Już w czerwcu zagraniczne serwisy informowały o tym, że zwycięzca GP Kanady 1995 musiał sprzedać swoje Ferrari F40. Francuz musiał to uczynić, ponieważ powoli zaczynało brakować funduszy na opłacenie startów. Mimo że Giuliano Alesi widniał jako członek Akademii Młodych Kierowców Ferrari, to był traktowany po macoszemu. Po części, trudno się dziwić, gdy w składzie są Schumacher, Illot i Shwartzman, którzy są w czołowej piątce „generalki” F2. Natomiast syn Jeana okupuje 17. pozycję z dorobkiem wynoszącym 8 punktów.
Mimo wszystko, 21-letni Francuz nieźle zapowiadał się przed laty w GP3 i liczono, że w końcu się rozkręci. Jednak ciągłe rotacje w zespołach uniemożliwiły mu pokazanie potencjału. Jego ojciec wierzy w niego i robi jeszcze co może. Sytuacja wygląda jednak bardzo kiepsko.
– Nie mamy żadnych sponsorów na 2021 rok. Ferrari wyrzuciło go z akademii. Sprzedałem własne Ferrari F40, ale nie mogę już sam zebrać pieniędzy. Zaryzykowaliśmy i źle zrobiliśmy, wybierając BWT HWA. Zapłaciliśmy za to ponad milion euro, ale oni nie dotrzymywali obietnic. Kiedy przeszliśmy do MP Motorsport, HWA Racelab zażądało od nas kolejnych 80 000 euro – powiedział Jean Alesi.
Let’s rewind back to the 2018 #SpanishGP weekend… ⏮
Spot a younger, shorter haired @giuliano_alesi on the top step of the podium? 👀
Featuring a special guest in the crowd – father and former @ScuderiaFerrari race winner Jean Alesi 🤩#FDA #TBTpic.twitter.com/HsLAoEIZs8
— FerrariDriverAcademy (@insideFDA) April 30, 2020
Czy karierę da się jeszcze uratować? Giuliano Alesi za mało pokazał…
Giuliano Alesi był członkiem Akademii Kierowców Ferrari od 2016 roku. W latach 2016-2018 w GP3 wygrywał cztery razy. Najlepszy sezon zaliczył w 2017 roku, gdy po trzech triumfach uplasował się na 5. miejscu. Od 2019 roku startuje już w Formule 2, ale póki co nie zdążył zbyt wiele pokazać poza niezłym tempem na testach. Formuła 1 zdaje się już uciekać, ponieważ coraz więcej kompletnych i nieco młodszych rywali puka do drzwi królowej sportów motorowych.
Sezon 2021 mógłby być ostatnią szansą, ale też rodzina Alesi musi podjąć ważną decyzję o dalszym finansowaniu startów w single-seaterach. Być może lepiej spróbować obrać inny kierunek. Zwłaszcza, że teraz bez wsparcia Ferrari i sponsorów będzie trudno o dobry kokpit w F2. Nawet mistrzowska kampania może nie dać Giuliano gwarancji, ponieważ większość zespołów spojrzy na całokształt.
Serie juniorskie zbyt drogie. To wiemy nie od dziś
Jean Alesi już kilka miesięcy temu skomentował sprzedaż swojego ukochanego Ferrari. Francuz otrzymał je jeszcze za startów dla stajni w Maranello w latach 1991-1995. Zwycięzca GP Kanady 1995 podkreślał, jak zależy mu na karierze syna. Jednocześnie nawoływał do zmian w polityce serii juniorskich, aby wygrywał talent, a nie pieniądze.
– Ściganie na niższych szczeblach powinno być zdecydowanie tańsze. Zapłacenie stu tysięcy euro, by 12-latek mógł rywalizować w odpowiedniej serii, dla większości rodzin jest po prostu nieosiągalne. Jestem byłym kierowcą Formuły 1 i mam swoje kontakty, ale by mój syn mógł się ścigać w Formule 2, musiałem sprzedać swoje Ferrari F40. Dlaczego? Bo znalezienie sponsora jest praktycznie niemożliwe. Wejście do motosportu kosztuje zbyt wiele, ale nikomu nie zależy na tym, żeby to zmienić. Ja miałem wybór – Ferrari w garażu lub obserwowanie jak ściga się mój syn. Wybrałem to drugie – wspominał w czerwcu były kierowca F1.
W przeszłości, po sezonie 1995 Francuz musiał zrobić miejsce Michaelowi Schumacherowi w Scuderii Ferrari. Jednak ostatni rok ze stajnią z Maranello był dla Jeana Alesiego dość dobry – zajął 5. miejsce w „generalce” i wygrał swoje jedyne Grand Prix. Jego syn, Giuliano, w dużo gorszym stylu żegna się z akademią Ferrari, która nie dostrzegła u niego talenty.