Jakby nie było, wicemistrzowie sezonu 2020 mieli w czym przebierać. Alexander Albon nie spełnił pokładanych w nim nadziei, dlatego odesłano go do rezerwy. Wybór Sergio Pereza był podyktowany jego wysoką formą sportową w Racing Point, znajomością silnika Mercedesa i pakietem sponsorskim. Często wydawało się już, że Meksykanin będzie musiał zrobić sobie przerwę od Formuły 1 z powodu braku posady. Jednakże w takich okolicznościach nikt nie chciał pozostania Albona, ale angażu kogoś innego spoza Akademii Red Bulla. Media przypuszczały, że szanse może mieć George Russell, który z GP Sakhiru mógł wynieść cenne doświadczenie od konkurencji.
Russell nie dla Red Bulla
Finalnie okazuje się, że Red Bull Racing nie przyznało się do jakichkolwiek rozmów na temat utalentowanego Brytyjczyka. Główny konsultant zespołu i szef Red Bull Junior Team zaprzeczył jakoby chcieli wykupić juniora Mercedesa. Według niego trudno też oceniać jego potencjał w jeździe z przodu stawki po jednej szansie od Mercedesa. Mimo że 22-latek zaprezentował się nieźle i tylko pech powstrzymał go przed wygraniem wyścigu.
– Nie, on ma dziesięcioletni kontrakt z Toto Wolffem. Jest juniorem Mercedesa, a my szukamy tymczasowego rozwiązania. Perez jest lepszą opcją. Russell to inteligentny i szybki młody człowiek. Jego wejście do Mercedesa było świetne, ale przy niepewności Bottasa nie było to uczciwe porównanie. Bottas był zszokowany swoim rozczarowującym występem w piątek i przez cały weekend radził sobie gorzej. Russell jest juniorem w Mercedesie, więc nie można tego przypisać fałszywej etykiecie – wyznał dr Helmut Marko na łamach Motorsport-total.com.
Wysokie oczekiwania względem Pereza. „Nie więcej jak 0,2 s straty do Verstappena”
„Checo” wchodzi do obozu Czerwonych Byków z wysokimi aspiracjami. Już ostatnio padały deklaracje Red Bulla co do braku podziału na kierowcę nr 1 i 2. Sam Sergio Perez chciałby wykorzystać szansę na regularną walkę w czołówce, aby pomóc zespołowi. Za to ekipa z Milton Keynes oczekuje od niego świetnej postawy w kwalifikacjach. Chodzi o to, aby zmaksymalizować potencjał na pokonywanie kierowców Mercedesa z dwójką kierowców.
– [Perez – przyp. red.] musi być blisko Maxa w wyścigowym rozrachunku. W kwalifikacjach to inna sprawa, ponieważ nikt nigdy nie był blisko poziomu Verstappena. Spodziewam się maksymalnej przewagi dwóch dziesiątych, może nawet mniej. W tej chwili tego najbardziej potrzebujemy. Ponieważ Valtteri Bottas, z wyjątkiem złego dnia, takiego jak ten w Bahrajnie, jest blisko Hamiltona. Tej pracy oczekujemy od Pereza – podsumował Marko.
Perez to trudny współpracownik. Czyżby nici z wiedzy o silniku Mercedesa?
Sergio Perez zazwyczaj potrafił wyciągnąć z wyścigu jak najwięcej i maksymalizował wynik. Każdy zdaje sobie sprawę, że stać go na wiele i dostrzega też jak bardzo się rozwinął. 30-latek zadebiutował w F1 w sezonie 2011 i już wtedy woli walki odmówić mu nie można było. Jednakże jeden z jego pierwszych inżynierów niezbyt dobrze wspomina prace nad poprawą wydajności samochodu. Ponoć feedback „Checo” często wprowadzał chaos, a to psuło atmosferę. Były pracownik Saubera liczy, że Red Bull nad tym zapanuje i pomoże swojemu nowemu kierowcy skupić się bardziej na jeździe.
– Znam Sergio, ponieważ pracowałem z nim, kiedy jeszcze jeździł dla Saubera z silnikami Ferrari. Jest naprawdę dobry w niedzielę, ale pod względem informacji zwrotnych technicznie nie zaliczałbym go do najlepszych – ocenił Ernest Knoors.
– On jest czystym kierowcą, naprawdę może się ścigać. Ale jest też kimś, kto wnosi do zespołu własne zdanie, własną osobowość. I to trochę utrudnia. Jeśli kierownictwo zespołu może sobie z tym poradzić, to dobrze, ale musisz zapobiegać temu, że będzie to miało negatywny wynik. Oznacza to, że w przeciwnym razie inżynierowie będą przeglądać dane, a nie konsultować się ze sobą. To może szybko przekształcić się w bardzo negatywną atmosferę i musisz temu zapobiec – dodał były inżynier Saubera dla RTL GP.
Damon Hill: Sergio Perez bardziej pasowałby do Ferrari
Były kierowca Williamsa, Arrowsa i Jordan GP chciałby ujrzeć Sergio Pereza w czerwonym kombinezonie. Przypomnijmy, że „Checo” był w programie Ferrari i miał nawet rzekomo zagwarantowany kokpit na sezon 2014. Jednakże po drodze skorzystał z oferty McLarena, co okazało się jego największym błędem w karierze. Obecnie scenariusz pożądany przez Damona Hilla byłby niemożliwy do zrealizowania. Chociaż F1 nie takie historie pisała.
– To świetne posunięcie, ale od dłuższego czasu powtarzam, że chciałbym go zobaczyć w Ferrari. Myślę, że jest tak solidnym dostawcą dla zespołu. Wydaje się, że jest apolityczny i bardzo lubiany. Byłem pod wrażeniem, kiedy po raz pierwszy pojechaliśmy na Grand Prix Meksyku i był zapracowany na śmierć, ponieważ najwyraźniej był lokalnym bohaterem. Ale zachowywał uśmiech na twarzy i po prostu dawał każdemu, czego chcieli, a oni byli tak entuzjastyczni. Pomyślałem, że wsadzą go do Ferrari, a wszyscy wpadną w szał – powiedział mistrz świata z 1996 roku w podcastie In The Pink Natalie Pinkham.