brazylii w sprawie przedłużenia umowy. Niewykluczone, że część z nich wypadnie i w ich miejsce pojawi się coś nowego. Na pewno pocieszeniem nie jest fakt, że projekt GP Miami został odroczony do 2022 r.
Dyrektor generalny F1 i szef FOM prowadzą dyskusje z kilkoma podmiotami. Ich celem jest, aby kalendarz składał się z 22 rund. Na pewno w razie kilku niepowodzeń nie będą mieli łatwo w zapewnieniu nowych miejsc.
– Spodziewamy się, że rok 2021 będzie wyglądał jak planowaliśmy już w styczniu. Ostatecznie mamy [kilka umów – przyp. red.] do przedłużenia i trwają dyskusje z kilkoma potencjalnymi organizatorami nowych wyścigów, które naszym zdaniem będą pozytywnym ulepszeniem biznesu dla fanów i udziałowców – powiedział Chase Carey w rozmowie z jednym z inwestorów na Wall Street.
Najbardziej zagrożone są Hiszpania i Brazylia?
Spośród pięciu rund, które jeszcze nie przedłużyły umowy – Chiny, Austria i Monako prawie na pewno zostaną w kalendarzu. Najwięcej wątpliwości mamy wokół Hiszpanii i Brazylii, ponieważ wielokrotnie mówiło się o zastąpieniu torów Catalunya i Interlagos. Organizatorzy wielokrotnie walczyli też o jak najniższe koszta licencyjne, co nie do końca podobało się Liberty Media. Warto mieć na uwadze, że GP Hiszpanii w ostatniej chwili skompletowało budżet na tegoroczny sezon.
Nie wiemy, jakie wyścigi mogłyby potencjalnie wejść za wspomniane Grand Prix. W obliczu pandemii koronawirusa i nadchodzącego kryzysu nie będzie to proste. Wielce prawdopodobne, że kalendarz nie doczeka się wielkich zmian, ponieważ obecne obiekty będą miały obniżone stawki. W razie problemów na pewno możliwy jest powrót GP Niemiec, które nawet w tym roku może dołączyć w skład kalendarza. Sporo mówiło się również o powrocie GP Portugalii na torze Estoril (choć licencję ma też Algarve). Możliwe jednak, że Carey i Brawn mają na oku kogoś jeszcze.