Od dłuższego czasu w NASCAR Cup Series nie przydarzył się żaden konflikt między jakimikolwiek kierowcami. To jest bardzo dobre z punktu widzenia wizerunku czołowej amerykańskiej serii stock carów. Konflikty bywają mało atrakcyjne dla sponsorów zespołów oraz promotorów mistrzostw. Jednakże wiecznie taki stan rzeczy nie mógł trwać. W ostatnich tygodniach zrodził się nowy konflikt, którego finał wyróżnia się na tle innych.
Kontekst
Obecnie w pucharowej serii NASCAR trwa sezon Playoff. Ten jest podzielony na cztery rundy i trwa dziesięć wyścigów, po których poznamy mistrza tej serii. Do wspomnianych Playoffów wchodzi początkowo szesnastu zawodników i co trzy wyścigi odpada czterech kierowców. W końcu w dziesiątym wyścigu spotyka się czwórka, która walczy o tytuł na równych warunkach. Wtedy tytuł zdobywa ten, kto ze wspomnianej czwórki ukończy wyścig na wyższej pozycji. W połowie września na Bristol Motor Speedway w stanie Tennessee odbywał się wyścig, po którym miała odpaść pierwsza czwórka. I właśnie tutaj zaczyna się historia…
Harvick po raz pierwszy pod kreską
W trakcie wspomnianego wyścigu w Harvick walczył o zwycięstwo. Jednakże po drodze zaliczył kontakt z Chasem Elliottem – obrońcą tytułu z sezonu 2020. Syn Billa Elliotta po kontakcie musiał szybko zameldować się u swoich mechaników z przebitą oponą przez co kierowca Hendrick Motorsports stracił kilka okrążeń do liderów. Na szczęście Elliott nadal był w stanie jechać w wyścigu, ale musiał odrobić kilka okrążeń straty do liderów. Wtedy też ubiegłoroczny czempion znów spotkał się z Harvickiem na torze i postanowił nie ułatwiać zadania kierowcy Stewart-Haas Racing. Najpierw Chase Elliott oddublował się na „Happy Harvicku”, a następnie podtrzymywał mistrza NASCAR Cup Series z 2014 roku przed zbliżeniem się do Kyle’a Larsona, z którym „The Closer” walczył o zwycięstwo. Warto zaznaczyć, że w przepisach NASCAR nie ma mowy o tym, aby zawodnicy dublowani ustępowali miejsca szybszym kierowcom. Także w świetle prawa takie zagrywki były legalne.
Mała eskalacja emocji
Jednakże nie spodobało się to Harvickowi, który nie był pewny swojego awansu do drugiej rundy Playoffów. Na szczęście 45-latek zdołał awansować do kolejnej fazy sezonu, ale po wyścigu postanowił się skonfrontować z Elliottem. Wtedy też doszło do lekkiej przepychanki pomiędzy obydwoma zawodnikami, ale na szczęście tych od razu rozdzielono.
– To było głupie. Co ja mam powiedzieć? Ledwie się zetknęliśmy – bronił się Harvick po wyścigu.
– To nie ma znaczenia czy zrobił to umyślnie czy nie, trzeba znać granicę. Nie interesuje mnie to kto to był i jak długo się ściga. Będę bronił siebie i swojego zespołu – mówił Elliott po całym zajściu dla NBCSN.
To jeszcze nie wszystko
Dwa kolejne wyścigi odbyły się na Las Vegas Motor Speedway i na Talladega Superspeedway. Wtedy wydawało się, że konflikt wygląda na zażegnany. Jednakże „strup został rozdrapany” w wyścigu Bank of America ROVAL 400 na „rovalu” w Charlotte w Karolinie Północnej. Wtedy też obaj panowie znowu spotkali się w wyścigu. Tym razem wydawało się, że to Chase Elliott znowu wyjdzie gorzej na tym spotkaniu – Dlaczego?
Ponieważ Harvick uderzył w tył samochodu obrońcy tytułu mistrza NASCAR Cup Series to kierowca zespołu Ricka Hendricka najpierw wpadł na ścianę, a następnie zaliczył kontakt z innym samochodem. Jego samochód wymagał poważniejszych napraw. Jednakże zawodnik zdołał wrócić na tor i zdobyć tyle punktów, aby awansować do kolejnej fazy Playoff. Choć syn Billa Elliotta musiał się przy tym napracować.
Karma wraca?
Trudno jednoznacznie zdecydować czy manewr mistrza sprzed siedmiu lat był celowy czy nie. Jednakże z całą pewnością można powiedzieć, że kilkanaście okrążeń później to kierowca zespołu Stewart-Haas Racing popełnił błąd na hamowaniu do pierwszego zakrętu i wpadł w ścianę. Tym samym „Harv” wyeliminował siebie z wyścigu i z walki o tytuł. Żeby było ciekawiej to tuż za nim jechał wtedy jego obecny „nemesis”.
Po wyścigu obaj panowie nie szczędzili sobie „uprzejmości”. Harvick stwierdził, że „prawdziwe życie daje najlepsze lekcje”. Natomiast jego rywal powiedział, że życzy mu „Wesołego Offseasonu i Miłych Świąt Bożego Narodzenia”. Po angielsku to zabrzmiało tak:
– I just wish him a Merry Offseason and happy Christmas.
Tu do akcji wkraczają marketingowcy i kreatywni
Ta druga wypowiedź zyskała dużą popularność wśród kibiców NASCAR. To skłoniło jego sztab marketingowy do stworzenia swojej oficjalnej świątecznej kolekcji ubrań ze wspomnianym cytatem. To bardzo niecodzienny sposób na wykorzystanie konfliktu do celów komercyjnych, który prawdopodobnie jeszcze nigdy nie miał miejsca w motorsporcie. Sam sweter jak i inne ubrania z tej kolekcji można nabyć w preorderze pod tym linkiem.
Prawdopodobnie tym samym ten konflikt też dobiegł końca, choć tego jeszcze nie możemy być pewni. Pamiętajmy, że Kevin Harvick już nie walczy o tytuł w przeciwieństwie do Chase’a Elliotta. To oznacza, że ten pierwszy już nie ma nic do stracenia w przeciwieństwie do kierowcy Hendrick Motorsports. A należy pamiętać, że w przeszłości już mieliśmy sytuacje, w których kierowca, który nie walczył o tytuł odgrywał się na tym zawodniku, który go z tej walki w jakimś sensie wyeliminował. Tu zostawiam przykład w postaci konfliktu Matta Kenseha i Joye’a Logano, który miał miejsce w sezonie 2015, a jego epicentrum nastąpiło podczas wyścigu w Martinsville.
Subiektywne spojrzenie
Uderzenie Elliotta przez Harvicka w Bristol, które zapoczątkowało ten konflikt wyglądało bardzo niefortunnie. Podopieczny Ricka Hendricka miał prawo się odegrać na swoim rywalu – tak wygląda walka w NASCAR. Podobnie też wygląda ściganie w DTM, co nie każdy rozumie, ponieważ nie każdy będzie w stanie zrozumieć. Dopóki nie dzieją się sytuacje, które budzą wątpliwości pod względem bezpieczeństwa zawodników oraz nie wypaczają mistrzostw to osobiście nie mam nic przeciwko. Późniejsza szarpanina była jedynie efektem frustracji obydwu kierowców. Tzn. Elliott był wściekły na Harvicka za to, że ten zniszczył jego wyścig i vice versa. Jednakże w sytuacji, w której kierowca Stewart-Haas Racing uderzył tego pierwszego w Charlotte, niemalże eliminując go z walki o tytuł trudno jest pozostać neutralnym.
Dwa punkty sporne
Wcześniej wspomniałem, że trudno jednoznacznie uznać czy manewr był celowy czy nie, ale tu chodziło mi o to, że nie ma takiego dowodu, który mógłby to wykazać, ani nie mamy wglądu w telemetrię Harvicka. Jednakże jeśli miałbym się określić, po której stronie się opowiadam to bliżej mi do tych co wierzą, że w życiu pewne rzeczy są następstwem konkretnych działań i decyzji. Zdarza się, że kierowcy hamują zbyt późno do zakrętu i na przykład uderzą w rywala przed sobą. Jednakże jeśli tym rywalem jest kierowca, z którym „ma się na pieńku” i oboje nie jesteście pewni awansu do kolejnego etapu sezonu to rzeczy zaczynają wyglądać ciekawie.
Pojawiły się także stwierdzenia, które sugerują, że Harvick później rozbił się, ponieważ miał być zbyt mocno skupiony na Elliocie, który wtedy jechał blisko niego. Tu już trudniej opowiedzieć się po konkretnej stronie, ale faktycznie w tym roku 45-latkowi zdarzały się podobne błędy.
Tutaj ponownie wspomnę, że to są moje subiektywne odczucia i proszę, aby każdy tworzył swoją opinię indywidualnie.
Do końca sezonu 2020 pozostały cztery wyścigi. Najbliższy z nich rusza już dziś i to będzie 500 mil na Texas Motor Speedway. Finał sezonu 2021 nastąpi w pierwszy weekend listopada na torze Phoenix Raceway w Arizonie. Wyścigi NASCAR Cup Series od lat transmituje Motowizja.