Bogaty dorobek. Newey bardziej utytułowany od Schumiego i Hamiltona
W 2006 roku ceniony inżynier zaskoczył świat, wiążąc się z początkującym wówczas Red Bullem. Wielu nie wróżyło mu już kolejnych sukcesów, ale już po trzech latach musieli zaczynać zmieniać zdanie. Wraz z rewolucją techniczną, która weszła w życie od 2009 roku stajnia z Milton Keynes zaczęła się liczyć. Newey perfekcyjnie przygotował młodą ekipę na zmiany. Wtedy pojawiły się pole position i zwycięstwa, a Sebastian Vettel został wicemistrzem świata. Dużo lepsze okazały się lata 2010-2013, kiedy udało im się wywalczyć 4 MŚ z rzędu. W wyrównanych sezonach 2010 i 2012 także wytrzymali presję za strony Ferrari i McLarena, co oznaczało narodziny nowego silnego gracza.
Przed 16. wspólnym sezonie, jednego z najlepszych architektów sukcesu wzięło na wspomnienia. Sam zainteresowany postrzegał Czerwone Byki jako luźny projekt, który daje szansę na wykazanie się. Przy tym nie obyło się bez wspomnienia pracy z Williamsem i McLarenem. Z pierwszymi w latach 90-tych sięgał po 5. MŚ wśród konstruktorów i 4. wśród kierowców. Za to z drugimi święcił sukcesy w latach 1998-1999, kiedy to dwukrotnie sukces świętował Mika Hakkinen. Niestety na początku XXI wieku pałeczkę przejęło Ferrari, choć w latach 2000 i 2003 Hakkinen i Raikkonen walczyli o mistrzowskie tytuły do samego końca.
– Postrzegałem Red Bulla jako zespół start-upów, co naprawdę mi się spodobało. Nikt nie wiedział, jak potoczą się sprawy z Red Bullem, ale pierwszym celem było osiągnięcie pozycji, w której będziemy mogli wygrywać wyścigi. Stamtąd zobaczymy. Tak więc sukces, jaki odnieśliśmy przez lata, był dla mnie bardzo satysfakcjonujący. Williams i McLaren to świetne zespoły, ale chociaż byłem tam ceniony, zawsze czułem się jak pracownik. W przypadku Red Bulla czuję się o wiele bardziej odpowiedzialny. Mam nawet trochę ojcowskiego uczucia z zespołem – powiedział Adrian Newey dla Formule1.nl.
Coś nie tak z rewolucją 2022?
Dyrektor techniczny Red Bulla pamięta wiele rewolucji w Formule 1. Jednakże zmiany planowane na 2022 rok to dla niego nowe wyzwanie, ponieważ nie opracowywał bolidów wykorzystujących m.in. efekt przypowierzchniowy. Rozwiązania odpowiadające za te zjawisko zakazano już w 1983 roku, a Newey zaczynał w F1 w 1990 roku. Także wielu może zastanawiać, skąd ten brak entuzjazmu u ojca sukcesów Williamsa, McLarena i Red Bulla? Otóż chodzi o… prostszą aerodynamikę.
Poniekąd brytyjski inżynier zawsze słynął ze świetnych rozwiązań zwiększających wydajność aerodynamiczną. Tymczasem większość docisku aerodynamicznego będzie pozyskiwana z podwozia. W skrócie chodzi o to, że zespoły skupią się nad tym, co się dzieje pod podłogą i przy niej. Mniej uwagi poświęci się nadwoziu, którego rozwój będzie ograniczony. Do tego wszystkiego dochodzą ograniczenia w trakcie sezonu i limit budżetowy. Adrian Newey nie będzie mógł sprawdzić wielu swoich koncepcji, ponieważ nie pozwolą na to przepisy.
– Jeśli wymyślisz nowe rozporządzenie, upewnij się, że jest dobre. Ale te zasady po prostu nie są. Po prostu nie sądzę, żeby to była dobra instrukcja. Muszę przyznać, że wciąż muszę znaleźć coś, co sprawi, że te zasady będą dla mnie ekscytujące – ocenił 62-latek.