Max Verstappen już w swoim pierwszym roku, po zakończeniu przygody z kartingiem, wszedł do świata F3. Holender bardzo szybko się rozwijał i włączył się do walki o mistrzostwo serii. Jego poczynania zwróciły uwagę Red Bulla, który od razu zaczął go przygotowywać pod kątem startów w F1 od 2015 r. Jako 17-latek przebojem wdarł się do królowej sportów motorowych i w nieco ponad sezon wypracował sobie szansę w czołowym zespole Red Bull Racing. Były szef Verstappena i Leclerca mógł więc szerzej odnieść się do sprawy.
– Max. To kolejny poziom. Musisz pamiętać, że Max należy do zewnętrznej kategorii, wszyscy się z tym zgadzają. Ale z Leclerkiem musimy pamiętać, że nie miał [kogoś takiego jak – przyp. red.] Jos. Musiał zrobić o wiele więcej na własną rękę – powiedział Frits van Amersfoort podczas Formuła 1 Café w Ziggo Sport.
Były szef Verstappena i Leclerca: Ojciec stworzył Maxa, a Charles stworzył się sam
Mimo że szef Van Amersfoort Racing wysoko ceni umiejętności Maxa Verstappena, to nie zapomina o drugim podopiecznym. Gdy młody Holender opuszczał jego ekipę w 2014 roku, zajmując 3. miejsce w kl. generalnej, na jego miejsce wszedł Charles Leclerc. Obecny kierowca Scuderii Ferrari spisał się nieco gorzej, bo był czwarty w „generalce” na koniec sezonu 2015. Jednakże jego talent ukazał się w pełnej krasie od startów w GP3. W 2016 roku został mistrzem tej serii, a następnie w 2017 r. wygrał Formułę 2. Szansy w F1 doczekał się 3 sezony po Verstappenie, mimo że są rówieśnikami.
– On [Max – przyp. red.] został stworzony przez Josa, a nie przez nas. Daliśmy mu w tym [w 2014 – przyp. red.] roku bardzo dobry serwis, ale oczywiście Jos jest również fantastycznym trenerem Maxa. W dużej mierze Charles musiał to zrobić sam. Jego ojciec też był siłą sterującą w tamtym czasie, ale nie w takiej postaci, jaką był Jos – dodał były szef Verstappena i Leclerca.
Van Amersfoort pozostawał skromny co do swojego udziału w sukcesach kierowców. Poniekąd nie ma co się dziwić, ponieważ spory udział w obu przypadkach miały Red Bull i Ferrari.
– Daliśmy z siebie wszystko, ale ci goście mają największy talent. Ale oczywiście to bardzo miłe, że prawdopodobnie jechało z nami dwóch przyszłych mistrzów świata F1 – zakończył.