Lando Norris nie wierzył, że kiedykolwiek wyeliminuje go ktoś z czołówki
Kierowca McLarena po starcie GP Węgier awansował z 6. na 3. miejsce i miał szansę na bardzo dobry wynik. Być może nawet i podium. Niestety nie mógł pokazać swoich możliwości i przedłużyć świetnej passy. Przypomnijmy, że Norris punktował we wszystkich z 10 pierwszych rund tego sezonu. Jednocześnie był pod tym względem jedynym. Niestety wyścig na torze Hungaroring przyniósł rozczarowanie z powodu… zachowania rywali. Głównie chodziło o Valtteriego Bottasa, który uderzył w niego, źle oszacowując punkt hamowania na wilgotnej nawierzchni. Według 21-latka takie coś nie powinno mieć miejsca w F1.
– Wszyscy jesteśmy w Formule 1 z jakiegoś powodu, ponieważ jesteśmy dobrymi kierowcami. I wiemy, gdzie hamować, gdzie oceniać strefy hamowania itd. Zwłaszcza, gdy jest mokro, i to zwłaszcza na pierwszym okrążeniu wyścigu. Ale oczywiście niektórzy źle to ocenili. To denerwująca rzecz, oczekujesz trochę więcej ścigając się z najlepszymi zawodnikami z przodu stawki. Ale też może dlatego, że nie ścigają się tak często, są całkiem sami, a nie w peletonie. Nie wpadają w brudne powietrze i inne rzeczy tak bardzo, jak my. Więc może po prostu tego nie doświadczają i muszą nauczyć się o tym trochę więcej – ocenił Norris.
Przeprosiny Bottasa niczego nie zrekompensują
Lando Norris nie był pod wrażeniem przyznania się Fina do błędu. Według niego nie do końca sprawiedliwa jest ocena sytuacji. Bottas otrzymał karę cofnięcia o 5 pozycji na starcie do GP Belgii oraz 2 punkty karne. Tyle samo punktów do superlicencji po GP Austrii musiał zapisać sobie kierowca ekipy z Woking, którego uznano winnym incydentu z Perezem w GP Austrii.
– Powiedział przepraszam. Oczywiście teraz niczego to nie zmienia, co jest złym aspektem. Ale oczywiście powinien otrzymać karę. Dostałem karę [5 sekund i 2 punkty karne – przyp. red.] za incydent z Perezem [w Austrii – przyp. red.], kiedy trochę powietrza zepchnęło go z toru. Tym razem zostałem całkowicie wyeliminowany z wyścigu, zderzyłem się z Maxem, to wielki incydent. To o wiele bardziej niebezpieczne niż jakiś facet wjeżdżający na żwir. I oczywiście, jazda w ten sposób jest o wiele bardziej niebezpieczna niż to, co zrobiłem. Tak, oczywiście zasługuje na przynajmniej jeden [punkt karny – przyp. red.] – zakończył trzeci kierowca „generalki”.