Przypomnijmy, że na początku 2019 r. Haas przedstawił Rich Energy jako swojego sponsora tytularnego. Wówczas producent napoju energetycznego był w pełnej nazwie stajni z Kannapolis i narzucił na nich czarno-złote szaty. Fani byli pod wrażeniem malowania amerykańskiej ekipy, ale niestety za wyglądem nie przyszły wyniki. Po świetnej kampanii w 2018 roku, kiedy to Haas liczył się w walce o 4. miejsce w klasyfikacji konstruktorów, nadzieje i ambicje były duże. Sezon 2019 przyniósł rozczarowanie, a brytyjska marka w trakcie sezonu zerwała umowę ze skutkiem natychmiastowym.
Wówczas sporo spekulowano o tym, że Gene Haas i Guenther Steiner muszą się sądzić, aby dostać pieniądze za reklamę. Zaczął się cyrk, a o zadośćuczynienie było trudno z powodu dziwnych powiązań firmy i błędów w papierach. Jednym słowem, był to po prostu koszmar. Niestety kryzys w Haasie tylko się pogłębiał. Przykładem jest najgorszy w ich wykonaniu sezon 2020. Ten rok z dwójką debiutantów, Mickiem Schumacherem i Nikitą Mazepinem też nie zapowiada się nadzwyczajnie dobrze.
A message to motorsport fans#RichEnergy #F1 #Motorsport #British #EnergyDrink #Entrepreneur pic.twitter.com/gCt9A0Akdx
— William Storey (@richenergyceo) January 10, 2021
Comeback „brytyjskich energetyków”
Rich Energy po porażce z 2019 roku chce związać się z konkurencyjnym zespołem. Na ten moment trudno spekulować, kto to będzie. Na pewno można wykluczyć Red Bulla, który nie będzie reklamował jednocześnie konkurencji. W twitterowym nagraniu z 10 stycznia szef marki Rich Energy potwierdził, jakoby nie mógł się doczekać powrotu do F1. Na 11 lutego ma przypaść duże ogłoszenie, które może zwiastować początek nowej współpracy.
– Chciałbym podziękować tysiącom fanów sportów motorowych, którzy skontaktowali się z nami. Są oni równie podekscytowani, jak my, czarno-złotym powrotem Rich Energy do Formuły 1. Jak wiecie, w 2018 roku podpisałem kontrakt z Haasem, aby Rich Energy zostało ich sponsorem tytularnym. W 2019 roku zespół Rich Energy Haas F1 rywalizował z silnikami Ferrari. Latem 2019 roku mieliśmy pewne wyzwania związane z interesariuszami korporacyjnymi i naszymi głównymi konkurentami, co spowodowało wiele problemów, ale przezwyciężyliśmy to i jako współzałożyciel firmy wprowadziłem plan odrodzenia Rich Energy wokół świata – powiedział Williams Storey.
– Teraz mamy jeden z najlepszych zespołów motocyklowych na świecie, Rich Energy OMG Racing. Współpracujemy też z niektórymi z największych producentów sportów motorowych, a teraz mamy jednych z najszybszych ludzi na świecie jako ambasadorów, a także ambasadorów wielu innych sportów. Dotyczy to na przykład Alvaro Bautista, hiszpańskiej supergwiazdy World Superbike. Mamy Jamesa Hilliera, legendę TT, ścigającego się w Rajdzie Dakar i mamy między innymi Davo Johnsona, australijskiego zwycięzcę TT, reprezentującego nas w wyścigach drogowych – dodał.
– Jesteśmy bardzo, bardzo podekscytowani powrotem do Formuły 1 i nie możemy się doczekać, aby być naprawdę bardzo konkurencyjnymi na szczycie sportów motorowych. Dziękuję wszystkim kibicom za zainteresowanie tym, co robimy – zakończył Storey.
Kogo mógłby wesprzeć Rich Energy?
Właściwie trudno na ten moment oczekiwać, że czarno-złote barwy wrócą do F1. Chociaż po części byłoby to łatwiej poczynić z… Mercedesem. W tym roku stajnia z Brackley nadal będzie wolała Czarne Strzały, a nie powrót do srebrnych. Po części chodzi o podtrzymanie solidarności w walce z dyskryminacją rasową. Złote wstawki i dodatkowe pieniądze na pewno mogłyby kusić. Chociaż Mercedes musiałby też spytać innych partnerów, a także sprawdzić interesy Brytyjczyków wnikliwiej od Haasa.
Na pewno powrót do stajni z Kannapolis nie wchodzi w grę. W Alfie Romeo także nikt nie pozwoliłby na ingerencję w barwy. Możliwe, że trwają rozmowy z Alpine i Astonem Martinem, które utraciły wielu partnerów po rebrandingu. Chociaż oni także nie zdecydowaliby się na czarno-złote barwy, a jedynie miejsce logo Rich Energy na bolidzie. Współpraca z Williamsem także mogłaby być interesująca przez niższe stawki za reklamę i miejsce na bolidzie. Jeśli chodzi o Red Bulla, McLarena (m.in. przez Coca-Colę i ich Energy Drinka), AlphaTauri czy Ferrari to tutaj cienia szans na współpracę nie widać.