Red Bull wrócił do gry? Niezupełnie
Ekipa Red Bull Racing odgrażała się rywalom przed startem weekendu w Monako. Christian Horner i dr Helmut Marko zgłaszali aspiracje do walki o zwycięstwo. Ich optymizm podzielał Sergio Perez, który liczy na przełamanie złej passy. Meksykanin jest spragniony pierwszego podium w sezonie 2021. Pierwszy trening pokazał, że potrafi zaufać konstrukcji RB16B i pojechać szybkie okrążenie. Ostatecznie wygrał on pierwszy trening, ale uczynił to za pomocą miękkich opon. Jego główni rywale wykonali swoje przejazdy na pośredniej, wolniejszej mieszance ogumienia. Nawet Pierre Gasly z AlphaTauri, któremu uwzględniono kółko na miękkich, miał dość podobny czas nieco wcześniej na pośrednich, który dawał mu prowadzenie. Niestety drugi kierowca Red Bulla w trakcie II treningu już tak nie błyszczał, co zaowocowało dopiero 8. czasem i sporą stratą.
Max Verstappen był dziś trzeci i czwarty. Holender robił co mógł, aby być najszybszym, ale zawsze czegoś brakowało. On i Checo w FP2 trafiali na spory korek w trzecim sektorze, co może nieco zakłamywać obraz. Warto mieć jednak na uwadze fakt, że z takim problemem mierzyli się niemal wszyscy. Niektórzy po prostu lepiej wykorzystali luki, które były chociażby, gdy większość zjeżdżała do alei serwisowej. Podobny problem miał Mercedes, który wysyłał często kierowców na tor w najgorszym momencie. Mimo to, Lewis Hamilton pokazywał potencjał W12 i jutro nie możemy go skreślać.
Scuderia Ferrari czarnym koniem GP Monako?
Największą furorę do tej pory zrobiła Scuderia Ferrari. Nikt nie spodziewał się aż tak świetnej formy. Stajnia z Maranello przypomniała sobie lepsze czasy i postanowiła pogodzić Red Bulla i Mercedesa. Kto wie? Może im się uda.
Ferrari mogło być zadowolone z tempa swojego SF21. Carlos Sainz na pośrednich oponach bił się o najlepszy czas z Red Bullami. Niestety o ile garaż Hiszpana mógł ekscytować się jego przejazdami, to sam zespół miał sporo zmartwień. Charles Leclerc już na początku I treningu zgłosił problemy z silnikiem i skrzynią biegów. Oznaczało to koniec jazd i zamknięcie przebiegu na 4 kółkach. Monakijczyk ponownie miał pecha w swoim domowym GP i brak dużych przebiegów może wpłynąć na jego formę. Marnym pocieszeniem jest fakt, że lepiej mieć kłopot w treningach, aniżeli wyścigu, skoro w Monako potrzeba budować pewność siebie z każdym okrążeniem.
Sainz był bardzo pewny siebie, a na jego formę nie wpływały nawet popsute przez korek okrążenia. Hiszpan rozpoczął II trening od przejazdów na twardych oponach i był coraz szybszy. 26-latek nawiązywał kontakt z czołówką i tym samym Red Bull i Mercedes mieli przez niego duży ból głowy. Charles Leclerc także złapał później rytm, potwierdzając dobrą formę Scuderii. Reprezentant gospodarzy na miękkich oponach poczuł krew i naciskał na czołówkę. Determinacja 23-latka zaowocowała objęciem prowadzenia i utrzymaniem go do samego końca II treningu. Właściwie w każdym momencie treningów bolid SF21 wyglądał na mocny i nie było z nim większych problemów ze stablinością. To może okazać się kluczem do sukcesu.
McLaren i AlphaTauri gonią
Stajnia z Woking wraz z nowym wcieleniem rozpoczęła weekend wyścigowy dość spokojnie. Po części przyzwyczaili nas do tego w poprzednich weekendach. Tym razem Lando Norris i Daniel Ricciardo odnotowali 7. i 15. czasy. Forma tego drugiego zaczęła iść ostatnio w górę, a w Monako czuł się zwykle jak ryba w wodzie, więc jego brak w Top 10 mógł zaskakiwać. Niestety w FP2 było podobnie, dopiero 15. miejsce. Wyglądało to tak, jakby Australijczyk nie ufał swojej maszynie i jeździł zachowawczo. Norris w II treningu nawet nieco przyspieszył i ustanowił 6. rezultat. Na ten moment jednak McLaren ma sporo pracy, jeśli chce w kwalifikacjach coś wyczarować. Ferrari na ten moment wygląda świetnie i może się okazać, że wywiozą z Monako sporo punktów. Za to za plecami brytyjskiiej ekipy czai się Gasly z AlphaTauri.
Scuderia AlphaTauri rozpoczęła jazdy w Monako od obrych czasów. Pierre Gasly zakończył I trening na 4. miejscu, wcześniej przez długi czas prowadząc. Yuki Tsunoda mimo małego doświadczenia mieścił się w Top 10 (P9). Straty Japończyka były jednak dość duże, a w drugim treningu poprawa nie przyszła. 21-latek uderzył w ścianę i uszkodził bolid na tyle, że nie był w stanie wrócić na tor.
Reszta daleko w tyle
Małą niespodziankę sprawił Sebastian Vettel z Astona Martina. Czterokrotny mistrz świata miał 8. rezultat uzyskany na pośrednich oponach. Niemiec zapewne liczy na przełamanie się i walkę o punkty, więc był to dobry prognostyk. Jego zespołowy kolega był jedenasty. W II treningu Niemiec utrzymał się w Top 10 (P10), a Kanadyjczyk był 13.
Dobrą formę zaakcentowali także kierowcy Alfy Romeo. Kimi Raikkonen rozpoczął o 10. a Antonio Giovinazzi od 12. czasu. Za to w drugim treningu znaleźli się już na pozycjach nr 9 (Giovi) i 11 (Iceman). Wydaje się, że czeka ich wyrównana batalia o punkty z Astonem Martinem i Alpine.
Kierowcy Alpine. Fernando Alonso uzyskał 13. wynik i w dodatku miał spotkanie ze ścianą w ostatnim zakręcie. Esteban Ocon był 3 lokaty za nim. W drugiej sesji wielka poprawa nie przyszła, bo skończyło się na P12 i P14. Wciąż jednak mogą oni wierzyć na przeskoczenie o kilka lokat w sobotę. Tempo wspomnianych trzech ekip odstaje na mniej więcej 1,0-1,6 sekundy od czołówki.
Na wiele liczyć nie mogą Williams i Haas
Spokojnie weekend zaczął Williams, którego kierowcy jeździli bardzo dużo i budowali pewność siebie. Nicholas Latifi ostatni raz w Monako ścigał się jeszcze w 2019 roku w F2. Kanadyjczyk trzymał się blisko zawodników Astona Martina, Alfy Romeo i Alpine. Za to George Russell wykorzystywał najwolniejszą, twardą mieszankę i skończył jako przedostatni. Przed Brytyjczykiem znaleźli się kierowcy Haasa – o dziwo Nikita Mazepin przed Mickiem Schumacherem.
Mick Schumacher hits the barriers heading into Casino Square 💥
The Haas driver tries to hobble round and back to the pits #MonacoGP 🇲🇨 #F1 pic.twitter.com/zOEGdrhFpJ
— Formula 1 (@F1) May 20, 2021
Amerykański zespół miał pewne obawy co do bolidu i jego zachowania na krętym torze, ale na razie heroicznych walk o utrzymanie się na torze jeszcze nie widzieliśmy. Jedynie mistrz F2 miał spotkanie ze ścianą w końcówce FP2, co finalnie nie kosztowało go zbyt wiele. W końcówce większość ruszyła sprawdzić zachowanie bolidów z dużym zbiornikiem paliwa. Sesja została przerwana 5 minut przed końcem przez czerwoną flagę. Warto zauważyć, że w FP2 ponownie była kolejność – Mazepin przed Schumacherem.
Wracając na chwilę do Williamsa warto wspomnieć, że ich tempo nie wyglądało najgorzej. Niestety Russell i Latifi mają obecnie około 0,3 sekundy straty do peletonu Alfa Romeo-Aston Martin-Alpine. Wydaje się, że nadzieje na sprawienie niespodzianki już prysły. Oczywiście sobota pokaże, na co ich naprawdę stać, ale prędzej można spodziewać się ich odpadnięcia już po Q1.
Co nas czeka? Na pewno wściekły Red Bull zaatakuje
Już w sobotę, 22 maja, o godz. 12:00 czasu polskiego odbędzie się trzecia sesja treningowa. Będzie to ostateczny sprawdzian przed kwalifikacjami, które są najważniejsze w Monte Carlo. Czasówka odbędzie się o godz. 15:00. Na pewno możemy się spodziewać, że będzie ciasno. Zespoły, które dzisiaj nie radziły sobie najlepiej – poza Haasem – mogą liczyć na poprawę w sobotę. Kierowcy i inżynierowie mają nie tylko czwartkowy wieczór, ale i cały piątek, aby znaleźć ułamki sekund.
Faworytami kwalifikacji nadal są kierowcy Red Bulla, Max Verstappen i Sergio Perez. Chociaż Chalres Leclerc i Carlos Sainz z Ferrari zgłosili wysokie aspiracje na GP Monako. Przeszkodzić spróbuje im duet Mercedesa, czyli Lewis Hamilton i Valtteri Bottas. Bliżej czołówki możemy ujrzeć także kierowców McLarena czy AlphaTauri czy McLarena. O niespodziankę może pokusić się Alpine, które ostatnie sesje kwalifikacyjne ma dosyć udane. Skreślać nie można jeszcze Astona Martina i Alfy Romeo. Mimo wszystko wspomniana trójka ma już zbyt duże straty czasowe.
Wyniki I treningu
Wyniki II treningu