O bohaterze wywiadu
Wraz z pojawieniem się pandemii koronawirusa, Formuła 1 napotkała sporo przeszkód. Wielu zniecierpliwionych ekspertów i fanów już w zeszłym roku proponowało swoje rozwiązania, co do kształtu wyścigowego kalendarza. Niestety często pominięto w tym wszystkim osoby, które pracują w działach logistyki zespołów F1. Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, z czym musi mierzyć się personel F1 – głównie mechanicy, kierowcy ciężarówek/tirów. Dziś, jeden z naszych rodaków, Michał Ścigała, opowie więcej na temat pracy między weekendami wyścigowymi oraz w trakcie Grand Prix. Zanim jednak zaczniemy, słów kilka o naszym rozmówcy.
Michał Ścigała ma obecnie 35 lat. Pochodzi z województwa łódzkiego, a dokładniej z Felinowa koło Wielunia. Od 2006 roku jest kierowcą zawodowym i pracuje dla różnych firm transportowych. Specjalizuje się on w transporcie międzynarodowym, a w latach 2014-2016 miał okazję współpracować z Mercedesem i Williamsem. Dla tych pierwszych miał okazję pracować podczas dwóch sezonów, a dla tych drugich przez ponad 3 miesiące. Nasz rodak przez pryzmat czasu pozytywnie wspomina swoją pracę, będąc częścią personelu F1. W trakcie swojej niespełna 3-letniej przygody miał okazję poznać wiele ciekawych osobistości, a także uciąć sobie dłuższą pogawędkę z Lewisem Hamiltonem. Szczegóły poznanie w treści wywiadu, do którego lektury was zapraszamy!
Michał Ścigała o początkach swojej współpracy z zespołami F1
Przez blisko trzy lata byłeś kierowcą ciężarówki z osprzętem na garaż w dwóch zespołach F1. Zanim rozpocząłeś swoją pracę w 2014 roku, jak to się stało, że trafiłeś do Mercedesa? Na facebookowej grupie F1 Polska wspominałeś, że był to przypadek i było to związane z kontraktem firmy transportowej, z którą współpracowałeś. Chciałbym, abyś rozwinął tę kwestię.
Tak, zgadza się. Pracowałem w latach 2014-2016 w zespołach Mercedesa i Williamsa. Pracowałem dla pewnej angielskiej firmy od stycznia 2014 r. w transporcie międzynarodowym. Jeździłem głównie między Niemcami a UK, wiedziałem też ze firma obsługuje logistykę Mercedesa, Williamsa i Pirelli. Jednakże wtedy wszystkie miejsca były obsadzone, więc nawet o tym nie myślałem. Pewnego dnia dostałem telefon z pytaniem, czy nie polecę do Austrii odebrać i przyprowadzić ciężarówkę Williamsa do UK, ponieważ kierowcy musieli odebrać swoje odpoczynki? Bez wahania zdecydowałem się i na drugi dzień siedziałem w samolocie do Wiednia, skąd odebrał mnie i 4 innych kierowców jeden z pracowników zespołu. Pojechaliśmy na tor Red Bulla, gdzie dostaliśmy auta i ruszyliśmy w drogę – to był mój pierwszy kontakt w F1, było to w czerwcu 2014 roku.
Czyli najpierw był Williams. A jak to się dalej potoczyło, że skończyłeś na Mercedesie?
Potem wróciłem do swojej codziennej pracy, następnie dostałem kolejny telefon. Tym razem trzeba było przeprowadzić wszystkie ciężarówki od Mercedesa i Williamsa z toru Hockenheimring, więc pojechał cały autobus 40 kierowców, by wspomóc kierowców teamowych. Mieliśmy pojechać bez długich postojów na tor Hungaroring w Budapeszcie. Trafiłem do tira Mercedesa, który wiózł osprzęt do garażu, było 6 takich. Po tej trasie zostawili mnie na kilka dni do pomocy przy rozkładaniu sprzętu w padoku. Tym sposobem poznałem menadżera ds. logistyki Mercedesa, który – jak sam później mówił – bardzo mnie polubił bo byłem pracowity i szybko się uczyłem.
Po tych kilku dniach dwa dni przed wyścigiem odesłali mnie samolotem do UK. Po czym znowu dostałem telefon z wiadomością, że jeden kierowca z zespołu został zwolniony za alkohol – coś nawywijał, ale nie chcę podawać co się tam dokładnie stało. Wtedy zaproponowali, czy chciałbym wskoczyć na jego miejsce, bez chwili zastanowienia zgodziłem się. Akurat wtedy byłem w Niemczech w trasie, więc szybko mnie ściągnęli na bazę w Belgii, skąd udałem się na tor Spa, by objąć jego stanowisko i tak w skrócie to się zaczęło.
Praca bliżej środowiska F1 to także nowe obowiązki
Na czym polegała główna różnica między dotychczasowymi obowiązkami a tymi, które spotkały Cię w F1?
Główna różnicą było to, że w F1 jest się w trasie cały sezon. Kiedy wyścigi odbywają się w Europie jest tylko przerwa wakacyjna, którą mają wszyscy. Różnic jest więcej w F1, nie tylko jeździ się z punktu A do B jak jest to zazwyczaj w transporcie, tu dochodzi dużo obowiązków już po dojechaniu na tor. Kierowcy pracują tak jak inni członkowie zespołu, rozkładają zaplecze Hospitality, pomagają w garażu przy rozkładaniu osprzętu. A później przydziela się ich do różnych prac np. pomoc w kuchni, sprzątanie, pilnowanie garaży i sprzętu i różne inne czynności. Każdy musiał dbać o swoje auto, by było czyste i reprezentacyjne.
Logistyka w F1
Partnerem logistycznym F1 jest firma DHL. Także Emirates jest jednym ze sponsorów i często uczestniczy w transporcie sprzętu za ocean. Czy miałeś styczność z przedstawicielami tych firm? Może w jakiś sposób obowiązki transportowe były rozdzielane?
Jeśli chodzi o DHL, oni obsługiwali logistykę FIA oraz dostawy paliwa wszystkim zespołom. Nie miałem z nimi styczności, wiem tylko co wozili i czasem rozmawiałem z kierowcami z DHL. A o Emirates nic nie wiem, to nie była moja działka. Wiem, że chłopaki wozili palety lotnicze ze sprzętem do Londynu na lotnisko, ale nigdy z tym nie jechałem.
Praca w transporcie, nie tylko dotyczy to F1, to duża odpowiedzialność. Jak wyglądał twój dzień pracy?
Praca w transporcie ogólnie jest odpowiedzialna, w motorsporcie dochodzą różne inne kwestie, zawsze goni nas czas. Przykładowo ciężarówki/tiry, które wożą osprzęt na garaż w tym same bolidy po każdym wyścigu zaraz po jego zakończeniu są pakowane i jako pierwsze opuszczają tor, jadąc od razu do siedziby zespołu. Muszą być na miejscu w poniedziałek, tak aby ekipa mechaników mogła od razu zabrać się do pracy, a jest jej bardzo dużo. Już po wyścigu bolid jest rozkręcany na części, w osobnych kontenerach jada silnik, skrzynia, itd. Jeździłem tylko po europejskich torach, na inne sprzęt był wysyłany w kontenerach morskich, a najważniejsze rzeczy drogą lotniczą.
Zazwyczaj jeździłeś na europejskie tory, rozpoczynając od punktu A – Brackley/Grove?
Tak, pierwszy wyjazd był zawsze z Brackley z Mercedesa i z Grove w przypadku Williamsa.
Michał Ścigała przewoził m.in. skorupy bolidów F1
Jeśli chodzi o osprzęt garażowy, to czy mógłbyś wymienić kilka elementów/podzespołów, jakie miałeś okazje przewozić/rozładowywać? Co zrobiło na tobie największe wrażenie?
Pojazdy z hospitality nie zjeżdżały do UK po wyścigach. Na początku jeździłem chłodnią z zaopatrzeniem zespołu, później woziłem narzędzia i wyposażenie garażu. Tylko raz wiozłem skorupy bolidów wraz z silnikami. Załadunki i rozładunki zawsze robiliśmy razem z innymi chłopakami i ekipą z garażu. Auta wjeżdżały pojedynczo na aleję garażową. Największe wrażenie, jakie odniosłem, wiązało się z tym, jak szybko można po wyścigu spakować cały kompletny garaż do 5 ciężarówek.
Michał Ścigała i jego wspomnienia z pracy z mistrzami
Podczas swojej pracy dla Mercedesa trafiłeś na początki ich dominacji w F1, kiedy to Lewis Hamilton i Nico Rosberg walczyli o mistrzowskie tytuły. Liderami już wtedy byli Toto Wolff czy śp. Niki Lauda. Czy udało się tobie poznać osobiście tę czwórkę? Może miałeś okazję pogadać z Toto po polsku?
Osobiście poznałem i miałem okazje zamienić słowo tylko z Lewisem Hamiltonem, jak w Belgii na torze Spa sam do mnie podszedł w garażu. Wtedy przywitał się i powiedział „Ciebie tu nie widziałem, jesteś nowy?”. Wtedy zamieniłem z nim kilka słów, Nico nawet nie podszedł, a też wtedy był, w moim odczuciu chodził wiecznie zły. Co do reszty widywałem ich bardzo często. Niestety nie było możliwości podejść i zagadać z tego względu, że oni byli wiecznie zabiegani. Toto pełnił już wtedy funkcje lidera, a Niki doradzał.
Co według Ciebie przyczyniło się do sukcesów Mercedesa?
Do sukcesów zawsze przyczynia się cały zespół, od mechaników po trenerów i opiekę medyczną. Gdy zobaczyłem pierwszy raz siedzibę w Brackley to było tylko takie WOW z mojej strony. To jak mają tam zaawansowane technologie, wszyscy tam pracujący ludzie podchodzą bardzo poważnie do swojej pracy. Jest tam kilka działów, każdy z nich zajmuje się innymi rzeczami. Na przykład jest sekcja: sztuczny pit stop, gdzie trenuje ekipa mechaników – widok takiego treningu dla mnie nie do zapomnienia.
Wspomnienia z Williamsa
Dla kontrastu, chciałbym także poruszyć temat Williamsa, dla którego pracowałeś w okresie maj-lipiec 2016. Większość polskich kibiców wspomina ich najgorszy okres, który zaczął się w 2018 roku. Wtedy kierowcą rezerwowym był tam Robert Kubica. Nasz rodak został etatowym kierowcą wyścigowym rok później i niestety bolid nie pozwalał na walkę o dobre wyniki. Jednakże, jeszcze w 2016 roku ekipa Franka Williamsa była 5. siłą w stawce. Jak oceniasz swoją współpracę z nimi? Co szczególnego zapadło tobie w pamięci? Może udało się tobie poznać kierownictwo i kierowców – Felipe Massę i Valtteriego Bottasa?
To fakt nie mieli udanego okresu od 2018 roku. Moim zdaniem wiąże się to z kłopotami finansowymi, jakie mieli od dłuższego czasu. Można było to odczuć nawet z mojej pozycji. Co do mojej współpracy pracowało mi się u nich bardzo dobrze, ponieważ każdego traktują w zespołach na równi, więc nie daje się odczuć, że ktoś jest mechanikiem, kierowcą czy kucharzem. Kierowców wyścigowych osobiście nie miałem okazji poznać, bo pracowałem w godzinach popołudniowych i nocnych. Z kierownictwa często widywałem Claire.
Jakbyś porównał pracę w obu wspomnianych zespołach? Czy były duże różnice standardów?
Wiemy, że te dwa zespoły różni to, że mają inne budżety, więc w Mercedesie standardy były wyższe. Przykładowo w Mercedesie byliśmy zawsze zakwaterowani w hotelach z całym zespołem, a w Williamsie tylko na tych torach, gdzie nie można było nocować w kabinie. Nie będę wchodził w szczegóły, jakie różnice w standardach jeszcze były bo to nie o to w tym chodzi [śmiech].
Michał Ścigała podsumowuje pracę w F1
Jakie masz najciekawsze wspomnienia z okresu 2014-2016?
Jedną z ciekawych sytuacji miałem we Włoszech w hotelu, gdzie byliśmy zakwaterowani po pracy. Dużo osób z zespołu siedziało na ogródkach hotelowych przy tzw. piwku, tam dosiadł się do nas trener personalny Lewisa Hamiltona, bardzo fajny młody człowiek. Przesiedzieliśmy z nim cały wieczór, podczas gdy on odpowiadał na nasze pytania związane z jego podopiecznym i opowiadał nam jakie mieli razem historie. Wtedy dowiedziałem się jakim fanem motocykli jest Lewis, a nie ukrywam, że motocykle są moja pasją, więc ta rozmowa była dla mnie super przeżyciem. Tak wiele usłyszałem na temat tak znanego kierowcy jakim jest Hamilton. Były też organizowane wyścigi na torach gokartowych dla nas kierowców, co było świetną zabawą i interesującą rywalizacją na małym torze.
Czy praca blisko Mercedesa i Williamsa była twoją największą przygodą?
Tak, mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że praca w F1 była dla mnie wielką przygodą. Tym bardziej, że od zawsze lubiłem motorsport. Wspomnień mam mnóstwo z tego okresu. W pierwszych okresach pracy wszystko było dla mnie nowością i nie mogłem się na wszystko napatrzeć. Mogłem na żywo zobaczyć wszystkich kierowców oraz ważne osoby w świecie F1.
Dział logistyki zespołu F1 ma też chwilę dla siebie
Michał Ścigała: Mogłem oglądać wyścig skąd chciałem
Jako członek personelu F1 zapewne miałeś okazję śledzić wyścigi na żywo. Jak to wyglądało? Czy zespół sam wskazywał miejsce, gdzie musiałeś być? A może miałeś możliwość wybrać sobie punkt?
Mogłem oglądać wyścig skąd chciałem, byle w bezpiecznym i dostępnym miejscu. Oczywiście poza trybunami – tam nasze przepustki nie działały, ponieważ bilety są drogie a chętnych nie brakowało, więc nie mogliśmy zabierać miejsca. Nie zawsze można było oglądać na żywo. Na przykład, będąc w obsłudze domku jedynie w TV się oglądało. Czasem też przypadał mi akurat wolny dzień i nie zabierali mnie na tor. Najlepsze miejsce jednak było przy w obsłudze garażu w dniu wyścigu. Co prawda pilnowało się wejścia, ale można było podejrzeć co się tam dzieje i usłyszeć.
Po jakim czasie od zakończenia wyścigu rozpoczynał się najbardziej intensywny czas pracy dla ciebie?
Dla wszystkich poza kierowcami F1 i kierownictwem zaraz po celebracjach, gratulacjach zaczynał się wyścig z czasem. Wszystko po to, by wszystko spakować jak najszybciej.
Michał Ścigała. Czy nie brakuje mu pracy w F1?
Padok F1 to specyficzne miejsce. Wielu wspomina, że po zakończeniu rywalizacji wszyscy są tam jak jedna wielka rodzina. Jak ty wspominasz swoją styczność z tym światem? Czy miałeś okazję poznać członków innych zespołów? Może przypadkiem udało się tobie poznać kogoś z Polski?
To prawda rywalizacja jaką widać podczas wyścigu nie ma miejsca przed i po nim. Ludzie z różnych zespołów się tam lubią i szanują. Poznałem tam mnóstwo świetnych osób z różnych zespołów, bo często spotykaliśmy się gdzieś po pracy w restauracjach czy barach. Wspominam ten świat bardzo miło, z niektórymi osobami mam kontakt do dziś. Była to super przygoda. A co do Polaków, tak pracowali tam, ale nie znałem ich aż tak dobrze.
Czy kiedykolwiek chciałbyś jeszcze współpracować z zespołem F1?
Z jednej strony tak, jest to inny świat. Ale z drugiej nie chciałbym, w końcu jest się pół roku poza domem. Inaczej mają mechanicy i osoby, które po każdym wyścigu od razu wracają samolotami do UK. Oni tak naprawdę są 3-4 dni poza domem i jadą z powrotem. Nie mają aż tak długiej rozłąki z rodzinami.
Na koniec… ulubiony tor i zarazem największe wyzwanie
Który z torów F1, na którym byłeś, wywarł na tobie największe wrażenie? Czy Monte Carlo było największym wyzwaniem, jeśli chodzi o przemieszczanie się z osprzętem?
Oczywiście Monte Carlo wywarło na mnie największe wrażenie jest to niesamowity tor i cała jego otoczka. Samo miejsce zachwyca, takiej ilości jachtów w życiu nie widziałem, nie wspominając już jakie były wypasione. Jeśli chodzi o poruszanie się, to tak w Monte Carlo było najtrudniej. Głównie ze względu na ciasne uliczki górzysty teren, całe zaplecza porozstawiane na ulicach miasta. Trzeba było bardzo uważać na wszystko co się wokół działo. Ale te widoki, które można tam zobaczyć nie zastąpią niczego. Taka ciekawostka, my z obsługi mieszkaliśmy we włoskim hotelu – 60 km od Monte Carlo, bo tam nie było nigdzie wolnych miejsc.