Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Afryka wróci do F1? Taki plan ma Stefano Domenicali

Formuła 1 chciała zawsze rozgrywać Grand Prix we wszystkich częściach świata. Odkąd GP RPA wypadło z kalendarza F1 po sezonie 1993 co jakiś czas pojawiały się informacje o tym, że Afryka jeszcze wróci do F1. Nowy szef Formuły 1 wlał nieco nadziei, że stanie się to już niedługo. Jednocześnie Stefano Domenicali podziela ambicje poprzednika, Chase’a Careya, odnośnie organizacji drugiego wyścigu w Stanach Zjednoczonych. Czy to wszystko jest realne? Postaramy się wam odpowiedzieć.

David Perel Twitter Kyalami GP Afryka wróci do F1
Pomysł zorganizowania GP na Kyalami znów stał się istotnym tematem w mediach po rezygnacji z zawodów w Rosji. | Fot. Twitter / Tor Kyalami z lotu ptaka

Tematy pt. „Druga runda w Stanach Zjednoczonych” czy „Powrót Afryki” były zawsze gorące. Kibice bardzo różnie reagowali na takie wieści ze względu na bogatą historię. Niektórzy pamiętają jeszcze, jak F1 wizytowała w USA kilka razy w roku. A jeszcze większa część osób pamięta ostatni wyścig na Czarnym Kontynencie. Każdy miał i wciąż ma nadzieje, że Afryka wreszcie wróci do F1 i zostanie w niej na dobre. Realizacja dwóch tematów za kadencji Stefano Domenicalego nie jest w cale wykluczona.

Drugi wyścig w Stanach Zjednoczonych

Od kilku lat trwają negocjacje z potencjalnymi organizatorami GP Miami. Odkąd Liberty Media przejęła Formułę 1 o tym projekcie było bardzo głośno. Powstały już różne wizualizacje toru wokół Hard Rock Stadium. Początkowo zawody miały odbyć się już w tym roku, ale jeszcze w styczniu 2020 sytuacja skomplikowała się. Po zaprezentowaniu oficjalnej nitki toru docierało coraz więcej możliwości o lokalnym sprzeciwie. Władze Miami w porozumieniu z mieszkańcami miasta nie dały się przekonać co do słuszności przedsięwzięcia. 

Ponoć inwestorzy próbowali wielu rozmów i organizowali mniejsze wydarzenia, aby przekonać ludzi do swojego pomysłu. Niestety nie udało się i projekt GP Miami może być trudy do zrealizowania. Mimo to, Stefano Domenicali wciąż wydawał się mieć nadzieję, że „kiedyś się uda”. Chociaż Włoch ma też kilka planów awaryjnych i przede wszystkim chciałby utrzymać Austin w kalendarzu. W Stanach Zjednoczonych ponoć nie brakuje chętnych do organizacji Grand Prix. Jedynie na przeszkodzie mogą stać finanse i stworzenie odpowiednich warunków. W końcu wiele obiektów organizuje zawody IndyCar, ale należy pamiętać, że FIA i F1 maja bardziej restrykcyjne normy bezpieczeństwa.

ZOBACZ TAKŻE
GP Miami: Projekt toru został zaktualizowany

Miami, to prawda, trwają dyskusje. Chcę wam powiedzieć, że naszą strategią na przyszłość jest być bardziej obecnym w Stanach Zjednoczonych, z więcej niż jednym Grand Prix. Jak wiesz, Austin było ważne w ostatnich latach naszego kalendarza, będzie też w przyszłości. Rozmawiamy z nimi o odnowieniu naszej umowy. Miami to miejsce, którego szukamy, nic więcej nie mogę powiedzieć. Na pewno obie strony są bardzo zainteresowane, aby to zadziałało – powiedział szef F1.

Łatwo nie będzie…

Są inne możliwości w USA. Miami jest najbardziej zaawansowane pod względem dyskusji. Są też inne, które są w innych częściach kraju, ale nie są na poziomie, na którym mogę powiedzieć „tak są”. Ale na pewno myślę, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy zdecydujemy, co będzie możliwe w tym kraju, czy będzie to rotacja – dodał.

Na pewno realizacja celu w postaci drugiego wyścigu w Stanach Zjednoczonych może nie być prosta. GP Miami do tej pory nie wypaliło, a w przeszłości podobnie było z GP New Jersey (jeszcze za czasów Berniego Ecclestone’a). Warto jednak będzie śledzić nowe informacje dotyczące tego tematu.

ZOBACZ TAKŻE
Jody Scheckter, czyli magik z RPA | Legendy motorsportu

Co z GP Wietnamu? Czy Afryka w końcu wróci do F1? 

Wyścig w Wietnamie był długo wyczekiwany przez kibiców. Uliczny tor w Hanoi miał przyciągnąć ludzi z całego świata już w 2020 roku. Niestety plany pokrzyżowała pandemia koronawirusa. Ostatecznie organizatorzy w październiku zeszłego roku potwierdzili całkowite odwołanie imprezy. Wcześniej ogłaszali przesunięcie/opóźnienie, co jeszcze wlewało nieco nadziei.

Azjatycki wyścig pojawił się w przewidywanym kalendarzu F1 na sezon 2021, ale już w oficjalnych wersjach go nie było. Okazało się, że za GP Wietnamu kryje się afera korupcyjna. Mimo to, szef F1 widzi szansę na reaktywację rozmów w przyszłości. Przy tej okazji wspomniał także o tym, że chciałby powrotu królowej sportów motorowych na Czarny Kontynent. Czy Afryka wróci do kalendarza F1 po ponad 28 latach? Zainteresowanie ze strony potencjalnych organizatorów z północnej i południowej części kontynentu ponoć jest.

Na pewno Wietnamu nie ma w kalendarzu, ale nadal jest to opcja otwarta. To była niesamowita inwestycja i dlatego na pewno nadal jest przedmiotem dyskusji na temat przyszłego wydarzenia. Są inne obszary, które wykazały zainteresowanie, głównie w północnej Afryce i w Afryce Południowej. Powiem ci, to bardzo ważne, mając nowe miejsca i stare miejsca, które mają wielkie dziedzictwo w Formule 1 – skomentował Domenicali.

ZOBACZ TAKŻE
Formuła 5000 - prawdziwa historia

Po raz ostatni Formuła 1 wizytowała w Afryce w 1993 roku. Wówczas GP RPA na torze Kyalami wygrał Alain Prost, reprezentujący Williamsa. W sumie królowa sportów motorowych odwiedzała trzy obiekty na Czarnym Kontynencie. W 1958 roku obiekt Ain-Diab w Maroku, East London (Prince George) w latach 1962-1963 i 1965 oraz wspomniane Kyalami (1967-1980, 1982-1985 i 1992-1993) w RPA. 

Od gotowości torów zależy to, czy Afryka wróci do F1

Według serwisu racingcircuits.info na Czarnym Kontynencie tylko kilka krajów może pochwalić się torami wyścigowymi. Są to Maroko (jedyne na Północy), Senegal (Afryka Zachodnia), Angola, Zimbabwe i Republika Południowej Afryki (południowa część kontynentu). Na pewno w RPA mamy najwięcej obiektów, obok Kyalami odnotować można Phakisa Raceway, które gościło nie tak dawno temu MotoGP.

W kontekście organizacji wyścigu F1 raczej rozważane byłyby uliczny Marrakesz i Kyalami GP. Oba obiekty nie mają rangi FIA Grade 1, ale droga do ich otrzymania nie byłaby trudna. Maroko już rozgrywa wyścigi WTCR (dawniej WTCC) czy Formuły E i wydaje się najpoważniejszym kandydatem z Afryki Północnej. Ewentualnie przeszkodzić mogłyby im Tunezja lub Egipt, które byłoby stać na budowę toru od podstaw. Jednakże spora część ich PKB pochodzi z turystyki, a w dobie koronawirusa trudno im raczej myśleć o sukcesie finansowym.

Senegal, Angola i Zimbabwe mają dość ubogie infrastrukturalnie obiekty oraz nie najlepszą sytuację finansową. Dlatego na południu rozważać można Republikę Południowej Afryki i powrót na tor Kyalami. Na przeszkodzie mogą stać powiązania z Porsche, które nie chce inwestować w najwyższą rundę FIA Grade 1, aby nie podwyższać kosztów utrzymania. Obiekt spełnia wymogi dla aut GT czy rywalizacji Kyalami 9H, od czasu do czasu pojawiają się mniejsze serie, a samo Porsche ma gdzie testować. Chociaż jeśli w sprawę wmieszałyby się władze RPA i lokalne samorządy czy firmy chcące wypromować się na organizacji wyścigu F1, dałoby się to pogodzić. Możliwe, że jeśli sytuacja epidemiczna w Republice Południowej Afryki będzie unormowana, a inne kraje odwołają wyścigi, to do powrotu dojdzie bardzo szybko. Jednakże na taki scenariusz się nie zanosi, a na liście rezerwowej jest wielu chętnych z Europy.

Trzeba obrać nową drogę?

Niewątpliwie wizyta F1 na 6 z 7 kontynentów to byłoby coś. O ile na Antarktydzie jest to niemożliwe z wiadomych względów, tak powrót do Afryki wydaje się dość kuszący. Zwłaszcza, że rok temu, przez pandemię koronawirusa, Formuła 1 pojawiła się tylko w Europie i Azji. Oczywiście nie licząc krótkiej wizyty w Australii i odwołanego GP.

ZOBACZ TAKŻE
FOM ma kilka planów awaryjnych. Czeka nas więcej wyścigów w Europie?

Nie możemy zapominać, że straciliśmy kilka europejskich wyścigów, które teraz okazują zainteresowanie ponownym rozważeniem. Musimy zdecydować, jaka jest właściwa równowaga dla liczby wyścigów. Musimy zobaczyć, jakich regionów potrzebujemy ze względu na interesy strategiczne, interesy zespołu, interesy nadawców, interesy mediów i zdecydować, jaka będzie właściwa droga – podkreślił Włoch na łamach La Gazzetta dello Sport.

4.5/5 (liczba głosów: 2)
Reklama