Niechęć do powrotu do F1 za wszelką cenę
W środę, 9 marca, wieczorem Haas ogłosił, że Kevin Magnussen wróci do zespołu po roku przerwy od startów w F1. To wywołało dość spore poruszenie, biorąc pod uwagę jego ostatnie wypowiedzi dotyczące powrotu do mistrzostw świata. Duńczyk dał do zrozumienia w jednym z wywiadów, że nie chce wracać do Formuły 1 za wszelką cenę i nie chce rywalizować dla zespołu okupującego koniec stawki. Mimo to, Magnussen zdecydował się wrócić do amerykańskiej ekipy, która zaliczyła fatalny sezon 2021. Były kierowca McLarena i Renault poruszył temat motywacji, która miała odegrać rolę w opuszczeniu F1 z końcem sezonu 2020.
– Gdy opuszczałem F1 to mogłem zostać w niej z innym zespołem. Jednakże wymagało to sporego zamieszania ze sponsorami. Nie miałem wystarczającej motywacji. Zabrakło mi motywacji do jazdy z tyłu stawki. Niby trwało to tylko dwa lata, ponieważ wcześniej byliśmy w środku stawki. Jednak z punktu widzenia motywacji były to bardzo trudne dwa lata. Potem odszedłem, ścigałem się w IMSA Sportscar i IndyCar. Tam stawałem na podium, wygrywałem. To mi się na prawdę podobało – powiedział 29-latek w rozmowie z Autosportem.
– Dobrze się bawiłem ścigając się, a potem zadzwonił Gunther i wszystko popsuł! Poczułem, że nadal chcę to robić. Nie sądziłem, że tak bardzo za tym zatęsknię. Kiedy dostałem ofertę, powiedziałem „tak”! – dodał Magnussen.
Plany na rok 2022 miały wyglądać inaczej
Kevin Magnussen po odejściu z Haasa od razu skierował swoje kroki ku wyścigom endurance. Najpierw wystartował on w pełnym cyklu IMSA Sportscar dla Chip Ganassi Racing w DPi, a potem wziął udział w 24h Le Mans w klasie LMP2. Tam wystartował w barwach ekipy High Class Racing, w której jednym z jego zmienników był jego ojciec, Jan.
Natomiast w tym roku mieliśmy zobaczyć Duńczyka za kierownicą Peugeota 9X8 w WEC w klasie Hypercar. Jednakże na ten moment jakiekolwiek starty francuskiego producenta w tym sezonie stoją pod znakiem zapytania z racji opóźnień w przygotowaniach. Mimo to, Magnussen miał też zaplanowany start w 12h Sebring w następnym tygodniu, a dodatkowo jego załoga znalazła się na liście rezerwowej do tegorocznej edycji 24h Le Mans. Jednakże, gdy dostał on propozycję powrotu do Haasa to okazało się to, że Duńczyk musi rozwiązać umowę z tymi zespołami. Na szczęście żaden z zespołów nie wyraził żadnego sprzeciwu.
– Gunther zadzwonił do mnie z tydzień temu, gdy właśnie miałem jechać z rodziną do Stanów Zjednoczonych na wakacje przed 12h Sebring. Postanowiłem polecieć, myśląc sobie: „zobaczmy, co się wydarzy”. Dotarłem do Miami i wtedy zadzwonił Gunther, który powiedział: „zróbmy to”. Wtedy postanowiłem wrócić. Jednocześnie było też wiele spraw do załatwienia. Wtedy miałem już kontrakt z Peugeotem i Ganassim, dla którego miałem jechać na Sebring za tydzień. Jednakże Chip pozwolił mi na rozwiązanie umowy – zakończył duński kierowca.