Warto podkreślić, że mamy tutaj do czynienia z wypowiedzią byłego szefa stajni z Maranello z lat 2008-2014. Zatem można ją traktować poważnie. Stefano Domenicali był jedną z niespełnionych osób w Scuderii, ponieważ nie było mu dane świętować tytułu ze swoim podopiecznym. Najbliżej tego był w latach 2008, 2010 i 2012 z Felipe Massą i Fernando Alonso. Jednak na „pocieszenie” pozostało mu mistrzostwo konstruktorów z sezonu 2008, które jest ostatnim tytułem dla Ferrari w F1.
55-letni Włoch był gościem Sky Sports F1 Vodcast. Obecnie jest związany z marką Lamborghini, reprezentował także interesy grupy VW podczas spotkań strategicznych dot. przyszłości Formuły 1. Dlatego można uznać, że nie oddalił się od sportu.
– Z tego, co widzę – myślę, że było to dokładnie takie podejście, jakie miał Ferrari. Nie tylko dla Ferrari, ale także dla największych organizacji, dramatyczny spadek kosztów jest czymś, co nie jest łatwe do osiągnięcia. Nie możemy zapominać, że Ferrari, tak jak na przykład Mercedes, mają strukturę, która istnieje po stronie działu silnikowego i zespołu wyścigowego. Teraz zawarli porozumienie w sprawie obniżenia kosztów, co jest obecnie niezbędne – powiedział Stefano Domenicali.
– Praca pokazana – tak jak mówię – nie tylko przez Ferrari, ale także przez Mercedesa i Red Bulla, jest na to sposobem, ponieważ nie ma alternatywy. Sytuacja jest pod tym względem bardzo złożona. Naprawdę mamy nadzieję, że każdy przetrwa ten rok, ponieważ jest to rok przełomowy. Myślę, że Liberty Media i FIA wykonują niesamowitą robotę, aby upewnić się, że istnieje wizja po tej dużej burzy, która jest na naszym świecie – dodał był szef Ferrari.
Czy F1 idzie w kierunku poprawy widowiska?
27 maja FIA zatwierdziła przepisy, które obejmą lata 2020-2022. Jednocześnie wpłyną one na strategię dotyczącą kolejnych sezonów. Rewolucyjnym pomysłem, który zaakceptowano, był limit budżetowy na poziomie 145 mln USD. Pierwotnie od 2021 roku planowano wprowadzenie pułapu na poziomie 175 mln USD. Upierały się przy nim największe zespoły, ale z biegiem czasu musiały odpuścić.
Międzynarodowa Federacja Samochodowa postanowiła wstrzymać weto Ferrari dla dobra sprawy. Do zatwierdzenia nowych zmian nie jest też potrzebna jednomyślność, tak jak to było do tej pory. Dzięki temu o wiele łatwiej było podjąć ważne kroki. Zapewne przychylności nie miał w stu procentach przepis o ograniczaniu prac w tunelach aerodynamicznych, ale ostatecznie go przeforsowano. Jeśli chodzi o nowe podejście F1, to sam Stefano Domenicali potwierdził swój neutralny stosunek.
– Moim zdaniem nie możemy zapominać, że cykle [sukcesów – przyp. red.] w Formule 1 zawsze tam były. Pamiętam dominację Williamsa, McLarena, Lotusa, Ferrari i Mercedesa – to część gry. W przyszłości musi być bardzo jasne, że należy skupić się na widowisku, w którym kierowcy są kluczowymi osobistościami – podsumował 55-latek.