Seat Ateca FR Black: Jak wrażenia?
Na pewno po doświadczeniach z Cuprą Atecą i Seatem Atecą Xcellence muszę umieścić FR Black gdzieś pomiędzy. Zdecydowanie hiszpański SUV tym razem mimo sportowych walorów zachęcał do pokonywania dłuższych tras. W trakcie 7-dniowego testu pokonałem nim około 1500 km. Seat Ateca dał się polubić i przy okazji mile zaskoczył mnie spalaniem, ponieważ zeszłoroczna styczność z Xcellence nieco mnie zraziła. Tam, mimo tego samego silnika i całej reszty, przy podobnym stylu jazdy przekraczałem 10,5 l/100 km w cyklu mieszanym. Tym razem było inaczej, ale o tym będzie w dalszej części testu.
Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że FR nie nawiąże w żaden sposób do Cupry. Różnicę między 190 a 300 KM czuć od razu, ale też nie oznacza to braku frajdy. W trybie Sport auto dało się lubić i „zwykły” Seat miał dobre brzmienie, jak i dobrze się prowadził. Jedynie zwykłe fotele mogły nieco zrażać, ponieważ kubełkowe byłyby o wiele przyjemniejsze. Poza tym można uznać, że dłuższa jazda nie męczyła i można było sprawdzać samochód na każdej drodze. Nawet na gruntowych odcinkach czuć było wysoki poziom przyczepności, a zawieszenie nie było ani trochę zbyt sztywne.
Fot. Adrian Drozdek / Seat Ateca
Jedynie nieco irytować mógł nieco zawieszający się system multimedialny czy trudności z usługą AndroidAuto. Najbardziej zaskoczył mnie jednak fakt, że piach i błoto były w stanie wedrzeć się do środka. Najbardziej widoczne było to od strony drzwi pasażera, co pokaże jedno zdjęcie. Jednak nie musi to dotyczyć każdego egzemplarza, ponieważ tutaj można było dostrzec, że guma/uszczelnienie nie były wystarczająco dobrze spasowane. Cóż, wróćmy do przyjemniejszych rzeczy…
Fot. Adrian Drozdek / Seat Ateca
Wyposażenie
Jeśli zaczęlibyśmy od standardu, to tutaj mamy już: aktywny Front Assist, system rozpoznawania zmęczenia, ogranicznik prędkości i tempomat, kontrolę ciśnienia powietrza w oponach. Oprócz tego mamy Seat Drive Profile dedykowanym wersją z napędem 4×4, a w nim 6 trybów: Normal, Sport, Eco, Individual, Snow i Off-road. Także to już dość sporo. Dopłaty zaczynają się gdzie indziej.
Fot. Adrian Drozdek / Seat Ateca
Fot. Adrian Drozdek / Seat Ateca
Na początek trzeba otwarcie zaznaczyć, że nasza czerwień nałożona na karoserię jako Velvet Red to koszt 4 131 zł. Z tego, co widać na zewnątrz mamy jeszcze specjalne, czarne 19-calowe felgi aluminiowe Exclusive za bagatela 3 370 zł. Później mamy więcej rzeczy i pakietów kryjących się w środku. A są to: Comfort+ za 999 zł, martwe pole za 1706 zł, wirtualny kokpit za 1762 zł, nawigację za niespełna 3 tys. zł, elektrycznie otwierany dach panoramiczny za 4278 zł.
Fot. Adrian Drozdek / Seat Ateca
Z ważniejszych elementów dodać można adaptacyjne zawieszenie (DCC) za 3 524 zł i system nagłośnienia BeatsAudio o mocy 340W ze wzmacniaczem, subwooferem i 9 głośnikami (2200 zł) czy elektrycznie i bezdotykowo otwieraną klapę bagażnika z systemem KESSY (2200 zł). To tak w skrócie. W konfiguratorze możecie część elementów wykreślić, aby nieco zaoszczędzić. W końcu jest gdzie, ponieważ dodatkowe wyposażenie Seat Ateca FR Black to koszt 26 123 zł.
Fot. Adrian Drozdek / Seat Ateca
Spalanie
Zdaniem producenta Seat Ateca z 2.0 TSI 190 KM DSG7 4×4 w cyklu mieszanym powinien palić 8,4 l/100 km. Właściwie ta wartość była dość miarodajna, ponieważ kręciliśmy się koło 8,7 litra. W trasie najniżej udało nam się zejść do 7,8 l/100 km, czyli zaledwie o 0,7 l więcej niż mówią dane. Także to dobry wynik. W przypadku cyklu miejskiego 11,1 l/100 km było jedynie nieznacznie zawyżonym pomiarem, bo przeważnie nam wychodziło około 10,7-10,9 l/100 km.
Ile kosztuje?
Według konfiguratora marki nasz testowy egzemplarz kosztowałby przeszło 168 023 zł i to po odliczeniu rabatu w wysokości 6 tys. złotych. Kwota nie jest mała, ale jak na topową odmianę FR Black należało się tego spodziewać. Samo wyposażenie dodatkowe to już koszt ponad 26 tys. zł. W końcu cena za auto tj. Seat Ateca rozpoczyna się już od 87 800 zł (wersja Reference z 1.0 TSI i 6-biegowym manualem).
Dopiero później mamy Style (od 107 900) oraz Xperience i FR (od 115 100 zł). Siłą rzeczy napęd 4×4 i mocna benzyna 190-konna z DSG7 muszą podnosić wartość o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Chociaż oczywiście, gdyby odjąć chociażby 20 tys. złotych od wartości naszej wersji, to potencjalny klient czułby, że wydatek będzie bardziej miarodajny.
Fot. Adrian Drozdek / Seat Ateca
Fot. Adrian Drozdek / Seat Ateca
Seat Ateca FR Black: Pora na podsumowanie
Seat Ateca FR Black 2.0 TSI 4Drive DSG7
-
Wygląd zewnętrzny
-
Wnętrze
-
Przyjemność z jazdy
-
Multimedia
-
Wyposażenie
-
Jakość materiałów
-
Zawieszenie
-
Silnik
-
Spalanie
-
Cena w stosunku do jakości
Podsumowanie
W przypadku Seata Ateki mamy do czynienia z dość dużym rozrzutem cenowym. To powoduje, że nie potrzebujecie mieć blisko 170 tys. złotych, aby nim jeździć. Jednakże wariant FR Black Edition z 2.0 TSI 190 KM DSG7 4Drive jest w sumie najbogatszy dla hiszpańskiego SUV-a. Właściwie cenę możemy podbić jedynie gadżetami czy akcesoriami. Na tle Volkswagena Tiguana czy Skody Karoq wygląda to bardzo korzystnie. W dodatku tym razem producent nie mylił się aż tak bardzo z wynikami spalania. Także i wnętrze jest dość solidne, zawieszenie dobrze dopasowuje się do wybranego trybu jazdy, dzięki czemu można czuć się komfortowo. Jedyną dość istotną wadą jest fakt, że przez drzwi do wewnątrz przedostają się zanieczyszczenia i w perspektywie dłuższej eksploatacji w terenie mogłoby to być uciążliwe. Poza tym wszystko jest OK!