Ludzie ze środowiska Red Bulla od jakiegoś czasu przekonywali, że reformy pomogą zespołom środka stawki zbliżyć się do czołówki. Ustępstwa czekają nie tylko ich, ale też Mercedesa i Ferrari. Oznacza to restrukturyzację biznesową i ograniczenie personelu. Ich rywale będą mieli łatwiej, ponieważ nawet McLaren czy Renault, aspirujące do miana „wielkich”, mogły pomarzyć o dużych budżetach.
Stajnia z Woking zanotowała w 2019 roku duży wzrost formy. Udało im się nawet wrócić na podium za sprawą 3. miejsca Carlosa Sainza w GP Brazylii. Przedtem ich ostatnia wizyta w TOP 3 miała miejsce w GP Australii 2014. W sezonie 2020 spodziewany jest kolejny progres, a od 2021 roku zespół zmienia dostawcę układów napędowych z Renault na Mercedesa. Jako, że FIA i Liberty Media walczyły o ograniczenie kosztów i zarazem skutków korona kryzysu, zakazano wielu modyfikacji. Prace nad reformą wywoływały sporo znaków zapytania.
Właśnie największym była sytuacja zespołu tj. McLaren. Wiadomo, że zespół nie byłby w stanie zamontować silnika o innej charakterystyce w obecnej konstrukcji. Dlatego m.in. układ paliwowy i hydrauliczny, struktura nośna i skrzynia biegów mogą zostać przez nich zmodyfikowane pod szczególnym nadzorem delegatów technicznych FIA.
– McLaren może ominąć niektóre zasady homologacji, zmieniając silnik z Renault na Mercedes. Jak i interweniując w obszarach, w których inni nie mogą. To otwiera luki – przekonywał dr Helmut Marko.
Czy uda się skorzystać z „otwartych drzwi”?
Jeszcze inna sytuacja panuje w Haasie. Stajnia z Kannapolis nie może wydać więcej niż 125 milionów dolarów. Powodem jest udział rozwojowy Ferrari, chodzi oczywiście o dodatkowe podzespoły (spoza układu napędowego). Na pewno ma to dla nich niewielkie znaczenie, ponieważ ich budżet oscyluje w podobnych granicach już od dawna, jeszcze przed wejściem limitów.
McLaren stoi przed szansą na ugranie czegoś większego. Niestety optymizmem nie napawają ich kłopoty finansowe, które nasiliły się w trakcie pandemii koronawirusa. Według konsultanta Red Bulla mogą oni poczynić duży postęp, ale nie będzie to oznaczało wejścia na poziom „Wielkiej Trójki”.
– McLaren może się zbliżyć. Są dobrze przygotowani pod względem personelu i technologii, a od przyszłego roku będą mieli konkurencyjny silnik. Jednak nie można przejść z roku na rok na szczyt – powiedział 77-latek.