FOTA i FOPA: Co to za stowarzyszenia?
Mimo że nazwy skróty obu organizacji różnią się jedną literą tak ich role i interesy były lub są zupełnie inne. FOTA i FOPA istniały równolegle zaledwie przez… niespełna 3 lata. Pierwsza z nich odpowiadała za interesy zespołów F1, a druga promotorów Grand Prix. Jakby nie patrzeć, oba stowarzyszenia mogły poszukać wspólnego celu i toczyć negocjacje z FIA, czyli Międzynarodową Federacją Samochodową oraz włodarzami F1. Niestety FOTA była tym, które upadło i po drodze niezbyt wiele zdziałało. Brakowało u nich jedności i spójność. Nieco lepiej było w przypadku FOPA, które momentami miało po stronie np. 16 na 21 organizatorów wyścigów. W tym materiale przybliżymy wam losy obu podmiotów.
Zacznijmy zatem od definicji. Czym była FOTA? Dokładnie było to Formula One Teams Association, czyli związek zrzeszający zespoły F1. Podmiot powstał wraz z dniem 29 lipca 2008 roku i istniał do 28 lutego 2014 r. Narodziny pomysłu na stworzenie „związku konstruktorów F1” powstał we włoskim Maranello. Sukcesem było to, że do połowy 2009 roku w jej skład wchodziły wszystkie ekipy. Rozłamy następowały nieco później. Celem FOTA była wówczas przede wszystkim dyskusja z FIA, Bernie Ecclestonem i CVC (ówczesnymi właścicielami F1) o przyszłości sportu. O tym, co z tego wyniknęło, opowiemy już w kolejnej sekcji poświęconej działalności.
Po FOTA czas na… FOPA
Skoro wiemy już, co to FOTA, pora poznać FOPA. Otóż pełna nazwa podmiotu to Formula One Promoters Association. Według różnych źródeł wynika, że mamy do czynienia z mały konfliktem dat, co do powstania. O tej organizacji więcej wspomniano dopiero w 2012 roku i podawano miesiąc maj jako początek działania. Jednakże według np. Pitpass.com ruch ten powstał już w 2011 roku i była to reakcja na… rewolucję hybrydową. Promotorzy Grand Prix zaczęli obawiać się, że zmniejszenie hałasu w F1 wpłynie negatywnie na wszystkich. W dodatku wiele torów nie było zadowolonych z podwyżek opłat licencyjnych oraz faktu, że wszystkie zyski z reklam i TV trafiają tylko do kasy F1. Właścicielom obiektom nie odpowiadał też fakt, że nowi gospodarze mogą być lepiej traktowani. Za twórców stowarzyszenia FOPA uznaje się Rona Walkera, promotora GP Australii, i Neila England, szefa Silverstone. Organizacja nadal jest aktywna w przeciwieństwie do FOTA.
FOTA: Jak wyglądała działalność organizacji?
Jeśli chodzi o FOTA, to jasne było, że chodzi o przekonanie wszystkich konstruktorów do siebie. Małym sukcesem było już to, że w sezon 2009 wchodzili jako jedność z 10 ekipami w składzie. Niedługo potem zaczęły się przepychanki z FIA odnośnie przyszłości sportu i podziału zysków. Sytuacja była dość podobna do tej z początku lat 80-tych XX wieku, gdy zespoły zrzeszające się w FOCA nie mogły się porozumieć z władzami w Paryżu. Ostatecznie 19 czerwca 2009 roku FOTA zagroziła organizacją własnych mistrzostw. W myśl tego zapewnienia wszystkie zespoły miały nie deklarować swojego udziału w sezonie 2010. Tutaj pojawił się duży problem, ponieważ Force India i Williams wysłały swoje zgłoszenia. FOTA wyciągnęła konsekwencje i postanowiła zawiesić ich członkostwo do 9 września 2009 roku. I to pomimo że po 5 dniach strajku udało się dogadać z FIA i F1 ostatecznie uniknęła rozłamu.
Formula One Teams Association zdołała przekonać do siebie 4 nowe zespoły, które miały dołączyć do stawki w 2010 roku. Tak też w składzie powitano US F1, Camposa (potem HRT), Manora (Virgina/Marussię) i Lotus Racing (potem Caterham). Pierwszy z wymienionych zespołów ostatecznie nie zdołał nawet zadebiutować. Za to miejsce w składzie straciła Toyota, która dość późno potwierdziła odejście z F1, a mimo przejęcia ekipy przez Serbów i przemianowania jej na Stefan GP, baza w Kolonii nie dostała zielonego światła do startów. Właściwie poza nieporozumieniem z połowy 2009 roku wszystko układało się nieźle, ale do czasu. Otóż na początku 2011 r. z FOTA wypisało się HRT, które posądzało organizację o skupianie się tylko na interesach największych zespołów. Około 11 miesięcy później ze stowarzyszenia wypisały się Ferrari i Red Bull (wraz z Toro Rosso), a potem dołączył do nich Sauber.
Związek Zespołów F1 zgubiły podziały i niezdecydowanie we wspólnych sprawach
Podczas posiedzeń FOTA były podejmowane tematy m.in. przyszłości sportu, kontroli wydatków czy wzrostu wpisowego. Często stowarzyszenie nie dążyło do scalenia stawki i powodowało sporo kontrowersji. Pod koniec sezonu 2012 jedno z ważnych posiedzeń w Japonii odbyło się z zaproszeniem wypisanych – Ferrari i Saubera – ale z pominięciem Red Bulla i Toro Rosso. W 2014 roku FOTA rozpadła się w wyniku wewnętrznych sporów interesów oraz braku regularnych opłat członkowskich.
Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, to był podział na przewodniczącego i jego zastępcę, specjalistę od zagadnień sportowych oraz technicznych. Pierwszym szefem FOTA był Luca di Montezemolo, którzy urzędował w 2009 roku. Wówczas Włoch dzielił swoje obowiązki z tymi na stanowisku prezydenta Ferrari i całej grupy FIAT-a. Jego następcą został Martin Withmarsh, który dowodził ekipą McLarena. Brytyjczyk pozostał na swoim stanowisku do samego końca istnienia stowarzyszenia. Zastępcą przewodniczącego był Eric Boullier, ówczesny szef Lotusa. Za to specjalista ds. sportu był Christian Horner, a szefem grupy roboczej ds. technicznych James Allison.
Po zakończeniu działalności FOTA temat zjednoczenia się zespołów w jednej sprawie powracał. Często niezależnie wszyscy dyskutowali z FIA czy Liberty Media. W 2017 roku powstała nawet koncepcja reaktywacji związku zrzeszającego ekipy F1, ale jak na razie nic w tej sprawie się nie ruszyło.
FOPA: Rzadko się uaktywnia publicznie, ale dużo robi za kulisami
O Formula One Promoters Association zrobiło się głośno pod koniec stycznia 2019 roku. Wszystko to za sprawą ogłaszania nowych planów odnośnie ekspansji F1. Dotychczasowi promotorzy wyrazili swoje ubolewanie nad tym, że np. Miami ma mieć rzekomo dodatkowe profity oprócz tych m.in. ze sprzedaży biletów. Jakby tego było mało 16 organizatorów było zaskoczonych tym, że FIA i Liberty Media z nimi nie rozmawiają, podczas gdy chcą nowych gospodarzy. Głównie niepokoiło ich to, że kalendarz F1 rośnie do wielkich rozmiarów i zaczyna brakować miejsca dla niektórych z nich. Była wówczas mowa o powrocie wyścigu w Afryce, kolejnych wyścigach w USA oraz Azji. Za to obecni promotorzy, którzy przez lata są związani z F1, mają podnoszone wpisowe i coraz mniejsze zyski.
Wtedy doszło też o do strajku toru Silverstone, czyli obiektu, na którym wszystko w 1950 r. tak naprawdę się rozpoczęło. Przewodniczący FOPA, Stuart Pringle, który jest jednocześnie dyr. zarządzającym brytyjskiego toru postanowił nie godzić się na wszystko. Ostatecznie licencja została przedłużona na kilka lat, a wpisowe nie uległo dużej zmianie. Jakby tego było mało, FOPA rozpoczęła organizację spotkań z włodarzami F1 ws. praw komercyjnych i transmisyjnych. 16 organizatorów, należących do stowarzyszenia, zgłosiło obawę, że przenosili F1 do płatnych stacji odbija się na popularności sportu oraz zainteresowaniem samego Grand Prix. Do apelu Silverstone dołączyły m.in. Monza, Spa, Hockenheimring, które podkreślały, że F1 przeniesie się na nudne tory i sama siebie tym skrzywdzi.
FOTA i FOPA: Podsumowanie
Finalnie w powyższych kwestiach niewiele udało się wywalczyć. To samo dotyczyło kwestii wycofania Grid Girls, ponieważ część promotorów nie wiedziała nic o tym planie i go by nie poparła. Liberty Media i FIA znów postawiły na swoim. Pozostaje mieć nadzieję, że skoro FOTA nie wyszło, to i FOPA nie podzieli ich losu, i nie upadnie. Na pewno skuteczniej zespoły i właściciele torów F1 wpływaliby na sport, gdyby znaleźli wspólne cele i połączyli siły. Dlatego też trzecie podejście do zjednoczenia samych ekip wydaje się średnim pomysłem. Dużo lepiej byłoby przekształcić FOPA i razem wpływać na FIA oraz właścicieli sportu. Gdyby tematem zainteresowali się też np. sami producenci silników, można byłoby opracować niemalże produkt sukcesu. Nie pozostaje nam nic innego jak przyglądać się rozwojowi sytuacji.