Poznać mistrza po jego dziele
Obecny dyrektor techniczny Red Bull Racing jest obecny w F1 od ponad 30 lat. Przez ten czas bardzo wiele się zmieniło, a on wciąż potrafi zaskakiwać. Jego największym osiągnięciem w hierarchii na zawsze pozostaną mistrzostwa wywalczone ze stajnią z Milton Keynes, ponieważ uczestniczył w fazie budowania tego zespołu od zera. Sebastian Vettel pomógł im wywalczyć 4 tytuły mistrza świata wśród kierowców i konstruktorów z rzędu. Były to lata 2010-2013. Obecnie Adrian Newey chce stworzyć warunki pod powtórkę z… Maxem Verstappenem.
Sebastian Vettel 🇩🇪 (Silverstone, Inglaterra 🇬🇧 2009) Red Bull 🇦🇹 RB5 – Renault 🇫🇷 RS27 V8 pic.twitter.com/qHfpT8rMFh
— Veia Automobilística (@Veia_Automobili) June 14, 2020
Największy sukces w projektanckiej karierze w roli głównego twórcy bolidu wydaje się być RB5. Był to samochód, który wystartował w sezonie 2009 i dał podwaliny pod falę późniejszych sukcesów. Właśnie dzięki niemu austriacki zespół na stałe wdarł się do czołówki F1. Być może, gdyby nie błędy Vettela i Webbera oraz awaryjność, udałoby się pokonać nim ekipę BrawnGP.
– RB5. Myślę, że może z tego jestem najbardziej dumny, ponieważ było to podstawą czterech następujących po sobie mistrzostw. Cztery kolejne samochody, od RB6 do RB9, wszystkie pochodziły z RB5. To był początek pod cztery mistrzostwa świata – powiedział Adrian Newey.
Czy kopiowanie rozwiązań przez zespoły ma sens?
W Formule 1 regularnie zespoły szpiegują siebie nawzajem. Każdy szuka czegoś dla siebie. Przede wszystkim pod lupą są Ci najlepsi, którzy mają przewagę dzięki ciekawym rozwiązaniom. Nigdy jednak zrobione zdjęcia czy nabyta wiedza nt. użytej techniki nie oznacza natychmiastowych skutków u rywali. Wiele zależy od tego, czy w ogóle da się to przenieść do innego bolidu.
Adrian Newey czasem też kopiował od rywali. Jednakże zawsze skupiał się tylko na tym, co może podnieść wydajność jego konceptu. Nigdy nie chodziło o przeniesienie czegoś 1:1.
– Ogólnie rzecz biorąc, kopiowanie czegoś z innego samochodu tak naprawdę nie działa. Choćby dlatego, że musi się to zmieścić w całym pakiecie. Jednak kilka lat temu Ferrari obniżyło górną tubę zderzeniową, a rok później natychmiast ją przejęliśmy – zdradził tajemnicę inżynier Red Bulla.
Przy swoich analizach bolidów rozszerzałem wam nieco punkt widzenia na elementy wokół wlotów do chłodnic, to powinno dać już wam wyobrażenie, gdzie znaleźć tuby zderzeniowe. Od 2017 roku zespoły sporo w/w obszarze zmieniały. Jednak w tym przypadku wszystko rozgrywa się o boczne sekcje zderzeniowe (ang. SIAS), które mają kształt tuby. A właściwie, będąc dokładniejszym to nawet stożkowy. Dzięki bocznym strukturom podniesiony jest poziom bezpieczeństwa kierowcy w razie uderzeń bocznych.