Przypomnijmy, że zespół Sauber był już wtedy mocno związany z Ferrari. Gdy przepisy dotyczące testów nie były tak restrykcyjne jak obecnie, obie ekipy często organizowały prywatne sesje. Gdy mała, prywatna ekipa z Hinwil miała pewne trudności z samochodem, mogła liczyć na „Schumiego”. Niemiec często zasiadał za sterami szwajcarskich bolidów i mówił, co nie gra. Szef ekipy bardzo go cenił i miał z nim koleżeńskie relacje. Kimi Raikkonen sprawił, że niemiecki czempion postanowił pomóc Peterowi Sauberowi w wyborze kierowcy.
A to… ciekawe!
Czy były ku temu podstawy? Owszem, takowe były… Scuderia Ferrari testowała razem m.in. z Sauberem na torze Mugello w 2000 roku. Swoją pierwszą szansę za sterami bolidu dostał młody 21-letni Fin, który z dobrej strony pokazał się w Europejskiej Formule Renault 2000. Mało kto przypuszczał wtedy, że Iceman przyjechał po to, aby wywalczyć awans do F1. Jak się okazało, jego jazda zachwyciła lidera Ferrari, który dostrzegł w nim coś niezwykłego.
Peter Sauber także był pod wrażeniem, ale miał jeszcze wątpliwości. Chodziło nie tylko o wiek, ale głównie o niewielkie doświadczenie Kimiego Raikkonena w single-seaterach. Michael Schumacher miał, zaraz po zakończeniu zajęć na włoskim torze, powiedzieć Szwajcarowi, aby zaryzykował.
– Nie wiem, kto jeździł twoim samochodem. Ale musisz go wziąć, on [Kimi Raikkonen – przyp. red.] będzie kimś wielkim! – tak cytował „Schumiego” Blick.
Szef stajni z Hinwil zakontraktował młodego Fina na sezon 2001. Ten od razu pokazał, że było warto. Już w debiutanckim GP Australii zdobył punkt za szóste miejsce. Do tego dorzucił jeszcze dwie czwarte lokaty w Austrii i Kanadzie. Jego postawa została zauważona przez Rona Dennisa z McLarena, który szukał następcy Miki Hakkinena. Dwukrotny czempion wówczas poparł kandydaturę młodszego rodaka. Tak właśnie rozpoczęła się wielka przygoda Icemana.
„Schumi” miał nosa
Michael Schumacher niejako przewidział, z kim często będzie mu dane gościć na podium. Kimi Raikkonen był jego wielkim rywalem w walce o mistrzostwo świata w 2003 roku. Ostatecznie Fin uległ mu o zaledwie 2 „oczka”. Obaj kierowcy bardzo się szanowali na torze i poza nim. Pozostają obecnie dwoma ostatnimi czempionami w Ferrari (2004 i 2007). „Schumi” po sezonie 2006 ustąpił Finowi miejsca w Scuderii. Poniekąd w ten sposób przyczynił się do dobitnego potwierdzenia swoich słów z 2000 roku.
Ostatnie podium siedmiokrotnego mistrza świata padło jego łupem podczas GP Europy 2012. Wtedy Niemiec reprezentował barwy Mercedesa, a mistrz świata z 2007 r. Lotusa. Zajęli odpowiedni 3. i 2. miejsce, triumfował Fernando Alonso. Dziś, 24 czerwca, mija 8 lat od tego wydarzenia. Z trójki, która gościła na „pudle” został tylko Kimi Raikkonen, który jeszcze nie zdradził planów na kolejne lata.
W 2019 roku Iceman powrócił do korzeni, czyli do Hinwil. Obecnie ekipa ściga się pod szyldem Alfa Romeo Racing Orlen.