Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Red Bull ostro do Mercedesa. „Ścigamy się, czy jesteśmy w przedszkolu?”

Toto Wolff i ekipa Mercedesa nie mogli pogodzić się z decyzją sędziów co do oceny incydentu pomiędzy Maxem Verstappenem a Lewisem Hamiltonem. Według nich Holender powinien otrzymać karę doliczenia co najmniej 5 sekund. O dziwo problemu z ostrą walką nie miał sam Lewis Hamilton. Za to Red Bull, co oczywiste, nie zgodził się z rywalami, broniąc się tym, że nie doszło nawet do groźnego kontaktu. Między zespołami ponownie zawrzało, ponieważ jedni szykują się do kolejnego protestu, a drudzy zapowiedzieli „koniec dyplomacji”.

hamilton vs Verstappen GP Sao Paulo Mercedes Red Bull konflikt
Fot. Mercedes-AMG Petronas Motorsport F1 Team

Kontrowersje – towarzyszą Mercedesowi i Red Bullowi przez cały czas

Oczywiście stajnia z Brackley czuła satysfakcję z GP Sao Paulo, ponieważ wyszli z dość trudnego położenia. Lewis Hamilton wygrał mimo dyskwalifikacji z wyników kwalifikacji i kary za kolejny nadprogramowy silnik. Brytyjczyk pojechał świetnie w sprincie oraz wyścigu, ale po cichu Mercedes liczył na dublet. Jako że Valtteri Bottas uległ kierowcom Red Bulla na pierwszym okrążeniu, to trzeba było coś zrobić. Fin najpierw pomógł Hamiltonowi, przepuszczając go, a potem wykorzystał VSC, aby przeskoczyć Pereza. Do Maxa Verstappena finalnie stracił 3 sekundy, dlatego nawet najmniejsza kara dla Holendra, dałaby Mercedesowi dublet. Oczywiście wiadomo też, że po przegranej batalii z Hamiltonem, lider Red Bulla był w trybie oszczędzania, przez co tempo mocno spadło. Inaczej jechałby ze świadomością kary czasowej.

W trakcie wyścigu na torze Interlagos przedstawiciele Mercedesa i Red Bulla rozmawiali z sędziami. Ostatecznie FIA „tak jakby” posłuchała tych drugich, traktując to jako zwykły incydent wyścigowy. Po tym, jak detale uderzyły w miniony weekend w Hamiltona, Wolff chciał innego rozstrzygnięcia. Jego złość nie przeszła nawet po sukcesie w Brazylii i zwiększeniu przewagi nad rywalami w kl. konstruktorów. Helmut Marko przyznał, że jego rodak zareagował zbyt emocjonalnie, więc zadał mu szydercze pytanie. – Ścigamy się, czy jesteśmy w przedszkolu? Jego wypowiedź złagodził nieco Christian Horner.

 To dwaj zawodnicy ścigający się ze sobą ostro, ale ich koła się nie zetknęły. Ścigają się o mistrzostwo świata. Kara nie byłaby odpowiednia, gdyby nie skończyła się kolizją – podkreślił szef Red Bulla.

ZOBACZ TAKŻE
GP Sao Paulo: Hamilton przechytrzył Verstappena | Analiza

Wolff zniesmaczony działaniami sędziów i… Red Bulla

Toto Wolff nawet po zakończeniu GP Sao Paulo nie ukrywał swojego niezadowolenia z piątkowo-sobotnich kontrowersji. Według niego winę za dyskwalifikację Lewisa Hamiltona ponosi kierownictwo zawodów, które rzekomo jest przeciwko Mercedesowi. W rozmowie z serwisem Autosport.com Austriak dodał, że będzie bronił swojego zespołu. Warto dodać, że jeszcze po sprincie przeklinał wpływ detalu na złamanie regulaminu technicznego.

Nie chcę tutaj narzekać, ponieważ nie tak postrzegam ten sport. Myślę, że właśnie w ten weekend mieliśmy wiele ciosów w twarz z decyzjami, które mogły wpłynąć na którąkolwiek ze stron, przeciwko nam lub dla nas. […]. Kiedy decyzje zawsze są przeciwko tobie, jestem po prostu zły i będę bronić mojego zespołu, moich kierowców przed tym, co nadchodzi. Zawsze byłem bardzo dyplomatyczny w tym, jak omawiam różne sprawy. Ale dyplomacja się dziś skończyła – powiedział szef Mercedesa.

ZOBACZ TAKŻE
Wolff chce zobaczyć Porsche i Audi w F1. "Nie będzie im łatwo wygrywać"

Trzeba przyznać, że sam Lewis Hamilton czuł satysfakcję z twardego pojedynku z Maxem Verstappenem i rozumiał, skąd wynikało to wypchnięcie z toru. Dla niego była to kolejna bitwa na miarę walki o mistrzostwo świata. Nie może dziwić jednak fakt, że Mercedes i Toto Wolff są oburzeni i dają stanowcze stanowisko. Przyczynić do tego mógł się fakt, że Red Bull oskarżył ich o nielegalny bolid od co najmniej kilku weekendów. Czerwone Byki obrały narrację, w oparciu tez o obserwacje kierowców, że tylne skrzydło Mercedesa jest elastyczne i ugina się bardziej niż u nich na początku roku. W ten sposób chcieli tak jakby odgryźć się za nowe testy elastyczności, które weszły po pierwszych rundach w tym roku. Nic dziwnego, że każdy teraz odbija piłeczkę w stronę rywala.

5/5 (liczba głosów: 3)
Reklama