Fenomenalny Checo i „pomoc” stewardów
Na łamach Speedweek.com, główny konsultant Red Bull Racing podkreślił, że za słabym startem Verstappena stało buksowanie tylnych kół na pierwszym i drugim biegu. Według niego Holender nie mógł być szybszy od Hamiltona ze względu na różnicę mieszankę, przemawiającą na korzyść tego drugiego. Być może przy lepszym starcie lider Czerwonych Byków miałby lepszy początek zmagań, bo to on dyktowałby tempo. Ostatecznie tegoroczny mistrz świata potrzebował wsparcia Sergio Pereza, który na pierwszym przejeździe był dość blisko niego i Hamiltona. Meksykanin pozostał długo na torze, aby przytrzymać lidera Mercedesa, tym samym niwelując różnicę między głównymi rywalami. Misja powiodła się, dlatego nic dziwnego, że Red Bull był szczęśliwy.
– Checo wykonał fenomenalną robotę. Potem wiedzieliśmy: teraz potrzebujemy samochodu bezpieczeństwa – powiedział Marko. Dzięki Williamsowi i kraksie Latifiego na kilka okrążeń przed metą to się stało. – Potem nastąpiła kolejna akcja stewardów, którzy postanowili nie przepuszczać wszystkich samochodów na okrążeniu, czego nie przewiduje regulamin. To była kolejna ekscytacja – dodał.
Red Bull musiał poświęcić walkę w klasyfikacji konstruktorów
Gdy Czerwone Byki założyły Verstappenowi i Perezowi miękkie opony na końcówkę pojawiła się szansa. Wielu liczyło na szybkie uprzątnięcie toru i 2-3 okrążenia dla Red Bulla na uporanie się z Hamiltonem, który jechał na zużytym ogumieniu. Dublet Austriaków i ewentualny pech Mercedesów mógł dawać im nadzieje na piąte mistrzostwo wśród konstruktorów. Ostatecznie czar prysł, gdy w bolidzie Checo pojawił się kłopot z ciśnieniem oleju. Inżynierowie obawiali się usterki silnika na kluczowym, finałowym kółku. W związku z tym Red Bull pozbawił się drugiego bolidu na podium, ale dał szansę Maxowi Verstappenowi na dopadnięcie Lewisa Hamiltona. Resztę historii już świetnie znamy.
– W tym momencie zrezygnowaliśmy z walki o tytuł konstruktorów. W rzeczywistości istniało niebezpieczeństwo, że nasz drugi samochód się zatrzyma, a samochód bezpieczeństwa pozostanie na zewnątrz aż do flagi w szachownicę. Sytuacja cały czas się powtarzała – ocenił Marko.
Michael Masi wraz z sędziami byli ostrożni co do wznowienia rywalizacji. Najpierw dali sprzeczny komunikat odnośnie restartu i możliwości oddublowania się zawodników. Chaos spowodował, że głównie zawodnicy jadący pomiędzy Verstappenem a Hamiltonem zdążyli to zrobić, a reszta nie. W dodatku nie byli oni w stanie dogonić reszty stawki przed zieloną flagą. Szef Akademii Red Bulla nie ukrywał, że wierzył do końca w szczęśliwe rozstrzygnięcie. Ucieszył go więc fakt, że pozwolono na ściganie, a decyzje strategicznie im pomogły. Według niego Red Bull lepiej pracował w trakcie wszystkich neutralizacji.
– Nie. Samochód bezpieczeństwa pojawił się w idealnym dla nas momencie. Po całym nieszczęściu, jakie mieliśmy w tym roku, szczęście musiało obrócić się na naszą korzyść. Tak się stało. I decyzja o założeniu miękkich opon podczas ostatniego pitu Maxa była idealnym posunięciem. Mercedes faktycznie przespał dwie fazy samochodu bezpieczeństwa. W ten sposób ułatwili nam pracę – zakończył Austriak.