Brytyjski dziennik „The Sun” wypuścił ostatnio dłuższy artykuł związany z siedmiokrotnym mistrzem świata F1. Możemy w nim znaleźć kilka mniej lub bardziej znanych opinii o byłej gwieździe Scuderii Ferrari. Jedną z osób, która była z Michaelem Schumacherem niemalże od początku kariery w F1, jest Ross Brawn. Brytyjczyk świętował z nim wszystkie sukcesy w Benettonie i Ferrari. Dlatego uznaliśmy, że to doskonała okazja do pokazania „Schumiego” z innej strony.
Zapewne większość fanów F1 w Polsce pamięta akcje z GP Australii 1994 na torze w Adelajdzie czy z GP Europy 1997 w Jerez. Nie wspominając o np. kwalifikacjach do GP Monako 2006. Nie ulega wątpliwości, że niemiecki czempion starał się osiągać cele różnymi metodami. Sporo osób nie przepadało za nim właśnie przez kontrowersje.
Gdy wszystko szło po myśli „Schumiego” i zespołu trudno było się czepiać, ale czasami w bezpośrednich pojedynkach bywało gorąco. Tak naprawdę Schumacher jedynie hamował się przy Hakkinenie. Już z Coulthardem, Hillem, Villneuve’em, Montoyą, Alonso czy Raikkonenem nie obchodził się łagodnie. Świetne pojedynki potrafiły zamienić się w kolizje. Dlatego niektórzy określali postać Michaela Schumachera jako „nikczemną i okropną”.
Ross Brawn nigdy nie popierał krytyków „Schumiego”
Już od początku kariery kierowcy wyścigowego, od 1984 roku, rywale mieli zastrzeżenia do stylu Niemca. Jednak, gdy zadebiutował on podczas GP Belgii 1991 wszyscy zaniemówili. Michael Schumacher uchodził za wschodzącą gwiazdę F1, mimo odpadnięcia z wyścigu przez usterkę. Później młody „Schumi” ścierał się z Nigelem Mansellem, Alainem Prostem czy Ayrtonem Senną, ale Panowie szybko go utemperowali. Po ich odejściu wrócił on jednak do starych praktyk.
Ross Brawn miał okazję być z nim od początku w Benettonie i relacja poza ta kierowca-inżynier zamieniła się w przyjaźń. Brytyjczyk świetnie wiedział, czego Michael Schumacher oczekuje od bolidu i szukał sposobu, aby był jeszcze szybszy. Oczywiście czasem nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi. Najpierw na poczynania Williamsa w latach 1996-1997, potem McLarena 1998-1999 i następnie Renault 2005-2006. Choć czasami brakowało niewiele. Pracowitości obu Panom odmówić nie można, dlatego też nie dziwi opinia obecnego szefa FOM.
– Był dość niezrozumianą [przez innych – przyp. red.] postacią. Nie wiem, czy podobało mu się wrażenie, które stworzył, ponieważ był postacią onieśmielającą na wiele sposobów. Wiele osób, które się z nim ścigało, miało inne zdanie. Ale nikt, kogo znam, kto pracował z Michaelem, nie miał złej opinii – z powodu jego uczciwości, zaangażowania, ludzkiej strony – przyznał Brytyjczyk w dokumencie The Race to Perfection.
– Ale gdybyś go znał osobiście, był zupełnie przeciwny, bardzo wciągający, bardzo osobisty. Tyle razy przedstawiałem go ludziom, którzy zanim go poznali, myśleli, że jest nikczemną, okropną postacią. Za to kiedy go poznali, całkowicie zmienili zdanie. Zdarzało mi się to wiele razy, ponieważ Michael był kierowcą wyścigowym na torze. Natomiast sam Michael był człowiekiem dopiero z dala od toru – dodał 65-latek.
Zespół był z nim na dobre i na złe
Michael Schumacher przebywał w szpitalu przez około dziewięć miesięcy po wypadku we francuskiej części Alp w grudniu 2013 roku. Następnie zapadł w śpiączkę medyczną po tym, jak jego głowa upadła na kamień i doszło do uszkodzeń mózgu. Niewiele wiadomo o szczegółach jego rehabilitacji, odkąd wrócił do domu we wrześniu 2014 roku. Dla rodziny „Schumiego” to niezwykle trudny czas, a wsparcie przyjaciół jest tutaj nieocenione. Dlatego Ross Brawn zabrał głos, aby raz na zawsze zmienić postrzeganie swojego podopiecznego.
– Nie znam nikogo, kto pracował z Michaelem, który miałby do powiedzenia o nim złe słowo. Był bardzo silnym członkiem zespołu w każdym zespole, do którego należał. A to, co się wydarzyło, jest tragedią, i nie zmienia faktu o cudownym człowieku – zakończył dyrektor sportowy i techniczny F1.
„Syn idzie w ślady ojca”
W ślady utytułowanego ojca stara się pójść Mick Schumacher. Niemiec ściga się obecnie w Formule 2 i po weekendzie w Toskanii nadal jest liderem mistrzostw. To dla niego drugi sezon w przedsionku F1, a promocję do królewskiej serii dawać może mu już 3. miejsce w „generalce”. Syn „Schumiego” jest też członkiem Akademii Młodych Kierowców Ferrari i ma dość duże szanse na starty w Alfie Romeo od 2021 roku.
21-latek wielokrotnie był angażowany w różne akcje historyczne. W 2017 roku poprowadził Benettona B194 z 1994 roku na torze Spa-Francorschamps. Właśnie w tej maszynie jego ojciec świętował pierwsze mistrzostwo świata. Za to, ostatnio, przed startem GP Toskanii F1 zasiadł w kokpicie Ferrari F2004, które przyniosło Michaelowi ostatni, siódmy triumf w tabeli.
Śmieszna historia: Kwalifikacje do GP Monako 2006
Każdy kibic F1 doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że w Księstwie Monako wyprzedzanie jest niemalże niemożliwe. Dlatego tak ważną rolę w Monte Carlo odgrywają kwalifikacje. W 2006 roku doszło do nietypowej sytuacji z udziałem Michaela Schumachera. ówczesny dyrektor techniczny Ferrari, Ross Brawn, wpadł na „dziwny” pomysł. Nikt nie spodziewał się, że zostanie zrealizowany w praktyce.
O co chodzi? Michael Schumacher miał dość trudne zadanie, jakim było pokonanie Fernando Alonso. Jednym ze sposobów miało być szybkie wykonanie pomiarowego kółka w Q3 i uniemożliwienie tej sztuki rywalowi. Jednakże celem nie była kolizja, ani nic w tym rodzaju. Chodziło o to, aby wywołać żółte flagi w sprytny sposób. W Rascasse niemiecki czempion zatrzymał swój czerwony bolid i czekał na rozwój wydarzeń. Rywale musieli zwolnić, przez co nie odnotowali satysfakcjonujących rezultatów.
Serial dokumentalny od Sky, The Race to Perfection, zdradził kulisy zamieszania
Takie podejrzane zachowanie odnotowali sędziowie. Flavio Briatore i Fernando Alonso byli wściekli. Ostatecznie „Schumi” został zdyskwalifikowany z tabeli wyników i ruszał z alei serwisowej. Udało mu się przebić do przodu, aż na 5. miejsce. Pozostał jednak niesmak. Dla Felipe Massy, ówczesnego partnera zespołowego Michaela Schumachera, jak i Rossa Brawna sytuacja była komiczna.
= Mieliśmy spotkanie z zespołem, rozmawialiśmy o kwalifikacjach. Następnie miałeś dwa komplety opon do kwalifikacji. Michael powiedział „tak, ale mam na myśli, że jeśli od razu będziemy szybsi, a potem wejdziemy na drugi set… Ross Brawn powiedział, że może uda nam się wywołać żółtą flagę. A ja powiedziałem „dla zabawy, nie na poważnie”. Dokładnie tak się stało. Więc Michael zrobił dla niego tę zabawną rzecz – wspominał wicemistrz świata z 2008 roku.
– Pamiętam, jak mówiłem: „Nie mogę uwierzyć, że to zrobił”. On to zrobił. A potem jedyne, że nie był w stanie powiedzieć, że to zrobił. Minął rok, zanim powiedział mi, że zrobił to celowo. Rok. Powiedziałem „jak możesz to zrobić?”. To pokazuje, że każdy popełnia w życiu błędy i tak było na pewno – dodał Brazylijczyk.
Ross Brawn: Błędy to część życia
Obecny szef FOM oraz dyrektor sportowy i techniczny F1 nabrał dystansu do wyczynu przyjaciela. Według niego Michael Schumacher miał niewiele wpadek w trakcie swojej kariery, a był „tylko” człowiekiem, tak jak każdy.
– Michael miał sporadyczne aberracje, rzeczy, których nigdy nie można było podać logicznemu wyjaśnieniu. Jednocześnie miał niesamowitą konkurencyjność, która go napędzała i czasami powodowała zwarcie. Pole position w Monako, zwykle jest oczywiste, że go chcesz. Ale wtedy, przy strategiach, oponach i samochodzie, które mieliśmy, właściwie nie było takiej potrzeby. To był tylko głupi ruch. I jedna z tych małych wpadek, które Michael miał dwa lub trzy razy w swojej karierze – ocenił Ross Brawn.