Ciekawe rozstrzygnięcia przed nami…
Wspomniane wyżej posunięcie oznaczałoby drastyczną zmianę. Stajnia z Brackley doczekałaby się wielu zmian i nie istniałaby w takiej samej formie jak obecnie. Obecny szef Srebrnych Strzał posiada w niej udziały, a Lawrence Stroll mógłby zrzec się części swoich akcji w Astonie Martinie na rzecz Daimlera i tym samym pozyskałby nowe w Mercedesie. Przyszłość Mercedesa i Astona Martina w F1 wciąż stoi pod dużym znakiem zapytania.
Gdyby plan został zrealizowany, Wolff i Stroll mieliby razem 55% akcji w fabrycznej ekipie. Marka ze Stuttgartu pozostałby jedynie dostawcą silników. Istnieje prawdopodobieństwo, że przekształcony zespół będzie nazywał się Aston Martin. Srebrne Strzały po wycofaniu się z prowadzenia fabrycznego teamu nadal miałyby dobrą reklamę. Oczywiście, jeśli udałoby się utrzymać formę. Przy okazji Daimler AG, które posiadałby znacznie więcej jak 5% akcji w brytyjskiej spółce Aston Martin Lagonda Limited i mógłby wciąż zyskiwać na udziale w F1.
Po zakupie mniejszościowego pakietu akcji przez Toto Wolffa w brytyjskiej marce przyszłość Mercedesa i Astona Martina w F1 zaczęła się na nowo klarować. Wielu ekspertów zdało sobie sprawę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Austriak nigdy nie kupował kota w worku, więc musi być w tym drugie dno. W dodatku szef Srebrnych Strzał nie opuściłby swoich ludzi i miałby poniekąd gwarancję szansy na przedłużenie zwycięskiej passy.
Co z kierowcami?
Można jedynie zadać sobie pytanie, co z kierowcami. Lewis Hamilton wielokrotnie podkreślał, że jest pewniejszy swojej przyszłości, gdy w pobliżu ma Wolffa. Jednak sporo mówi się o jego zmianie planów dotyczących F1, jak o angażu Sebastiana Vettela. Jeśli Niemiec dołączyłby do szeregów stajni z Brackley, mógłby liczyć jeszcze na powrót na zwycięskie szlaki.
Poniekąd sensu nabrałyby słowa jednego z ekspertów RTL, który widzi przyszłość czterokrotnego mistrza świata z zespołem Aston Martin. Jemu mogło w ogóle nie chodzić o zespół zbudowany na fundamentach Racing Point. Valtteri Bottas najprawdopodobniej znalazłby schronienie w stajni z Enstone, która może ponownie stracić wsparcie Renault. Wiele mówi się o zaangażowaniu rosyjskiego miliardera Dimitrija Mazepina. Warto traktować to z przymrużeniem oka, ponieważ Abiteboul i Prost już uspokajali, a nazwisko Rosjanina co jakiś czas przewija się w tym światku.
Na pewno George Russell i Esteban Ocon mieliby bardzo trudną sytuację. Obaj liczą na czołówkę F1, ale po wycofaniu się Mercedesa będzie im jeszcze trudniej się do niej dostać.
Zaprzeczenie spekulacji?
Serwis GPFans.com otrzymał odpowiedź u źródła na powyższe spekulacje dotyczące przyszłości Mercedesa i Astona Martina w Formule 1. Jednak na pewno fani nie otrzymali w ten sposób satysfakcjonującej odpowiedzi.
– Spekulacje dotyczące potencjalnego wycofania się z Formuły 1 są nadal bezpodstawne i nieodpowiedzialne. Sport podjął właściwe środki, aby zaradzić konsekwencjom pandemii Covid-19 i jego przyszłym skutkom finansowym. Z zadowoleniem przyjmujemy te kroki. Naszym wyraźnym zamiarem jest kontynuowanie rywalizacji w Formule 1 jako zespołu pracowników Mercedes-Benz w nadchodzących latach oraz uczynienie tego z naszym partnerem zarządzającym Toto Wolffem – czytamy w oświadczeniu Mercedesa.
Obecnie Toto Wolff ma 30% udziałów w niemieckim zespole fabrycznym. Lawrence Stroll, pozbywając się części akcji w Astonie Martinie na rzecz Daimlera, mógłby pozyskać nawet 25% akcji w stajni z Brackley. Oznaczałoby to, że obaj przyjaciele mieliby większość i mogliby w pełni odpowiadać za zespół. Prędzej czy później Lawrence chciałby zaangażować swojego syna Lance’a w wielki projekt.
Spekuluje się, że niedawny angaż szefa AMG. Tobiasa Moersa na stanowisko dyrektora generalnego Astona Martina wynikał z zakulisowych wymian finansowych itd. Dwa zespoły pośredniczyły w umowie – Mercedes przekazał udziały swojego zespołu F1 Strollowi w zamian za jego udziały w Astonie Martinie. To nie jest koniec!
Wciąż może dojść do zmiany w strukturach rady nadzorczej. Toto Wolff jako szef i udziałowiec zespołu Mercedesa ma także pozycję na forum Daimlera. Niewykluczone, że także Lawrence Stroll chciałby mieć większą moc sprawczą. I tym samym mógłby pomóc stajni z Brackley szybciej rozwinąć się bez tak dużego wsparcia marki.
Jeśli doszłoby do zmiany na stanowisku szefa ekipy, 48-letni Austriak mógłby pełnić podobną rolę jak niegdyś Niki lauda. Byłby wówczas dyrektorem niewykonawczym lub głównym konsultantem jak dr Helmut Marko w Red Bullu. Wspólna inwestycja jego i kanadyjskiego miliardera mogłaby oznaczać fuzję Racing Point i Mercedesa już od 2021 roku.
Oczywiście byłoby tak w przypadku, gdyby Niemcy nie podpisali porozumienia Concorde Agreement uprawniającego do startu w mistrzostwach od przyszłego roku. Taki scenariusz wydaje się być nieprawdopodobny, ale nie niemożliwy!