GP Rosji wypada na lata
Przypomnijmy, że Rosja dołączyła do kalendarza w 2014 roku. Obiekt Sochi Autodrom gościł F1 nieprzerwanie od 2014 roku. Rundę na terenie byłego obiektu zmagań ZIO w 2022 roku odwołano już jakiś czas temu. Teraz wiemy już, że nowe otwarcie, jakim miały być przenosiny zmagań o GP Rosji do Sankt Petersburga, można odłożyć na bok. To oznacza, że przebudowany tor Igora Drive dość długo nie doczeka się wyścigu F1. Władze serii wykluczyły powrót do rozmów z promotorami z Rosji w najbliższych latach. To odpowiedź na działania Rosjan na Ukrainie.
F1 statement on Russia:
“Formula 1 can confirm it has terminated its contract with the Russian Grand Prix promoter meaning Russia will not have a race in the future.”#F1
— Chris Medland (@ChrisMedlandF1) March 3, 2022
Warto zauważyć, że tor w Soczi był bastionem Mercedesa, który wygrywał tam za każdym razem. W 2017 roku F1 zapewniła długoterminową umowę dla VTB Group i ogłosiła pozostanie na kompleksie olimpijskim do 2025 roku. Później te plany zmieniły się, gdy promotorzy GP Rosji chcieli przenieść zmagania pod Sankt Petersburg. W obliczu wojny i aktów agresji ze strony Rosji i Białorusi władze poszczególnych dyscyplin wykluczają udział rosyjskich sportowców. W przypadku FIA wiemy, że póki co Rosjanie i Białorusini mogą rywalizować, ale neutralnie – pod flagą FIA. Sprzeciw wobec decyzji federacji wyrazili Brytyjczycy, którzy zabronili reprezentantów obu państw rywalizacji na swoim terytorium.
Rosja długo walczyła o F1, aby to potem zaprzepaścić
– Formuła 1 może potwierdzić, że rozwiązała umowę z promotorem Grand Prix Rosji. Oznacza to, że Rosja nie będzie miała wyścigu w przyszłości – takie słowa przekazał dziennikarz F1, Chris Medland. To także dowód na to, że FOM, czyli struktura F1 zajmująca się kontraktami m.in. na organizację wyścigów, raczej nieprędko ponowi kontakty z Rosją. Nawet po zakończeniu wojny i potencjalnej zmianie, kraj ten może mieć tzw. bana na 10 lub więcej lat.
Plany organizacji wyścigów F1 pojawiały się jeszcze za panowania Berniego Ecclestone’a. Brytyjczyk zdołał dopiąć swego i przekonał promotorów oraz polityków m.in. Władimira Putina. Warto wspomnieć, że jeszcze za czasów bloku wschodniego Brytyjczyk naciskał, aby królowa motorsportu pojawiła się w socjalistycznych krajach. Ostatecznie udało się do tego doprowadzić w 1986 roku, gdy zorganizowano pierwsze GP Węgier na torze Hungaroring. Wydawało się, że w 2014 roku, gdy dołączyła Rosja, a w 2016 r. dołączył Azerbejdżan, to F1 bardziej otworzyła się na ten kierunek. Niestety już inauguracja GP Rosji była często potępiana, bowiem Putin i jego ludzie mieli na koncie m.in. ataki na Gruzję, przejęcie Krymu i wzniecenie konflikt w Donbasie.