Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Maroko w F1, czyli zauroczenie z lat 50-tych i kierowca jednego Grand Prix

Maroko miało wielokrotnie okazję zaistnieć nie tylko w Formule 1, ale w szeroko pojętym świecie wyścigów czy rajdów. O powrocie królowej sportów motorowych do państwa położonego w północno-zachodniej Afryce wspomina się od czasu do czasu, gdy akurat dementowane są wieści o powrocie do RPA. W tym artykule opowiemy wam co nieco o historii Maroka w motorsporcie, ich dwóch Grand Prix F1 i Robercie La Caze.

Mike Hawthorn Ferrari GP Maroko w F1 1958
Fot. Ferrari / Mike Hawthorn zmierzający po MŚ F1 podczas GP Maroka 1958

Historia wyścigów w Maroko „w pigułce”

Maroko w F1, ale jak to? Motorsportowe tradycje Maroka sięgają lat 20-tych XX wieku. W 1925 roku rozegrano tam pierwsze zawody określane jako „Casablanca Grand Prix„. Zmagania wygrał wówczas Francuz Comte de Vaugelas za sterami Delage (tego konstruktora możecie kojarzyć z artykułu o Numerze 13 w F1). Casablanca gościła turystyki (tzw. touring cars) do 1928 roku, a wszystkie edycje wygrali zawodnicy z Francji (Meyerl, Roll i Meyer). W 1929 roku Maroko wypadło na chwilę z motorsportowej mapy, aby wrócić na tor Anfa w 1930 r. Początki były trudne, ponieważ w trakcie treningu zginął hrabia Bruno d’Harcourt. Warto dodać, że na starcie głównie dominowali Francuzi, Monakijczycy i gospodarze. Co ciekawe pierwsze Anfa Grand Prix wygrał Marokańczyk Charles Bénitah. W jego ślady rok później poszedł nasz rodak – Stanisław Czaykowski – ścigający się w Bugatti.

W latach 1932-1934 rozegrano jeszcze dwie edycje na torze Anfa. Dlaczego nie trzy? Otóż w 1933 roku nie rozegrano zawodów w Maroku. Za to w 1932 r. wygrał Marcel Lehoux, a w 1934 r. Louis Chiron. Niedługo później państwo położone w Afryce Północnej nie organizowało zawodów Grand Prix aż do 1954 roku, kiedy to wrócili z obiektem w Agadirze. Przez 3 lata rozegrano wyścigi dla sportowych samochodów, w których udział brali kierowcy F1. Wygrywali tam mistrz świata Giuseppe Farina, Mike Sparken czy Maurice Trintignant. Nic dziwnego, że Maroko pragnęło więcej i postanowiło zorganizować Grand Prix Formuły 1.

ZOBACZ TAKŻE
Numer 13 w F1. Nikomu nie przyniósł nic dobrego

Maroko w F1: Dwa wyścigi, a tylko jeden z nich się liczył

W 1957 roku Maroko zaistniało w F1 za sprawą nowego toru Ain-Diab nieopodal Casablanki. Państwo ze stolicą w Rabacie mogło w końcu ściągnąć do siebie samochody F1 i najlepszych kierowców. Niestety pierwsze zmagania na nowym obiekcie zaliczały się do tych nieoficjalnych, czyli tych niezaliczanych do klasyfikacji MŚ. To nie przeszkodziło im jednak w ściągnięciu takich nazwisk jak: Fangio, Brabham, Hawthorn, Collins czy Behra. Ostatecznie pierwszą edycję GP Maroka w F1 wygrał Francuz Jean Behra, który startował wówczas swoim Maserati 250F z 2. pola. Ku zaskoczeniu wielu tak dobrze nie szło bardziej utytułowanemu Juanowi Manuelowi Fangio, który był dopiero czwarty.

ZOBACZ TAKŻE
Zimbabwe w F1: Egzotyczne państwo z 6 kierowcami i... jednym podium

Po dość udanej inauguracji kraju Maroko w F1 przyszedł czas na oficjalną rundę, tym razem zaliczaną do MŚ. Gdyby tego było mało zmagania na Ain-Diab wieńczyły sezon 1958. W grze o mistrzostwo pozostawali Mike Hawthorn z Ferrari i Stirling Moss z Vanwalla. Ten pierwszy był w komfortowej sytuacji, ponieważ w przypadku triumfu rywala potrzebował tylko 2. lokaty. Ostatecznie Hawthorn po zdobyciu PP w kwalifikacjach nie dał rady zmotywowanemu Mossowi w wyścigu. Nikt jednak nie był w stanie zepchnąć kierowcy Scuderii Ferrari na niższe miejsce niż drugie, dzięki czemu udało mu się wywalczyć tytuł. Przyjaciel Fangio nie był jednak rozczarowany, ponieważ pomógł ekipie Vanwall wywalczyć pierwsze i zarazem inauguracyjne MŚ wśród konstruktorów. Sukces brytyjskiego konstruktora przyćmił tragiczny wypadek Stuarta Lewisa-Evansa, który zginął w wyniku doznania poparzeń w wyniku pożaru swojego bolidu.

Stirling Moss Vanwall 1958 Maroko w F1

Fot. Twitter / Stirling Moss jadący po triumf w GP Maroka 1958

Kilka słów o torze Ain-Diab, czyli gospodarzu GP Maroka

Ten 7,6-kilometrowy tor wyścigowy miał kilka malowniczych widoków. Biegł wzdłuż wybrzeża przez las Sidi Abderhaman, a także przez drogi publiczne obszaru Ain-Diab w Casablance, pustynną drogę w kierunku Azemmour. Nitka została zaprojektowana przez Royal Automobile Club of Morocco. W dodatku otrzymała pełne błogosławieństwo od sułtana Mohammeda V, co tylko potwierdza jak wielkie ambicje miało Maroko w F1. Niestety tragedia związana z wypadkiem Stuarta Lewisa-Evansa w Vanwallu odcisnęła piętno na organizatorach.

Przez długi czas nie było już wyścigów w państwie ze stolicą w Rabacie. Ten okres minął dopiero, gdy od 2009 roku pojawiła się tam seria WTCC (obecnie istniejąca jako WTCR). Za to od sezonu 2016/17 Formuła E rozgrywa tam ePrix Marrakeszu. Niewykluczone, że władze F1 będą dążyły do sprowadzenia F1 nie tylko do RPA na tor Kyalami, ale też do Afryki Północnej. Potencjalnie skorzystać na tym mogłyby Maroko lub Egipt.

ZOBACZ TAKŻE
Afryka wróci do F1? Taki plan ma Stefano Domenicali

Maroko w F1. Robert La Caze – rodzynek z Afryki Północnej

W 1930 roku jeden z wyścigów Grand Prix wygrał Charles Bénitah. Mimo wszystko temu Panu nie było dane doczekać startu w głównym GP Maroka, który był uznawany za rundę F1. Jako jedyny tą sztuką może się pochwalić jego rodak Robert La Caze, który w 1958 roku dowiózł w 14. lokatę. Marokańczyk francuskiego pochodzenia startował prywatnym Cooperem-Climax (rywalizującym w F2) z 23. pola. Jak się okazało dla La Caze był to jedyny start w F1, co czyni go do dziś jedynym przedstawicielem Maroko, który zdołał tego dokonać. Jego historia jest dość ciekawa, dlatego pozwolimy ją wam streścić.

robert la caze marokańczyk w f1 1958

Fot. RSF Motorsport / Robert La Caze – jedyny Marokańczyk w F1

Otóż Robert La Caze urodził się w 1917 roku w Paryżu i był wnukiem francuskiego dyplomaty. To w pewien sposób wpłynęło na to, że już w młodym wieku wyemigrował do Maroka, gdzie spędził większość swojego życia. Gdy skończyła się II wojna światowa bardzo pochłonął go motorsport. Najpierw rywalizował w lokalnych wyścigach, gdzie stawał nawet na podium. Równolegle startował także w zawodach długodystansowych i rajdach samochodowych. Przed startem w F1 zaliczył jeszcze Mille Miglia, Tour de France i 24h Le Mans. Co ciekawe Robert La Caze został uznany marokańskim mistrzem narodowym w… narciarstwie.

ZOBACZ TAKŻE
500 Miglia di Monza - prawdziwa historia włoskiego owalu

Po występie w Formule 1 Marokańczyk nadal rywalizował. La Caze pojawił się w lokalnej F2, kilkukrotnie w 24h Le Mans czy Rallye du Maroc. W tym ostatnim odnosił największe sukcesy, aby po 1968 roku zakończyć karierę przez wypadek. Jeśli chodzi o 24h Le Mans tutaj nie miał zbyt wiele szczęścia, ponieważ nie kończył rywalizacji. Warto dodać, że Robert La Caze był od maja 2012 roku (po śmierci Paula Pietscha) najstarszym żyjącym kierowcą MŚ F1. Marokańczyk zmarł w lipcu 2015 roku, mając 98 lat.

Oceń nasz artykuł!
Reklama