Warto zaopatrzyć się w szczękę bokserską
Tor Sebring International Raceway słynie z jednej rzeczy – wybojów – i to ich całej masy! Zawodnicy, którzy tu się ścigają lub testują mówią, że ten obiekt zdecydowanie stanowi wyzwanie dla maszyny, która przed jazdą na tym obiekcie wymaga wzmocnionego zawieszenia oraz aerodynamiki. Dodatkowo sami zawodnicy również mocno odczuwają jazdę po nierównościach, która zostawia ślady na ich kręgosłupach, a czasem nawet i dziąsłach. W prawdzie nikt nigdy nie zgubił tutaj uzębienia, ale i tak dość często się żartuje, że łatwo tu je uszkodzić podczas jazdy.
Inną charakterystyczną cechą tego obiektu są wysokie krawężniki oraz zakręty, które najczęściej przechodzą z jednego w następny. Jeśli chodzi o wspomniane sekcje zakrętów to te najczęściej składają się z wolniejszych zakrętów. Jednakże na tym torze nie brakuje także szybkich zmian kierunku czego przykładem może być pierwszy oraz ostatni zakręt. Wracając do nierówności to warto wspomnieć, że na tym betonowym obiekcie przynajmniej nie występują zmiany wysokości, co powinno lekko ułatwić zadanie zawodnikom.
Przydatne informacje przed obydwoma wyścigami
ACO oraz IMSA zdecydowały się na organizację dwóch wyścigów na jednym torze w ten sam weekend. Co warto o nich wiedzieć? Przede wszystkim to, że obydwie serie jadą na dwóch różnych dystansach. WEC w piątek ma do pokonania 268 okrążeń w maksymalnym czasie ośmiu godzin. Natomiast w przypadku IMSA Sportscar, całość sobotniej rywalizacji potrwa dwanaście godzin. Ci pierwsi skorzystają z alei serwisowej zlokalizowanej na tylnej prostej. Natomiast mistrzostwa Ameryki wykorzystają standardową aleję, która rozpoczyna się w siedemnastym zakręcie, a kończy się w zakręcie numer jeden. Mapa toru wraz z oznaczeniem alei serwisowej dla WEC znajduje się tutaj.
Warto jeszcze wspomnieć, że niektórzy kierowcy wezmą udział w obydwu wyścigach. Do nich zaliczają się Kamui Kobayashi, Mike Conway, Jose Maria Lopez czy Fabio Scherer.
WEC i 1000 Mil Sebring wracają po przerwie – czego można się tu spodziewać?
To będzie zaledwie czwarty wyścig „nowożytnych” mistrzostw świata od czasu ich wskrzeszenia w 2012 roku. Natomiast to będzie pierwszy wyścig tejże serii z udziałem klasy Hypercar. Tam zobaczymy po jednym samochodzie Alpine i Glickenhausa oraz duet Toyoty. Ci drudzy wprowadzili przez zimę system „brake by wire” do swojego układu hamulcowego. Natomiast w prototypach GR010 przed startem sezonu zmieniła się aerodynamika. Mówiąc o Toyocie to należy dodać, że ACO wyraźnie spowolniło ten samochód przed prologiem, który odbył się tu w miniony weekend. Najważniejsza informacja to to, że kierowcy japońskiego zespołu mogą uruchomić napęd hybrydowy dopiero powyżej 190 kilometrów na godzinę. W normalnej sytuacji MGU-K napędza przednią oś już przy prędkości 120 km/h, ale ACO podniosło tę wartość w ramach BoP. Zobaczymy, jak to wpłynie na konkurencyjność Toyot w wyścigu.
Tak wyglądają zmiany w aerodynamice Toyoty GR010 – tak najprawdopodobniej Japończycy spożytkują swojego pierwszego „jokera” #f1pl #elevenf1 #WECpl
PS: niedługo możemy zobaczyć zdjęcia kolejnej „nowej” konstrukcji LMDh pic.twitter.com/qcTquvKs3W
— Grzegorz Piotrowicz 💙💛 #WECpl (@GPiotrowicz66) February 22, 2022
LMP2 podzieli się na kilka grup?
Na pełny sezon w stawce zobaczymy aż piętnaście załóg, co stanowi rekord serii od momentu jej wskrzeszenia w 2012 roku. Taka ilość wynika z tego, że część ekip przygotowuje się do awansu do klasy Hypercar w sezonie 2023, a ten rok to dla nich swoisty trening. Natomiast jak może wyglądać stawka tej klasy w ten weekend? Wygląda na to, że czeka nas podział na kilka grup i nie chodzi tu tylko o podział na LMP2 i podklasę Pro-Am. Pierwszą grupę w tej kategorii powinny stanowić potężne ekipy z wysokimi budżetami, które zdecydowanie będą tu rozdawać karty. Wśród nich znajdzie się tam nie tylko WRT i JOTA, ale i United Autosports, Prema czy Team Penske.
Niestety, ale raczej nie zobaczymy tam Inter Europol Competition. Polski zespół przy odrobinie szczęścia spędzi rundę na Sebring w środku stawki w towarzystwie Ultimate Richard Mille, Vector czy Algarve Pro. Przy tak mocnej stawce walka o punkty może być powodem do zadowolenia. Mówiąc o Inter Europol Competition warto dodać, że w ten weekend za kierownicą nie pojawi się Alex Brundle. Brytyjczyk z powodów zdrowotnych musiał odpuścić udział w tej rundzie i zamiast niego w aucie #34 pojedzie Fabio Scherer.
Inter Europol Competition dokonał ważnej zmiany w załodze #34 na dzień przed pierwszym treningiem do #1000MSebring. Alex Brundle uzyskał pozytywny wynik i zastąpi go Fabio Scherer #WECpl #f1pl pic.twitter.com/2oRFoSSsMD
— W Świecie Motorsportu (@motorsportswiat) March 15, 2022
GTE to jedna wielka niewiadoma
Tutaj niezależnie od tego, jakie BoP wyznaczyło ACO to trudno powiedzieć, kto ma jakie szanse. Zeszły sezon pokazał, że Ferrari i Porsche są niezwykle blisko siebie i każdy ułamek sekundy miał tam znaczenie. Tu możemy mieć pewność, że sytuacja będzie wyglądać podobnie. Natomiast trudno w tym wszystkim osadzić Corvette. Amerykanie na pewno powinni móc skorzystać na znajomości tego obiektu. Pytanie tylko czy pozwoli im to na walkę o zwycięstwo jednym autem przeciwko czterem rywalom. W klasie AM również trudno cokolwiek wywróżyć. Z jednej strony dobrze powinny czuć się takie ekipy jak AF Corse czy TF Sport. Z drugiej strony nieprzewidywalność tego obiektu potrafi wywrócić wszystko do góry nogami.
Wyścig 1000 Mil Sebring wystartuje w piątek, 18 marca, o godzinie 17:00, i będzie można go śledzić za darmo za pośrednictwem naszej relacji na żywo. Lista załóg znajduje się tutaj.
Danie główne, czyli 12h Sebring
Siedemdziesiąta edycja tego wyścigu zapowiada się równie interesująco, co sześćdziesiąt dziewięć poprzednich. Przede wszystkim mamy mocną stawkę w klasie DPi, która może dać nam równie interesujące widowisko, co na Daytonie. Wówczas triumfowała Acura Meyer Shank Racing przed bliźniaczym autem WTR. Obydwa auta zameldowały się na mecie na czele mimo straty okrążenia na półmetku po awarii ogumienia. Natomiast zdecydowaną klęskę zaliczył Caddilac, który stracił trzy z pięciu aut jeszcze przed półmetkiem tamtego wyścigu. Zobaczymy kto spisze się tu najlepiej w tym roku. W sezonie 2021 wygrało tu JDC Miller.
W LMP2 w tym roku zobaczymy na starcie aż osiem załóg, czyli o jedną więcej niż w DPi. Czy to przełoży się na jakość ścigania? Trudno powiedzieć. Na pewno należy pochwalić to, jak wyglądała końcówka wyścigu w tych dwóch klasach, ponieważ dostarczyły one wielu emocji. Teoretycznie faworytami powinien być DragonSpeed oraz dwa samochody PR1 Mathiasen. Jednakże patrząc na przebieg wyścigu na Daytonie niczego nie można być pewnym. Niewykluczone, że do walki znowu włączy się High Class Racing.
W GTD znów będzie na noże?
Obydwie klasy GT maja predyspozycje ku temu, aby ponownie dostarczyć nam kapitalny finisz. Niestety tym razem na starcie nie zobaczymy już KCMG Porsche, więc Praff Motorsports musi znaleźć sobie innego przeciwnika. Ciekawe będzie to czy tym razem Lamborghini TR3 przejedzie wyścig bez kłopotów i czy Corvette tym razem spisze się lepiej. Amerykańska ekipa zaliczyła trudny debiut w nowej klasie z samochodem, który musieli oni przez zimę dostosować do wymogów GT3. Pytanie: na ile była to zasługa BoP, a na ile były to rzeczywiste osiągi samochodu?
Podobne pytanie należy zadać też w przypadku BMW, które dodatkowo zmaga się z niezawodnością. W Daytonie ich walka o wygraną dość szybko dobiegła końca po kilku awariach i odpadnięciu kilku elementów nadwozia. Podobne problemy dotknęły ten pojazd kilka tygodni wcześniej w Dubaju.
Jeśli chodzi o zwykłą klasę GTD to tam pojedzie siedemnaście załóg, czyli o sześć więcej, niż w klasie Pro. To czyni typowanie faworytów niemalże niemożliwym. Jednakże warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze na tempo liderów tej klasy względem Pro – czołowe załogi tych dwóch klas były blisko siebie podczas okresów zielonej flagi na Daytonie. Czy tak będzie tym razem? Zobaczymy. Inną ciekawą rzeczą będzie też powrót Paul Miller Racing. Amerykańska ekipa przeszła w tym roku na BMW, ale musieli ominąć styczniowy wyścig przez opóźnienia w transporcie ich samochodu. Ich pierwszy start z M4 GT3 da nam pewien pogląd na to, jak ta maszyna spisuje się w rękach prywatnej ekipy.
Wyścig 12h Sebring wystartuje w sobotę, 19 marca, o godzinie 15:10. Lista załóg znajduje się tutaj.