Były szef Scuderii Ferrari nie zamierza bazować na sentymentach. Po sukcesach z marką Lamborghini i pracą jako szef komisji FIA ds. bolidów jednomiejscowych chciałby pokazać wszystkich dotychczasowym zespołom i producentom nową drogę. 55-latek nie chce kolejnej rewolucji silnikowej ze zbyt skomplikowanymi konstrukcjami, która znów pogłębi różnice między fabrykami a zespołami prywatnymi. Można spodziewać się, że Domenicali będzie dążył do uproszczenia obecnych przepisów tak, aby były one czytelne dla każdego. W ten sposób zyskają nowi obserwatorzy F1, a także jej uczestnicy.
Na pewno poprzednik Włocha, Casey Carey, poczynił pewne kroki ku lepszemu odbiorowi sportu. Za jego kadencji, 2016-2020, F1 otworzyła się na fanów poprzez media społecznościowe i nie tylko. W dodatku dzięki niemu właściciele F1, czyli Liberty Media, wraz z FIA poszli na ustępstwa w trudnym okresie pod znakiem koronawirusa. W ten sposób udało się ocalić też te biedniejsze ekipy jak Haas czy Williams. Amerykanin irlandzkiego pochodzenia poczynił kroki ku nowych zmianom w F1, ale jego wypowiedzi po odejściu Hondy mogły zmartwić fanów.
Domenicali chce zmieniać F1 na lepsze
Jak widać, Stefano Domenicali, który wychowywał się w F1, ma nieco inne podejście. Jego doświadczenie oraz wiedza mogą mocno zaprocentować, a dodatkowe wsparcie ze strony szefów innych ekip ułatwi dyskusje dot. zmian. Na pierwszy ogień pójdą silniki hybrydowe, kwestie ograniczeń ich rozwoju i opracowanie prostszej architektury.
– Chcemy uniknąć błędów popełnionych w przeszłości. I musimy uprościć zasady. Jeśli spojrzeć na przepisy techniczne lub sportowe, wygląda to jak biblia. Zasady muszą być uproszczone, ale jednocześnie musimy ograniczyć możliwości interpretacyjne do minimum i unikać szarej strefy – powiedział Domenicali na łamach La Gazzetta dello Sport.
MotoGP i plany koncertowe Zandvoort inspiracją nowego dyrektora generalnego
Na pewno królowa sportów motorowych ma skąd czerpać inspiracje. Jedną z serii, które mogą dawać innym do myślenia jest MotoGP. Tam właściwie każdy producent, może poza Aprilią, może wygrywać. A odbiorcy to uwielbiają. Jednocześnie padok motocyklowego czempionatu – bez koronawirusa – zazwyczaj był bardziej otwarty na kibiców niż w F1. To może posłużyć jako przykład, ale też jedną z ciekawych opcji są festiwale.
Formuła 1 już ich kilka miała, ale organizatorzy GP Holandii na sezon 2020 mieli ambitniejsze plany. Dodatkowe bilety na koncerty miały też nie być aż tak drogie. Dlatego Stefano Domenicali bierze to pod lupę, ale oczywiście na ten moment zdaje sobie sprawę, jak wygląda sytuacja z koronawirusem.
– Grand Prix powinno być połączeniem sportu, rozrywki i muzyki. Czyli podobnie jak koncert, unikalnym przeżyciem – podkreślił nowy szef F1.