Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Hamilton zgarnął 8. wiktorię na Węgrzech | Analiza

Lewis Hamilton nie miał sobie równych podczas GP Węgier. Brytyjczyk sięgnął po 8. zwycięstwo na torze Hungaroring. Niesamowitą szarżę zaliczył Max Verstappen, który wspiął się na drugie miejsce i przedzielił Mercedesy. Podium uzupełnił Valtteri Bottas, który ograniczał straty po fatalnym starcie. Co warto zapamiętać po 3. rundzie MŚ?

Lewis Hamilton Mercedes GP Węgier 2020
Fot. Mercedes-AMG F1 / Twitter

Najlepszy kierowca: Nie Hamilton a Verstappen?

W tej kategorii naprawdę nie jest łatwo wskazać tego, który wykonał najlepszą robotę. Z jednej strony mamy sześciokrotnego mistrza świata, tj. Lewis Hamilton, który rozegrał popołudniową rywalizację perfekcyjnie i po prostu nie miał rywala. Za to z drugiej już jest Max Verstappen, który zafundował wszystkim rollercoaster. Lider Red Bulla mógł nawet nie wystartować do wyścigu przez swój błąd na okrążeniu wyjazdowym na pola startowe. 22-latek uszkodził swój bolid, a mechanicy walczyli z uszkodzonym przednim lewym zawieszeniem i przednim skrzydłem. Wykonali świetną robotę, a kierowca odpłacił się wynikiem.

Kibice zdecydowanie wskazali reprezentanta Niderlandów jako „Driver of the Day”. Po rozbiciu bolidu, widowiskowym starcie z odległego 7. pola zakończenie zawodów na 2. miejscu jest niezłym wyczynem. Także w tym przypadku śmiało można potwierdzić wybór fanów F1. Chociaż za niezłe zawody należy pochwalić Alexandra Albona (z P13 na P5) i Kevina Magnussena (P9 i pierwsze punkty Haasa). Mimo straty podium uznanie należy się też Lance’owi Strollowi z Racing Point, który spadł na czwarte miejsce, ale też osiągnął maksimum. Kanadyjczyk radził sobie znacznie lepiej w trudnych warunkach od Sergio Pereza i być może to punkt zwrotny w ich zespołowym pojedynku.

Najlepszy zespół: Bezdyskusyjnie Mercedes

Trzeci weekend z rzędu niemiecka ekipa wywozi największą liczbę punktów. Co prawda nie osiągnęli dubletu, ale zrobili swoje. Valtteri Bottas popełnił błąd na starcie z powodu błędnych informacji na kierownicy i pewnie przyjrzą się temu. Fin spadł w głąb stawki, ale wrócił do gry i prawie złapał Maxa Verstappena. To pokazało, że nawet z kiepskiej sytuacji mogą szybko wyjść. Ostatecznie zdobyli 41 punktów. Dodatkowe „oczko” w puli zapewnił im Lewis Hamilton, który na miękkich oponach w samej końcówce zrobił swoje.

Wydarzenie dnia

Tutaj Max Verstappen nie miał sobie równych. Holender popełnił błąd, który niemal kosztował go start w wyścigu. Ostatnio podobny wyczyn widzieliśmy w Brazylii w 2016 roku za sprawą Romaina Grosjeana. Na całe szczęście tym razem historia zakończyła się szczęśliwie, ale na pewno żaden manewr ani inna akcja z wyścigu nie pobiła wyczynu zawodnika Red Bulla.

Najwięksi przegrani

W tej kategorii trudno wskazać bardziej przegrany zespół jak McLaren. Niedawni wiceliderzy klasyfikacji konstruktorów mieli apetyt na dobre wyniki po starcie z P8 i P9. Ostatecznie zamiast ponownie walczyć i pozycję w okolicach 5. czy 6. miejsca ledwo zdobyli symboliczny punkt. Carlos Sainz w końcowej fazie zmagań wyszarpał dziesiąte miejsce Charlesowi Leclercowi z Ferrari, ale było już za późno na walkę o coś więcej. Lando Norris był dopiero trzynasty. Po dwóch niezłych weekendach przyszła gorycz porażki. Ewidentnie brakowało strategicznego sprytu i tempa.

Największe zaskoczenie

Największą niespodziankę sprawił Kevin Magnussen, który zdobył premierowe dwa punkty dla Haasa w sezonie 2020. Duńczyk jechał naprawdę dobre zawody i zrobił, co mógł. Za to należą mu się brawa. Nikt nie widział stajni z Kannapolis w czołowej dziesiątce, a udało się wyszarpać 9. miejsce. Amerykański zespół ryzykował strategicznie jeszcze przed startem, najpierw z deszczówkami, a potem slickami (pośrednią mieszanką). Ostatecznie ryzyko opłaciło się.

Największe rozczarowania

Weekend na Węgrzech nie może zostać uznany za udany dla Sergio Pereza, Charlesa Leclerca, Carlosa Sainza i Lando Norrisa. Wymienieni kierowcy aspirują do zajmowania wyższych miejsc, a tym razem oni sami, jak i ekipy nieco się pogubiły. U pierwszego zadecydował słaby start, u drugiego brak tempa, podobnie jak w duecie McLarena.

Poniekąd drobne rozczarowanie można zapisać przy nazwisku Bottas. Fin zamiast walczyć o zwycięstwo walczył przez pół wyścigu w środku stawki. Stracił też pozycję lidera na rzecz zespołowego kolegi. Jak zazwyczaj startował bardzo dobrze, tak wyszło słabo i niewiele brakowało do falstartu. Wymienieni kierowcy mają o czym myśleć przed GP Wielkiej Brytanii.

Klasyfikacja generalna

Lewis Hamilton awansował na pozycję lidera mistrzostw świata. Jego przewaga nad Valtterim Bottas wynosi 5 „oczek”. Na trzecie miejsce wskoczył Max Verstappen z Red Bulla, który traci już 30 punktów do lidera. Jedną pozycję stracił Lando Norris z McLarena. Wspiął się także Alexander Albon, który uratował honor po rozczarowującej czasówce. Więcej zobaczycie w tabeli dostępnej w podstronie poniżej.

ZOBACZ TAKŻE
Końcowa klasyfikacja kierowców F1 2020 - sprawdź, jak wygląda

Jeśli chodzi o klasyfikację konstruktorów, to Mercedes zdeklasował konkurencję. Obecnie Red Bull, który wyprzedził McLarena, traci aż 64 punkty. Tak duża zaliczka po trzech wyścigach wydaje się być już niemożliwa do odrobienia przy obecnej formie zespołów. Na pewno stajnia z Woking, która mogła świętować musi oglądać się za Racign Point, które się z nimi zrównało (po 40 p.). 

ZOBACZ TAKŻE
Końcowa klasyfikacja konstruktorów F1 2020 - sprawdź, jak wygląda

Ocena wyścigu: Znów było nudno. Powoli można znów przywyknąć do triumfu duetu Hamilton-Mercedes

Spośród dotychczas trzech rozegranych wyścigów, właśnie w GP Węgier, było najmniej emocji. Znowu nie było nam dane oglądać zaciętej walki o zwycięstwo, ale też i poza działo się mniej. Owszem z początku wilgotny tor, start czy Haasy w czołówce dostarczyły nam kilku smaczków. Niestety im dalej w las tym więcej procesji. Tak naprawdę najwięcej wyprzedzać musiał Valtteri Bottas, który miał do dyspozycji najlepszy bolid, a i tak szło mu to dość mozolnie.

Pozostali przy wyrównanych osiągach mieli problem. Grupa: Ferrari-Albon-Perez-Ricciardo-Sainz-Leclerc tak naprawdę musiała pokusić się o coś wielkiego i wyczekać problemy z oponami u rywala. Zdawało się, że w końcówce emocji dostarczy nam Daniel Ricciardo, który wydłużył przejazd na pośrednich oponach. Australijczyk wrócił na tor koło 10. miejsca i przebił się tylko na 8. miejsce. Zbliżył się do trójki Albon-Vettel-Perez, ale nie za bardzo mógł coś więcej zrobić. Gdyby udało się pokusić o końcówkę na miarę tej sprzed tygodnia u Lando Norrisa to byłoby to świetne. Nie było nam jednak to dane.

Lewis Hamilton i Mercedes wciąż wykonują swoją robotę jak najlepiej i trudno winić ich za brak walki. Raczej należy szukać jej w słabszej dyspozycji Red Bulla i Ferrari. Racing Point i McLaren zapewniają nam niezłą rozrywkę walką z przodu i jest to odmiana w stosunku do poprzednich lat. Podobnie przyspieszyło Renault, które miało nieco więcej pecha. Niestety obraz dublowania Ferrari przez Mercedesy był dość niepokojący. Niewiele brakowało, a także Albon, czyli jeden Red Bull, byłby złapany przez Hamiltona. Na korzyść Taja zagrał pit stop lidera zawodów.

Podium zarezerwowane dla Mercedesa i Red Bulla?

Na pewno szkoda, że Lance Stroll nie był w stanie powalczyć o podium. Bolid stracił tempo w drugiej fazie zmagań, co oznaczało utratę kontaktu ze ścisłą czołówką. Widok Racing Point w TOP3 byłby pewnym urozmaiceniem. Pozostanie im jednak pozytyw w postaci 2. rzędu w kwalifikacjach. Pierwsze tegoroczne podium pewnie jeszcze nadejdzie.

Weekendu do udanych nie zalicza kierowcy AlphaTauri i Alfy Romeo Racing Orlen. Tak samo jak Ocon, Norris czy Grosjean. W przypadku Williamsów plusem są kwalifikacje. Świetny początek wyścigu w wykonaniu Nicholasa Latifiego także zostanie zapamiętany, także krok po kroku stajnia z Grove będzie robiła swoje. Już obecnie zaliczyli duży progres. Niestety spodziewane opady w trakcie zawodów nie nadeszły, co być może odebrało nam część emocji i dramaturgii.

Aktualizacja (20:57): Znamy już decyzje sędziów ws. Haasa i Albona. FIA w pierwszym przypadku zdecydowała o ukaraniu Magnussena i Grosjeana doliczeniem 10 sekund do czasu wyścigu. Zaowocowało to spadkiem na P10 i P16. Powodem było wydanie instrukcji o zjeździe do alei serwisowej na okrążeniu formującym. W sprawie Red Bulla i zarzutu osuszania pola startowego nie podjęto dalszych akcji. Protest Renault przeciwko Racing Point będzie nadal rozpatrywany. 

Oceń nasz artykuł!
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama