Connect with us

Czego szukasz?

MotoGP

Nie tylko VR46 żegna się z Grand Prix. Słów kilka o Tomasie Luthim

Szwajcar Tom Luthi również kończy karierę, która również trwała długo. Jednakże niestety nie jest ona tak celebrowana jak na to zasługuje.

Tom Luthi kończy karierę
Fot. MotoGP.com

Tom Luthi nie jest Valentino Rossim

Szwajcar oczywiście osiągnął zdecydowanie mniej w porównaniu do Włocha. Dlatego też zrozumiałe jest to, że tor Ricardo Tormo nie poświęci mu muralu. Jednakże mistrz świata 125cc zasługuje przynajmniej na jakąś małą celebrację po zakończeniu wyścigu klasy Moto2. Pomińmy już fakt, że Szwajcar nie został zaproszony na czwartkową konferencję przed weekendem.

Za co możemy zapamiętać jego karierę?

Zdecydowanie na początek możemy wyróżnić jej długość. Luthi przejechał łącznie ponad 317 wyścigów (włącznie z GP Walencji 2021) na przestrzeni wszystkich klas, w których startował. Więcej na koncie mają już tylko Rossi, Dovizioso i Capirossi. Jak na zawodnika, który praktycznie całą karierę – poza sezonem 2018 – spędził w klasach juniorskich to ogromna ilość.

ZOBACZ TAKŻE
Valentino Rossi - było pięknie i coś się niewątpliwie zamknęło | Grazie Vale

Jego konkurencyjność też trzeba podkreślić

Oczywiście jeden tytuł mistrza świata w 125cc nie brzmi najbardziej imponująco. Jednakże warto spojrzeć na to, jak Szwajcar spisywał się w pozostałych sezonach. W czterosuwowej klasie Moto2 za czasów silnika CBR600 Hondy zawsze mieliśmy pewność, że Szwajcar będzie w czołówce, gdzie nie będzie ułatwiał życia rywalom. Prawie każdy z tych sezonów kończył w czołowej czwórce, a w latach 2016 i 2017 zdobywał wicemistrzostwo. Tu szczególnie szkoda sezonu 2017, gdy kontuzja zaszkodziła jego szansom na tytuł mistrza świata w walce z Franco Morbidellim.

Później w sezonie 2019, gdy w Moto2 zadebiutowały silniki Triumha, Luthi zdołał wywalczyć trzecie miejsce w mistrzostwach stawiając czoła Alexowi Marquezowi, ale kolejne lata były już trudniejsze. O epizodzie w MotoGP, gdzie razem z Morbidellim jeździł na rocznej Hondzie RC213V nawet nie wspominajmy. Już fabryczna specyfikacja japońskiego motocykla jest trudna do opanowania, a co dopiero roczny motocykl bez wsparcia Hondy. Osobną kwestią był już sam zespół, który sporo stracił na zamieszaniu wokół osoby Michaela Bartolemy’ego. Tak czy inaczej Luthi pokazał mocną formę przez wiele lat, ale niestety zawsze brakowało tej kropki nad „i”.

ZOBACZ TAKŻE
Casey Stoner: Wiele nauczyłem się od Valentino Rossiego

Skoro wspomniałem o jego narodowości

Trudno jest cokolwiek osiągnąć w sporcie, który jest mocno zorientowany na Hiszpanów czy Włochów nie pochodząc z tych dwóch krajów. A przecież Luthi pochodzi ze Szwajcarii, w której do niedawna motorsport w każdej postaci był zakazany. Tym samym mistrz świata musiał bardzo wcześnie przenieść się do innego kraju, aby rozwijać karierę.

Tom Luthi również daje coś od siebie

Szwajcar w prawdzie nie posiada własnej akademii jak Valentino Rossi. Jednakże też zajmuje się ostatnio rozwojem młodych zawodników między innymi ze Szwajcarii. To właśnie on przyczynił się do tego, że ŚP Jason Dupasquier pojawił się w mistrzostwach świata. Po tym sezonie Tom Luthi zostanie dyrektorem sportowym Prustel GP, w którym ścigał się jego nieodżałowany rodak, którego śmierć bardzo mocno przeżywał.

ZOBACZ TAKŻE
Jorge Lorenzo o Fabio Quartararo. "Zasłużył na mistrzostwo świata"

Jak widać, kariera Luthiego zasługuje na spore uznanie. Chociażby dlatego, że to jemu czoła musiało stawiać wielu obecnych zawodników MotoGP. To właśnie on przyczynił się do tego, że Francesco Bagnaia, Franco Morbidelli czy Johann Zarco są obecnie na takim poziomie.

5/5 (liczba głosów: 2)
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama